Jesienią pandemia może znacząco ograniczyć pracę stacjonarną szkół; lokalne zamykanie szkół to dobre rozwiązanie – mówi Serwisowi Samorządowemu PAP Janusz Kwaśniak, wójt gminy Borzęcin.
Serwis Samorządowy PAP: Z początkiem września dzieci mają ruszyć do szkół. Jak Pan ocenia to posunięcie z perspektywy gminy leżącej w woj. małopolskim, które jest w czołówce jeśli chodzi o liczbę zakażeń koronawirusem?
Janusz Kwaśniak, wójt gminy Borzęcin: Rzeczywiście sytuacja epidemiczna jest dynamiczna - notujemy ostatnio w kraju wzrost zakażeń, a Małopolska jest pod tym względem jednym z przodujących województw. Jeżeli chodzi o powiat brzeski, to w tej chwili jest tu siedem aktywnych przypadków, w tym tylko jeden w gminie Borzęcin. Po 11 zakażeniach na początku pandemii długo nie mieliśmy nowych zakażeń. Obserwując ponowny wzrost zachorowań, z obawą patrzymy w przyszłość, również w kontekście rozpoczęcia od 1 września nauki szkolnej w trybie stacjonarnym. Oczywiście jesteśmy w stanie się przygotować i dostosować do wytycznych Głównego Inspektora Sanitarnego, ale należy zaznaczyć, że zagrożenie jest obecnie duże; większe niż w marcu, kiedy podjęto decyzję o zamknięciu szkół.
Samorządowcy podkreślają, że zdrowie uczniów i nauczycieli jest najważniejsze, ale zauważają też, że funkcjonowanie szkół w reżimie sanitarnym to będą koszty…
J.K.: Oczywiście, że się tego obawiamy, tym bardziej że z roku na rok oświata kosztuje samorząd coraz więcej. W 2020 r. do subwencji oświatowej gmina Borzęcin będzie musiała dołożyć do utrzymania szkół ponad 3,5 mln zł, a kolejne 2 mln zł do wychowania przedszkolnego. Tymczasem tak jak każdy samorząd zostaliśmy dotknięci skutkami wyhamowania gospodarki ze względu na pandemię – wpływy z CIT i PIT spadły za kwiecień, maj i czerwiec o ok. 30 proc., co generuje ubytek w dochodach rzędu kilkuset tysięcy złotych. W przypadku małej wiejskiej gminy z 45-milionowym budżetem to znacząca kwota. Zarządzone przez GIS obostrzenia dotyczące nauki w szkołach wymagają znacznych nakładów finansowych, stąd liczymy na wsparcie i pomoc państwa w tym zakresie.
W myśl rządowych propozycji decyzje o zamykaniu szkół i przechodzeniu na nauczanie stacjonarne mają zapadać lokalnie. To dobre rozwiązanie?
J.K.: Moim zdaniem jest to dobre rozwiązanie, które pozwala na przejście w tryb nauczania zdalnego tam, gdzie wystąpi realne ryzyko. Dzięki takiemu podejściu w tych miejscach, gdzie zakażenie nie będą występowały, można będzie kontynuować tradycyjną naukę, która jest zdecydowanie bardziej efektywna niż zdalne nauczanie. Z pesymizmem jednak patrzę na kolejne publikowane statystyki zakażeń i rozwój pandemii, która jesienią może znacząco ograniczyć pracę stacjonarną szkół.
Resort edukacji opublikował projekt rozporządzenia ws. minimalnej stawki wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli – 6 proc. podwyżka dla nauczycieli coraz bliżej. Budżet Borzęcina ją udźwignie?
J.K.: Poradzimy sobie, bo musimy – liczyliśmy się z tą podwyżką, planując budżet na rok 2020. Trzeba jednak zaznaczyć, że subwencja oświatowa, którą otrzymała gmina Borzęcin na ten rok, jest na poziomie kwoty z poprzedniego roku, więc w żaden sposób nie pokrywa kosztów wynikających ze wzrostów wynagrodzeń nauczycieli.
