Samorządowiec został zwolniony z pracy, mimo że rada powiatu nie wyraziła na to zgody. Sąd pracy oddalił zaś jego pozew - poinformował Rzecznik Praw Obywatelskich, który złożył skargę nadzwyczajną od tego wyroku. W tle jest pytanie, czy rada ma określony czas na sprzeciw od zwolnienia.
Jak zaznaczyło Biuro RPO informując o złożonej skardze, sąd w tej sprawie według Rzecznika przyjął błędną wykładnię przepisów polegającą na nieuzasadnionym przekonaniu, że brak stanowiska rady powiatu w sprawie zamiaru rozwiązania stosunku pracy z radnym stanowi zgodę na rozwiązanie tego stosunku pracy.
"Domniemanie, że brak decyzji rady w ciągu 30 dni uznaje się za zgodę na zwolnienie, jest złe. W ustawie o samorządzie powiatowym nie ma takiego terminu, a prawo musi chronić samorządowca przed zwolnieniem, by mógł on skutecznie wykonywać swoją funkcję" - podkreślił Rzecznik.
Zgodnie z ustawą o samorządzie powiatowym, "rozwiązanie z radnym stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody rady powiatu, której radny jest członkiem". "Rada powiatu odmówi zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą rozwiązania tego stosunku są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu" - dodano w tym przepisie.
W sprawie, która ostatecznie poprzez skargę nadzwyczajną trafiła do Sądu Najwyższego, radny został zwolniony z pracy, mimo że obejmowała go ustawowa ochrona i nie można go było zwolnić bez zgody rady powiatu. "Pracodawca tłumaczył, że wystąpił do samorządu o zgodę na zwolnienie, ale nie doczekał się odpowiedzi i w końcu wypowiedzenie wręczył. Tymczasem Rada – już po tym wypowiedzeniu – podjęła uchwałę, że nie zgadza się na zwolnienie radnego" - podało Biuro Rzecznika.
W związku z tym pojawił się problem dotyczący terminu na podjęcie takiej uchwały i kwestii ewentualnej zgody domniemanej, gdy rada nie podejmuje tej uchwały. Sądy, do których odwołał się radny, wskazały, że "nie można zakładać, że samorządowcy mają nieograniczenie długi czas na podejmowanie uchwały w sprawie zwolnienia radnego".
Według tej argumentacji, "brak określonego terminu do zajęcia stanowiska przez organ samorządu terytorialnego prowadziłby do stanu niepewności prawnej i stwarzałby realne zagrożenie dla interesów zarówno pracownika jak i pracodawcy". "Pracodawca zatrudniający radnego zostałby zmuszony do oczekiwania na zajęcie stanowiska przez radę w dowolnie wybranym i nieoznaczonym terminie. W konsekwencji taki stan rzeczy mógłby prowadzić do sytuacji, w której organ samorządu terytorialnego w ogóle nie podejmuje stosownej uchwały, a pracodawca nie ma możliwości rozwiązania stosunku pracy z pracownikiem będącym jednocześnie radnym" - wywodził sąd II instancji.
Sądy też wskazały, że taki termin - ich zdaniem - został określony w ustawie o samorządzie powiatowym i wynosi on 30 dni. Powołały się na przepis mówiący, że "jeżeli prawo uzależnia ważność rozstrzygnięcia organu powiatu od jego zatwierdzenia, uzgodnienia lub zaopiniowania przez inny organ, zajęcie stanowiska przez ten organ powinno nastąpić nie później niż w ciągu 14 dni (...). Termin (...) wynosi 30 dni, jeżeli zatwierdzenie, uzgodnienie lub zaopiniowanie wymagane jest od organu stanowiącego jednostki samorządu terytorialnego".
Z taką argumentacją nie zgadza się radny i składający skargę nadzwyczajną RPO. "Wskazany w ustawie o samorządzie powiatowym termin dotyczy wyłącznie kwestii zajęcia stanowiska przez radę powiatu w stosunkach pomiędzy organami samorządu terytorialnego" - dowodził radny jeszcze przed sądem.
"Brak decyzji w ciągu 30 dni nie jest tożsamy z wyrażeniem tej zgody. Przepisy chroniące radnego przed zwolnieniem wprowadzono po to bowiem, by umożliwić mu skuteczne i bezpieczne sprawowanie funkcji. Przyjęcie rozumowania sądu oznaczałoby, że niektórzy radni mogą w ogóle nie być chronieni przed zwolnieniem" - ocenia zaś RPO.
W związku z tym, jak napisał Rzecznik, doszło do nieudzielenia przez sądy "ochrony prawnej stosunkowi pracy łączącemu powoda z pozwanym, pomimo że nie wystąpiły opisane przez przepisy prawa warunki dopuszczalności rozwiązania stosunku pracy".
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Skargi takie mogą obecnie dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. W Sądzie Najwyższym rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Dotychczas do SN skierowano ponad 300 skarg nadzwyczajnych, z których ponad 60 złożył RPO.
mja/ jann/ kic/