16.07.1998 r. Mapa Polski z proponowanym nowym podziałem na 16 województw. Fot.PAP/L.Wróblewski
„Decyzję o przywróceniu samorządu w Polsce, która zapadła podczas obrad Okrągłego Stołu należy ocenić pozytywnie. Z perspektywy czasu można się zastanawiać - czy głębokość tej reformy nie była nazbyt ostrożna” – mówi w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP dr Ryszard Krawczyk, z Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, prezes RIO w Łodzi.
PAP: Jak ocenia Pan ostatnie 30 lat rozwoju samorządu terytorialnego w Polsce?
Dr Ryszard Krawczyk: Tak naprawdę reforma samorządowa, którą zapoczątkowało uchwalenie ustawy o samorządzie terytorialnym z 8 marca 1990 roku i wybory do samorządu terytorialnego z 27 maja 1990 r., a następnie ustaw o samorządzie powiatowym i wojewódzkim z czerwca 1998 roku, to chyba jedyna z reform, które nam się udały po 1989 roku. Niewątpliwie już dwa pokolenia Polek i Polaków w samorządzie uczyły się zasad demokracji. Z jakim skutkiem – to już inna sprawa.
Samorząd jest częścią struktury administracji publicznej, a wiec tym rozwiązaniem ustrojowym, które winno służyć społeczeństwu. W rozwoju polskiego samorządu dostrzegam jakby trzy etapy – pierwszy okres, to okres fascynacji i zauroczenia, że coś od nas może zależeć, drugi okres to pojmowanie samorządu jako czegoś naturalnego co nam Polakom towarzyszyło zawsze – co nie jest oczywiście prawdą i trzeci okres, który rozpoczął się stosunkowe niedawno – okres kontestacji osiągnięć samorządu.
Oczywiście decyzję o przywróceniu samorządu w Polsce, która zapadła podczas obrad „Okrągłego Stołu” należy ocenić pozytywnie. Z perspektywy czasu można się zastanawiać - czy głębokość tej reformy nie była nazbyt ostrożna. Samorząd w Polsce nie ma swego naturalnego podłoża, tak np. jak w Szwajcarii. Samorząd polski jest zdecentralizowaną administracja państwową – tym samym ma państwowy charakter. To wpływa na jego kompetencje oraz jego ocenę. A ta ostatnia musi być pozytywna, ponieważ pokazuje, że tam gdzie można, zastępuje w doskonalszy sposób państwo.
Musimy jednak ciągle pamiętać, że jakość wykonywania zadań publicznych zależy od naszych wyborów, które dokonujemy przy urnie wyborczej. A ponadto zależy jeszcze od wielu przyczyn, na które mamy mniejszy wpływ.
PAP: Co można uznać za największy sukces, a co za porażkę tych 30 lat w działalności samorządów?
R.K.: Niewątpliwie każda jednostka samorządu terytorialnego swoje sukcesy widzi inaczej. Ogólnie do sukcesów zaliczyłbym odbudowę zdewastowanej w okresie wcześniejszym infrastruktury, która niezbędna jest do funkcjonowania każdej społeczności lokalnej. Odbyło się to m.in. dzięki właściwemu wykorzystaniu środków unijnych, które Polska otrzymała w ramach I i II perspektywy unijnej. Absorpcja środków unijnych nie tylko wpłynęła na jakość naszego życia, ale w sposób oczywisty stymulowała rozwój gospodarki narodowej. To, że żyje się nam lepiej to bezsprzeczna zasługa samorządu – dostrzegamy to w większości polskich gmin.
Do porażek samorządu zaliczyłbym wzrost jego upolitycznienia – wiele osób, którym los otworzył wrota do kariery politycznej, zapomina później o zasadach istotnych dla istnienia samorządu – zasadzie samodzielności samorządu czy zasadzie pomocniczości. Nie ukrywam tego – to zapomnienie widzę w wielu konstrukcjach prawnych dotyczących samorządu. Wiara w powszechną omnipotencje przy tworzeniu reguł postępowania dla samorządu, może być dla tego ostatniego zgubna. Przede wszystkim, osłabia to zapał społeczny, który jest tak istotny w tego rodzaju działalności.