A może liczba uczniów w gminie spadła? Ministerstwo edukacji argumentuje m.in., że liczba uczniów spada, a subwencja pozostaje niezmieniona i to są właśnie pieniądze na podwyżki.
J.K.: Liczba uczniów na terenie gminy Borzęcin spadła, ale w minimalnym stopniu. Ten spadek nie oznacza jednak zmniejszenia wydatków oświatowych – oddziały funkcjonują w tej samej liczbie, tyle że są nieco mniej liczne. Nie ma to wpływu na strukturę zatrudnienia i koszt wynagrodzeń nauczycieli, gdyż wymiar godzin pozostaje taki sam.
Z kolei od stycznia 2021 r. minimalne wynagrodzenie za pracę ma wzrosnąć do 2800 zł. To też się zmieści w budżecie? Czy planuje Pan zwolnienia?
J.K.: Mieliśmy z tym duży problem przy konstruowaniu budżetu na rok 2020. W dość znacznym stopniu dokonaliśmy cięć wydatków bieżących, m.in. na kosztach funkcjonowania administracji, nakładach na kulturę, sport, bezpieczeństwo publiczne. Zrezygnowaliśmy z wielu planowanych remontów, w tym m.in. obiektów sportowych, kulturalnych i szkół. Wzrost minimalnego wynagrodzenia za pracę jest problemem dla każdego samorządu, gdyż wydatki bieżące po raz kolejny wzrosną, a dochody nie. Istnieje też realne ryzyko, że będą niższe niż w bieżącym roku ze względu na wyhamowanie gospodarki związane z pandemią COVID-19. Przy planowaniu przyszłorocznego budżetu będziemy więc zmuszeni do kolejnych radykalnych cięć w wydatkach bieżących gminy, niewykluczone, że również rezygnacji z części planowanych inwestycji czy uchwalenia wyższych stawek podatków lokalnych na 2021 rok.
Lada moment trafią do gminy pieniądze z Funduszu Inwestycji Lokalnych. To dla Was ratunek, czy po prostu miła niespodzianka?
J.K.: Fundusz Inwestycji Lokalnych ma dla nas istotne znaczenie. Jest to pomoc finansowa, która pozwoli nam zabezpieczyć wkład własny do inwestycji realizowanych przy udziale środków z Unii Europejskiej. O pieniądze z pierwszej transzy już wystąpiliśmy, natomiast cieszy fakt, że środki Funduszu zostały decyzją rządu zwiększone o kolejne 6 mld zł, które rozdysponuje Prezes Rady Ministrów na konkretne inwestycje proponowane przez samorządy. Daje nam to szansę na pozyskanie kolejnych środków, które pozwolą zrealizować zakładane w Wieloletnim Planie Inwestycyjnym zadania.
Na co gmina przeznaczy pieniądze z FIL?
J.K. Bieżące wsparcie z Funduszu chcielibyśmy przeznaczyć na wkład własny do realizowanej inwestycji pn. „Rozbudowa i przebudowa remizy OSP w Borzęcinie Górnym na potrzeby budynku wielofunkcyjnego wraz z zagospodarowaniem terenu”. W ramach planowanych naborów zamierzamy aplikować o wsparcie finansowe realizacji budowy Strefy Aktywności Gospodarczej. To kluczowy dla gminy Borzęcin projekt, który nie tylko wygeneruje nowe miejsca pracy, ale również dodatkowe dochody budżetu gminy z tytułu podatków. Wartość tej inwestycji według kosztorysu inwestorskiego zamyka się kwotą 11,5 mln zł, z czego 8 mln zł pozyskaliśmy z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego, a ponad 3 mln zł musimy wygospodarować z kasy samorządu. Gdybyśmy te środki otrzymali z Funduszu Inwestycji Lokalnych, znacznie ułatwiłoby to realizację przedsięwzięcia i poprawiłoby kondycję finansową gminy.
Rozmawiała Anna Banasik