Śląscy policjanci weszli w środę do Urzędu Miasta w Mysłowicach, by zabezpieczyć dokumentację i nośniki elektroniczne w związku z postępowaniem dotyczącym nieprawidłowości przy likwidacji składowiska niebezpiecznych odpadów w dzielnicy Brzezinka.
Chodzi o realizację wartego 94 mln zł zadania dotyczącego unieszkodliwienia ok. 8 tys. ton chemikaliów.
Informację o prowadzonych działaniach potwierdziła rzeczniczka śląskiej policji podinspektor Aleksandra Nowara. "Policjanci z wydziału zwalczającego przestępczość gospodarczą prowadzą czynności w Urzędzie Miasta w Mysłowicach. Zabezpieczają dokumentację i nośniki elektroniczne" - powiedziała.
Rzeczniczka mysłowickiego magistratu Anna Górny poinformowała, że postępowanie zostało zainicjowane zawiadomieniem zastępcy Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Katowicach i chodzi w nim o wyjaśnienie, czy urzędnicy z Mysłowic nie zostali wprowadzeni w błąd.
"Aktualnie zachodzi konieczność zabezpieczenia, jako dowodu do sprawy, dokumentacji dotyczącej realizacji przedsięwzięcia związanego z unieszkodliwieniem odpadów niebezpiecznych, nielegalnie zgromadzonych w Mysłowicach przy ul. Brzezińskiej 50. Postępowanie Prokuratury ma na celu zbadanie okoliczności rzutujących na działanie sprawców, polegających na wprowadzeniu urzędników Urzędu Miasta w Mysłowicach, czy też Prezydenta Miasta Mysłowice w błąd" - podała Anna Górny.
Śledztwo Prokuratury Regionalnej w Katowicach jest prowadzone pod kątem oszustwa na szkodę miasta. Chodzi m.in. o wyjaśnienie, czy firmy, które podjęły się utylizacji odpadów, faktycznie miały możliwości przeprowadzenia tych prac. Prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz podał przed kilkoma tygodniami, że jeden z podwykonawców mógł złamać prawo, nie dochowując staranności przy utylizacji odpadów. Jak zapewniał, nie było nieprawidłowości po stronie lokalnych władz.
W dzielnicy Brzezinka porzuconych zostało ok. 8 tys. ton niebezpiecznych odpadów, m.in., rozpuszczalników. Nielegalne składowisko powstało w pobliżu szkół, przeszkoli, ośrodka rehabilitacyjno-opiekuńczego i firmy zatrudniającej setki osób. Prace likwidacyjne rozpoczęły się w maju i - jak podaje magistrat - zdecydowana większość odpadów pozostawionych w Brzezince została już usunięta w ramach zawartej umowy w wykonawcą. Pozostała niewielka część zostanie zutylizowana po rozstrzygnięciu kolejnego przetargu – powiedziała w środę Górny PAP.
Na unieszkodliwienie składowiska lokalne władze otrzymały prawie 47 mln zł dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Prawie 20,5 mln zł pochodzi z pożyczki zaciągniętej przez miasto w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach, nieco ponad 14 mln zł to bezzwrotna dotacja z WFOŚ. Wkład miasta to prawie 12,4 mln zł.
W sierpniu lokalne władze zapowiedziały maksymalne ograniczenie wydatków bieżących, aby zapewnić wkład miasta konieczny do realizacji tego zadania. Jak wcześniej informował prezydent Wójtowicz, odpady trafiły do jego miasta w 2018 r. na podstawie zgód wydanych przez poprzednie władze. Mimo zatrzymania osób odpowiedzialnych są przywiezienie niebezpiecznych substancji problem pozostał - mówił prezydent. Jak podkreślał, lokalny samorząd nie był w stanie samodzielnie pokryć kosztów utylizacji, dlatego władze apelowały o wsparcie zewnętrzne.
kon/ woj/