Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Szymański powiedział w Senacie, że jego resort obecnie nie pracuje się nad zmianą przepisów dotyczących dwukadencyjności w samorządach. Podkreślił, że zmiany legislacyjne w tym zakresie musi poprzedzić debata z ekspertami i korporacjami samorządowymi.
Wiceszef MSWiA uczestniczył w poniedziałek w posiedzeniu senackiej komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej, które było poświęcone problematyce wielokadencyjności w samorządach.
"Ministerstwo spraw wewnętrznych nie pracuje w tej chwili nad zmianami legislacyjnymi w tym obszarze, ponieważ uważamy, że pełna debata, pełne zrozumienie, pełne postawienie kwestii +za i przeciw+ w kontekście tych rozwiązań musi najpierw być omówione, przedyskutowane w gronie specjalistów, w gronie ekspertów. Również musimy mieć stanowisko korporacji samorządowych w ramach dyskusji na zespołach przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego" - powiedział Szymański.
Wiceszef MSWiA dodał, że dyskusja w tej sprawie powinna odbyć się w niedalekiej przyszłości.
"Państwo oczekujecie od nas szybkich reakcji, ponieważ w większości regulacje te weszły w 2018 roku, więc dla osób, które są po raz drugi (wybrane - PAP), kończą drugą kadencję, dlatego musicie państwo wiedzieć, na czym stoicie" - dodał.
Szymański nie krył swojego krytycznego podejścia do ograniczania biernego prawa wyborczego wobec kandydatów na stanowisko wójta, burmistrza czy prezydenta miasta.
"11 stycznia 2018 roku w bardzo wówczas charakterystycznej dla tamtej władzy formule przyjęto rozwiązania, które de facto zmieniły kodeks wyborczy, wprowadzając regułę dwukadencyjności" - powiedział wiceszef MSWiA.
Wiceminister zacytował wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 1998 roku, zgodnie z którym "prawa wyborcze przysługują w zasadzie wszystkim dorosłym obywatelom, zdolnym do zajmowania się swoimi własnymi sprawami, zaś ograniczenie tych praw jest dopuszczalne wyłącznie wtedy, gdy ustawa zasadnicza wyraźnie to przewiduje, przy czym przepisy konstytucyjne ustanawiające ograniczenia, jako przepisy wprowadzające wyjątki od ogólnej reguły podlegają zawsze ścisłej literalnej wykładni".
Zdaniem wiceszefa MSWiA "mamy tutaj spór natury konstytucyjnej, ale też wyraźną delegację, że te założenia wpływają na możliwość wybieralności do organów wykonawczych spośród obywateli, którzy mają pełnię praw publicznych".
Szymański przypomniał, że argumentem za wprowadzeniem dwukadencyjności w JST było ryzyko tworzenia się klik i układów, którym miał sprzyjać wieloletni staż na stanowisku wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Zauważył przy tym, że nowymi przepisami nie objęto starostów i marszałków województw.
Wiceszef MSWiA podkreślił, że od chwili wprowadzenia dwukadencyjności w blisko 40 procentach gmin zmienił się organ wykonawczy, natomiast w 400 gminach osoba ubiegająca się o to stanowisko nie miała nawet kontrkandydata.
"Widać szanowni państwo, że ten proces jest samokontrolny, samowystarczający. Obywatele oraz wyborcy mają pełną świadomość, na kogo chcą głosować, a na kogo nie chcą głosować. Tak więc mechanizm zastosowany nie odpowiada oczekiwaniom społecznym" - ocenił Szymański.
Dwukadencyjność wójta, burmistrza i prezydenta, połączoną z wydłużeniem jednej kadencji do 5 lat, wprowadzono ustawą z 11 stycznia 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych. Zmiana obowiązuje od kadencji 2018-2023. Oznacza to, że dla wójtow i burmistrzów, którzy uzyskali reelekcję w kwietniowych wyborach, kadencja 2024-2028 jest ostatnią na tym stanowisku.
mk/