Wydawało się również, ze samorząd jest najlepszą drogą do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Niestety w mojej ocenie nie zbliżyliśmy się znacząco do standardów jakie w tym zakresie obowiązują w państwach zachodnich.
Przyczyny tego stanu rzeczy są oczywiście złożone – brak szacunku dla zasad demokratycznego państwa prawnego nie uławia eksponowania woli społeczeństwa i przekuwania jej na decyzje publiczne. Samorząd – szczególnie dla ludzi młodych powinien być szkołą życia i budowania prospołecznych i obywatelskich postaw. Niewątpliwie więc, czasami głoszone hasła „odzyskajmy samorząd” są próbą dyskredytowania wcześniejszych osiągnięć samorządu i nie tworzą płaszczyzny porozumienia, która jest tak niezwykle istotna dla rozwoju „małych ojczyzn”.
Kolejna kwestia która wymaga zastanowienia to problem samodzielności finansowej samorządu terytorialnego. Samodzielność finansowa jednostek samorządu terytorialnego jest niezbędnym warunkiem ich zrównoważonego rozwoju. Warunek ten ma szanse realizacji w przypadku racjonalnego gospodarowania posiadanymi środkami - to w bardzo dużej mierze uzależnione jest od polityki prowadzonej przez organy wykonawcze i stanowiące samorządu. Pośrednio również zależy od polityki państwa wobec jednostek samorządu terytorialnego.
Samodzielność finansowa powinna charakteryzować się znacznym poziomem niezależności, względnej trwałości, spójności, elastyczności i bezpieczeństwa finansowego. Jest ona niewątpliwie uzależniona od systemu ustrojowego państwa i panującego w nim systemu prawa, co wiąże się z systemem aksjologicznym, który stanowi podstawę przyjętych rozwiązań prawnych. Na pewno nie może ona być analizowana w oderwaniu od zadań, jakie postawiono przed poszczególnymi szczeblami samorządu terytorialnego.
Niestety, nie można tego ukryć - subwencja ogólna – tzw. „janosikowe” nie zlikwidowało podziału gmin na Polskę – „ A” i „B”. , a obecna konstrukcja udziału w podatkach centralnych, w żaden sposób nie wpływa ma władztwo podatkowe gmin, powiatów i województw, a ponadto od 2004 roku następuje zmniejszenie fiskalności podatków dochodowych.
PAP: W jakim kierunki będzie się Pana zdaniem rozwijać samorząd terytorialny przez kolejne lata – jak widzi Pan rolę i znaczenie samorządów lokalnych za kolejne 30 lat?
R.K.: To jest trudne i złożone pytanie – pytanie przede wszystkim do polityków. Czy widzą potrzebę dalszej decentralizacji zadań publicznych, czy preferować będą działania redecentralizacyjne.
Polska, m.in. ze względu na swoją historię, nie ma szczególnych tradycji rządów demokratycznych, a więc zawsze z punktu widzenia przestrzegania naturalnych praw i wolności, obywatel może czuć się zaniepokojony koncepcjami sławiącymi prymat państwa nad obywatelem.
Istota samorządu sprowadza się m.in. do tego, aby zapewnić pewną równowagę interesów państwa i społeczności lokalnych. Ze względów politycznych powodowanych troską o jedność państwa, nie musimy się bać samorządu – tak jak to było w okresie II Rzeczypospolitej. Mimo pewnych perturbacji w obecnym pojmowaniu przez część elit istoty samorządu, jestem spokojny o jego przyszłość. Jeżeli samorząd przezwycięży tylko kłopoty finansowe jakie przed nim staną w końcu 2020 roku, to w dalszym stopniu będzie się rozwijał i będzie trwałą zdobyczą demokratycznego zrywu polskiego społeczeństwa lat osiemdziesiątych XX wieku.
Ponieważ życzę swojej Ojczyźnie jak najlepiej - nie wyobrażam sobie powrotu do systemu rad, przewodniej roli tej czy innej partii, zasad ”centralizmu demokratycznego”.
Materiał powstał we współpracy z Wydawnictwem Uniwersytetu Łódzkiego.