Prezydent Torunia Michał Zaleski; Fot. PAP/Tytus Żmijewski
Prezydent Torunia Michał Zaleski poinformował PAP, że miasto włączy się w każde rozmowy, które będą zmierzały do rozwiązania problemu opieki neurologicznej dla mieszkańców. Jednocześnie podkreślił, że za bezpieczeństwo medyczne pacjentów i finansowanie leczenia odpowiadają NFZ i wojewoda.
"Miasto Toruń monitoruje na bieżąco sytuację w szpitalu miejskim i włączy się w każde rozmowy, które będą zmierzały do rozwiązania problemu opieki neurologicznej dla mieszkańców naszego miasta. Natomiast chcemy podkreślić, że za bezpieczeństwo medyczne pacjentów oraz finansowanie ich leczenia odpowiada organ rządowy, jakim jest Narodowy Fundusz Zdrowia oraz wojewoda, który koordynuje te działania na terenie województwa" – poinformował PAP we wtorek prezydent Torunia Michał Zaleski.
We wschodniej części woj. kujawsko-pomorskiego powstał ogromny problem z oddziałami neurologii i leczenia udarów. Po zawieszeniu od 1 października działalności takiego oddziału w szpitalu miejskim w Toruniu także drugie co do wielkości miasto w regionie pozostało bez takiej jednostki leczniczej.
We wszystkich szpitalach w tej części województwa, w których przestały działać oddziały neurologii, problemy są tej samej natury. Specjalistów w tej dziedzinie jest bardzo niewielu. Ci, którzy dotychczas pracowali na tych oddziałach, nie przedłużają umów na dotychczasowych warunkach. Taka sytuacja spotkała w ostatnich miesiącach zarówno szpital wojewódzki w Toruniu, jak i miejski. W tym drugim w obliczu braku porozumienia z lekarzami oddział neurologii i leczenia udarów nie działa od 1 października.
"Nie ma jeszcze decyzji wojewody w sprawie zawieszenia oddziału w szpitalu miejskim w Toruniu. Zostanie ona podjęta niebawem, ale z dużym prawdopodobieństwem może być negatywna. Mimo to liczymy, że w którymś z toruńskich szpitali uda się skompletować kadrę, która pozwoli na ponowne funkcjonowanie oddziałów neurologicznych. Pamiętajmy, że zarówno szpital wojewódzki, jak i miejski mają ważny kontrakt z NFZ i obie placówki będą traktowane w ten sam sposób. (...) Staramy się, aby mieszkańcy wschodniej części województwa otrzymywali na bieżąco konieczną pomoc. Przy zagrożeniu zdrowia i życia są oni transportowani do Bydgoszczy. Większość pacjentów, którzy potrzebowali takiej pomocy w weekend, trafiła do Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela" – powiedział w poniedziałek PAP rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego Adrian Mól.
We wtorek przekazał PAP, że wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zaprosił prezydenta Torunia i marszałka województwa Piotra Całbeckiego na rozmowę o trudnej sytuacji oddziałów neurologii i o leczeniu udarów we wschodniej części województwa.
W oświadczeniu dyrektor Szpitala Miejskiego w Toruniu Justyny Wileńskiej, czytamy, że "w obecnej sytuacji z dniem 1 października 2021 do odwołania zmuszeni jesteśmy wstrzymać przyjęcia pacjentów wymagających leczenia stacjonarnego w zakresie neurologii i leczenia udarów. Liczymy, że we współpracy z innymi szpitalami posiadającymi w swej strukturze oddziały neurologii i leczenia udarów uda nam się zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców naszego regionu do czasu wznowienia w pełnym zakresie działalności dotyczącej leczenia schorzeń neurologicznych".
Dotychczas hospitalizowani na tym oddziale pacjenci kontynuują w ramach Oddziału Rehabilitacji Neurologicznej i Oddziału Chorób Wewnętrznych.
Jak poinformował PAP rzecznik wojewody Adrian Mól, jest szansa, aby w najbliższych dniach ponownie otwarta została neurologia w szpitalu we Włocławku, jednak bez udziału udarowego.
Rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. L. Rydygiera w Toruniu Janusz Mielcarek przekazał PAP, że próby wznowienia działalności oddziału neurologii i pododdziału leczenia udarów nie udają się od lipca.
"Ten oddział w ostatnim okresie prowadziło właściwie czterech specjalistów. Byli na tyle obciążeni pracą, że zdecydowali się nie przedłużać umów. Najpierw zmuszeniu byliśmy zawiesić działalność pododdziału leczenia udarów mózgu, a w lipcu całej neurologii. Niestety takich specjalistów na rynku jest jak na lekarstwo. Młodzi lekarze także niechętnie wybierają tę trudną specjalizację. Jest więc na tę chwilę tak, że w 200-tysięcznym mieście, jakim jest Toruń, nie działa ani jeden taki oddział. A przecież wszyscy wiemy, że w leczeniu udarów liczy się czas. Pacjenci muszą trafiać do Bydgoszczy bądź do Świecia, ale w tej drugiej lokalizacji liczba miejsc jest mocno ograniczona. Cały czas staramy się rozmawiać z potencjalnymi kandydatami do pracy na oddziale neurologii. Nie umiem jednak odpowiedzieć na pytanie, kiedy wznowiona zostanie działalność tego oddziału w naszym szpitalu. Mam jednak nadzieję, że chociaż w jednym ze szpitali w Toruniu możliwość hospitalizowania pacjentów z takimi schorzeniami wróci bardzo szybko" – powiedział PAP Mielcarek.
twi/ aba/