Prezes Krajowej Rady RIO Mirosław Legutko pozytywnie ocenia najnowszą nowelizację ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Przekonuje jednocześnie, że należy zacząć rozmawiać o zmianie systemu zasilania samorządów w dochody.
Serwis Samorządowy PAP: Jak Pan ocenia nowelizację ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, zakładającą m.in. przekazanie samorządowym jeszcze w tym roku blisko 13,7 mld zł?
Prezes Krajowej Rady Regionalnych Izb Obrachunkowych Mirosław Legutko: To jest dobre rozwiązanie, ponieważ pozwoli w tej chwili poratować się samorządom w sytuacji, w której nie spinają im się budżety. One się nie spinają na poziomie dochody bieżące-wydatki bieżące, czyli zaczyna brakować nadwyżki operacyjnej. Na pewno to, że dodano tych pieniędzy, jest to dobre rozwiązanie.
Natomiast widać, że docelowo powinniśmy zacząć rozmawiać o zmianie systemu zasilania samorządów w dochody. Należy mieć nadzieję, że w najbliższym czasie inflacja się zatrzyma. Mówię o inflacji, bo zwiększa ona wydatki bieżące samorządu przez wzrost cen energii czy wielkość odsetek od długu. Dlatego samorządom zniknęła nadwyżka operacyjna, czy raczej zmniejszyła się w bardzo istotnym stopniu, w takim właściwie, który w tym momencie nie pozwoli im na działalność rozwojową.
Czy w takim razie sytuacja finansowa samorządów będzie w najbliższym czasie stabilna?
Myślę, że czekają nas trzy trudne lata. W tym roku rząd poratował samorządy dodatkowymi pieniędzmi. Skoro w przyszłym roku miała być wypłacona samorządom subwencja rozwojowa, ale z przyszłego roku została przesunięta na ten rok, to obawiam się, że JST mogą mieć kłopoty ze zbilansowaniem budżetów na poziomie nadwyżki operacyjnej. Oznacza to pewną stagnację. Jeżeli nie nastąpi jakaś zmiana regulacji dotyczących zasilania samorządów, to będzie kłopot.
Jak na kondycje samorządów wpływają programy rządowe i fundusze unijne?
One są bardzo dobre, bo zasilają samorządy w pieniądze na rozwój, na inwestycje. Tylko trzeba pamiętać, że samorządy nie mają problemu z pieniędzmi na inwestycje, tylko właśnie z tym zbilansowaniem "bieżące-bieżące". To jest tak jak ja by ktoś dostał pieniądze na zakup samochodu, a nie starczało mu na życie. I ten ktoś sobie myśli "fajny samochód, ale muszę kupić do niego paliwo".
Jaka to jest skala? Ile samorządów jest w takiej sytuacji finansowej, o której Pan wspomina?
Wszystkie samorządy są w takiej sytuacji. Pozostaje tylko kwestia, jak bardzo jest to wyraźne. Jeżeli ktoś miał nadwyżkę na poziomie 6 proc. budżetu dochodów, a teraz ma 2 proc., to narzeka. Ale są też samorządy, gdzie ta nadwyżka spadła na minus, czyli w ogóle nie wystarcza na wydatki bieżące i to jest sytuacja dramatyczna. To bowiem znaczy, że skoro samorządowi nie wolno wydawać kredytów na wydatki bieżące, dlatego będzie przejadał majątek. To tak jak w domu – kiedy nie starcza nam pieniędzy na bieżąco, możemy coś sprzedać, ale to jest sytuacja niezdrowa.
Na ile to wynika z inflacji, ze wzrostu cen energii?
Na tę sytuacje ma wpływ wiele czynników, które zeszły się razem. Mieliśmy pandemię, która spowodowała dodatkowe wydatki rządowe, by ratować przedsiębiorców, a potem mieliśmy wojnę, która pociągnęła za sobą wzrost cen energii.
Rozmawiał: Mateusz Kicka
kic/ kz/