Spore uczestnictwo w PPK może być w samorządach i w organach władz centralnych. Wysokiej partycypacji spodziewamy się tam przede wszystkim ze względu na wysoką świadomość pracowników - powiedział Serwisowi Samorządowemu PAP Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK.
Serwis Samorządowy PAP: Do 10 kwietnia sektor publiczny powinien zgłosić pracowników do Pracowniczych Planów Kapitałowych. Jakich wyników się Pan spodziewa, jeśli chodzi o partycypację?
Robert Zapotoczny, prezes PFR Portal PPK: W jednostkach sektora finansów publicznych trudno zakładać partycypację – jest to zależne od typu i branży; do końca będziemy w dosyć dużej niewiadomej. Rzeczywiste dane będziemy otrzymywać w maju, nawet w czerwcu, kiedy pojawią się wpłaty do PPK. To będzie moment weryfikacji. Jakiej partycypacji się spodziewam? Jeśli chodzi o całość sektora finansów publicznych, to liczę na 50 proc., może odrobinę mniej, ponieważ mamy sytuację covidową i utrudniony dostęp do informacji.
To optymistyczne założenia. Według prognoz po wszystkich czterech etapach partycypacja w PPK może wynieść łącznie ok. 30 proc. Sektor publiczny pozytywnie wpłynie na statystyki?
R.Z.: Myślę, że sektor publiczny pozwoli utrzymać ten wskaźnik partycypacji. Bo nie zapominajmy, że później będziemy mieli jeszcze do czynienia z grupą firm najmniejszych. Tam spodziewamy się bardzo niskiej partycypacji, więc wszystko jeszcze przed nami.
50 proc. to prognozowana przez Pana średnia partycypacja dla całego sektora publicznego. Gdzie będzie najlepiej?
R.Z.: Liczę, że spore uczestnictwo w PPK może być w samorządach i w organach władz centralnych. Wysokiej partycypacji spodziewamy się tam przede wszystkim ze względu na wysoką świadomość pracowników − świadomość korzyści, płynących z uczestniczenia w PPK. Całkiem przyzwoitą partycypację mogą mieć szpitale, natomiast różnie może być w szkolnictwie.
Z pytanych przez nas urzędów płyną informacje o średnim zainteresowaniu PPK. Zapytane przez nas magistraty informowały o partycypacji na poziomie ok. 40 proc.
R.Z.: „Średnie zainteresowanie” jest dobre. Bo jeżeli ktoś się tym nie interesuje, to zostaje, próbuje i testuje. Najgorzej jest, jeśli ktoś się zainteresuje, a słucha różnych mitów i ulega wpływowi osób, które nie przekazują rzetelnych informacji. Wtedy może się wypisać i potem tego żałować.
Jeśli spojrzymy na pierwszą falę pandemii i pierwszy lockdown, to w drugim kwartale ubiegłego roku mieliśmy 8 proc. przyrost uczestnictwa u podmiotów z pierwszej fazy PPK. To oznacza, że ludzie przekonują się do PPK. Patrzą na rosnące oszczędności znajomych i mają coraz większą świadomość, na czym polega program i jakie mogą mieć z niego korzyści.
OFE ewidentnie sprawie się nie przysłużyły. Jest obawa, że i pieniądze z PPK w przyszłości wchłonie system…
R.Z.: Ale to bzdura totalna. W przypadku Otwartych Funduszy Emerytalnych nigdy nie było informacji, że są to środki prywatne. A w ustawie o Pracowniczych Planach Kapitałowych taki przepis jest. Tych, którzy porównują PPK do OFE, pytam: czy można było w OFE nie być? Nie można było. Czy jak się było w OFE, miało to wpływ na pensję netto? Nie. Czy ludzie wiedzieli, ile mieli w OFE pieniędzy? Nie wiedzieli. Czy mogli wypłacić pieniądze w każdej chwili? Nie mogli.
PPK należałoby raczej porównywać z Pracowniczymi Programami Emerytalnymi, w których uczestniczy ok. 400 tysięcy pracowników. Czy ktokolwiek żałuje, że w nich uczestniczył lub zakłada, że ktoś mu te pieniądze zabierze? Tak samo jest w PPK – to nasze prywatne pieniądze, tak samo prywatne jak te na rachunku bankowym. Choć oczywiście trzeba pamiętać, że ustawa wskazuje specjalne zasady dysponowania tymi środkami.
Według Pana ludzie będą się do PPK przekonywać z czasem?
R.Z.: Jestem przekonany, że tak będzie, bo to już się dzieje. Przede wszystkim zgodnie z ustawą za dwa lata będzie odbywał się ponowny automatyczny zapis. Jeżeli ludzie zobaczą, że u znajomych to działa – bo mają odłożone pieniądze – to też będą chcieli to rozwiązanie sprawdzić. Poza tym nie trzeba czekać na autozapis, do programu można powrócić w dowolnym momencie.
Popularność PPK to wypadkowa nie tylko strachu przed powtórką OFE, ale też kampanii informacyjnych. Jak Pan ocenia zaangażowanie pracodawców samorządowych?
R.Z.: Samorządy bardzo rzetelnie przykładały się do kwestii informacyjnych. Mieliśmy też duże zainteresowanie naszymi bezpłatnymi szkoleniami, wielu pracowników się na nie rejestrowało. Myślę więc, że samorządy podeszły do swojego obowiązku w sposób optymalny.
Rozmawiała: Anna Banasik