Tak dalej nie da się funkcjonować - mówi Michał Kupczyński, zastępca burmistrza Ińska, gminy która w całości jest na obszarach chronionych Natura 2000
Tak dalej nie da się funkcjonować - mówi Michał Kupczyński, zastępca burmistrza Ińska, gminy którą omijają inwestorzy, bo w całości znajduje się na obszarach chronionych Natura 2000. Niech odwiedzi nas pani premier i zobaczy z bliska, jakie mamy z tego tytułu problemy - dodaje.
Cała powierzchnia liczącej ponad 3,6 tys. mieszkańców gminy Ińsko (woj. zachodniopomorskie) to obszary chronione Natura 2000. Jak tłumaczy zastępca burmistrza Michał Kupczyński to główna bariera rozwoju samorządu.
- Mamy z tego powodu same problemy, a żadnych wymiernych korzyści. Nie możemy mieć wiatraków, żadnych większych przedsiębiorstw, nawet branżę turystyczną, mimo że posiadamy piękne jezioro, odstraszają przepisy środowiskowe - tłumaczy.
- Niedawno zgłosił się biznesmen, który chciał zainwestować w fermę norek. Niestety mimo iż hodowla miała być zlokalizowana 2 km od zabudowań to regionalna dyrekcja ochrony środowiska dała nam do zrozumienia, że ma szans na jej powstanie. I tak jest w większości przypadków. Kolejne inwestycje są albo blokowane, albo inwestorzy zniechęcają się koniecznością zdobycia dziesiątek pozwoleń, ocen i raportów oddziaływania na środowisko i innych dokumentów - skarży się wiceburmistrz.
Jego zdaniem rozwiązaniem byłaby subwencja ekologiczna, wypacana gminom przez rząd jako rekompensata za straty związane z ograniczeniami w inwestowaniu na obszarach chronionych. - 45 proc. budżetu gminy pochłania szkoła. Nie da się oszczędzać na pewnych rzeczach szczególnie w sytuacji kiedy brak jest nowych inwestorów i przedsiębiorców - podkreśla wiceburmistrz.
Gmina Ińsko postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i wspólnie z 20 innymi samorządami znajdującymi się w podobnej sytuacji zawiązać nieformalną grupę, która będzie lobbować w rządzie za wprowadzeniem mechanizmu subwencji ekologicznej. - Na razie planujemy w przyszłym tygodniu wysłać wspólne pismo do kancelarii premiera, do wicepremiera Janusza Piechocińskiego oraz do ministra środowiska Macieja Grabowskiego. Chcemy też, żeby przyjechała do nas pani premier i zobaczyła na własne oczy jakie mamy problemy związane z obszarami Natura 2000. My pokażemy jakie są procedury i chętnie pokażemy wszystkie odmowy z RDOŚ - mówi Kupczyński.
Wiceburmistrz liczy, że jeśli więcej gmin w Polsce usłyszy o tej inicjatywie to będą w stanie wspólnie skuteczniej walczyć o nowe rozwiązania.
Za wprowadzeniem subwencji ekologicznej już od kilku lat bez powodzenia lobbuje Związek Gmin Wiejskich RP. W 2012 r. organizacja opracowała nawet gotowy projekt zmian w przepisach. Zgodnie z nim subwencję ekologiczną miałyby dostawać gminy, które mają na swoim terenie parki narodowe, rezerwaty przyrody, parki krajobrazowe, obszary chronionego krajobrazu. Pieniądze przysługiwałyby także za część terenów objętych europejską siecią Natura 2000 - tę, która nie pokrywa się z innymi formami ochrony przyrody.
Według danych przedstawionych w projekcie ZGWRP, subwencja przysługiwałaby 1,3 tys. gminom z łącznie 32 proc. powierzchni Polski. Subwencja miałaby być przyznawana bezwarunkowo, gminy mogłyby ją wydać na dowolny cel. Miałaby być wyliczana w oparciu o powierzchnię danego obszaru chronionego i stawkę bazową ustalaną każdego roku na jeden hektar powierzchni chronionej. Kwota miałaby być korygowana o współczynnik zależny od formy ochrony danego obszaru.
mp/Serwis Samorządowy PAP