Jako administracja nie możemy być hamulcowym dla biznesu. Musimy stworzyć takie rozwiązania i płacić tyle, żeby mądrzy ludzie trafiali do administracji, żebyśmy byli w stanie nadążyć za gospodarką – powiedział Serwisowi Samorządowemu PAP Marek Wójcik, sekretarz strony samorządowej KWRiST, komentując prace nad nowym rozporządzeniem dotyczącym wynagradzania pracowników JST.
Przygotowany w styczniu projekt rozporządzenia w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych nadal nie został uzgodniony przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego. W międzyczasie MRiPS przedstawiło nową wersję tabeli kwot minimalnego miesięcznego poziomu wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników samorządowych.
Jak poinformował Związek Powiatów Polskich, nowa propozycja przewiduje dwadzieścia zamiast dwudziestu dwóch kategorii zaszeregowania oraz stawki od 3300 zł do 5200 zł.
Przykładowo nowa stawka dla stanowiska sekretarza miasta (miasta na prawach powiatu powyżej 300 tys. mieszkańców) to 4800 zł, kierownika USC – 4400 zł, geodety miasta – 4200 zł, dyrektora (kierownika, naczelnika) samorządowej jednostki organizacyjnej – 4800 zł, głównego księgowego – 4440 zł, rzecznika prasowego – 4200 zł, audytora wewnętrznego – 4200 zł.
Zdaniem Marka Wójcika projektowane rozporządzenie i proponowane stawki nie rozwiążą problemu niskich płac w samorządach.
„Administracja samorządowa ma z wynagrodzeniami taki sam problem jak cała administracja. Stoimy przed ogromnym wyzwaniem zagwarantowania jakości działania administracji w sytuacji, jeśli nie będą zapewnione odpowiednie wynagrodzenia” – ostrzegł ekspert ZMP.
Wójcik podkreślił, że administracja nie może być hamulcowym w stosunku do biznesu. „Musimy stworzyć takie rozwiązania i płacić tyle, żeby mądrzy ludzie trafiali do administracji, żebyśmy byli w stanie nadążyć za gospodarką. Żebyśmy mogli kształtować procesy rozwojowe w oparciu o ludzi dobrze wykształconych, z dużym doświadczeniem, dobrze wynagradzanych. Niestety obecnie mamy z tym kłopot” – powiedział sekretarz KWRiST.
Wójcik dodał, że od urzędników wymaga się wysokiej jakości działania, a z drugiej strony przeciętni mieszkańcy rozliczają ich z każdego grosza przeznaczonego na podwyżki.
Wskazał przy tym na zaproponowaną w rozporządzeniu stawkę 4,8 tys. zł dla sekretarza miasta powyżej 300 tys. mieszkańców. Jego zdaniem gdyby traktować ją jako pensję zasadniczą, to wynosiłaby prawie tyle samo co noszowego w szpitalu, który zarabia ok. 4,1 tys. zł.
Jego zdaniem w przypadku wynagrodzeń pracowników samorządowych potrzebny jest mechanizm waloryzacji, ale z zagwarantowaniem administracji publicznej środków na wdrażanie podwyżek.
„Na dzisiaj nie ma takiego mechanizmu. Koszty nam rosną, dochody spadają, no i musimy jeszcze z tego wyłuskać pieniądze, żeby zapłacić konieczne podwyżki” – zaznaczył Wójcik.
mp/