Spotkanie zorganizowane zostało w Warszawie przez Instytut Spraw Publicznych, Kancelarię Premiera oraz Krajową Szkołę Administracji Publicznej dzień po przyjęciu przez rząd projektu nowelizacji ustawy o służbie cywilnej.
Uczestniczący dyskusji podkreślali, że niskie wynagrodzenia w administracji powodują odpływ kadry urzędniczej do sektora prywatnego. Jak mówili, problemem służby cywilnej jest też to, że jest mało chętnych na wolne stanowiska.
Wiceszef Kancelarii Premiera Adam Leszkiewicz przypomniał, że jednym z podstawowych założeń rządowego projektu jest włączenie wyższych stanowisk administracji państwowej do służby cywilnej.
Przepisy te dotyczą m.in. dyrektorów generalnych urzędów i kierowników departamentów (lub równorzędnych komórek). Zgodnie z projektem, kandydaci na wyższe stanowiska w administracji państwowej mają być wyłaniani w "otwartym, konkurencyjnym naborze" spośród członków korpusu służby cywilnej.
Leszkiewicz ocenił, że zmiany te spowodują uproszczenie procedur kwalifikacyjnych. Zaznaczył jednocześnie, że nie chodzi o ich ułatwienie, a spowodowanie, by były bardziej przejrzyste.
Rozwiązania, które proponuje rząd, odnoszą się do zmian, jakie wprowadził poprzedni Sejm w 2006 r. W wyniku zeszłorocznych zmian obecnie nie ma, jak poprzednio, konkursów na wyższe stanowiska w administracji państwowej - powstał za to Państwowy Zasób Kadrowy (PZK), skupiający osoby mogące zająć takie stanowiska.
Wiceszef Kancelarii Premiera tłumacząc rządową propozycję likwidację PZK podkreślił, że na 7 tys. osób, które są w tym zasobie, tylko 200 weszło do niego przez egzamin. Poprzedni Sejm umożliwił też wejście do PZK osobom z tytułem doktora. Leszkiewicz poinformował, że na ok. 120 tys. osób posiadających taki tytuł, do Zasobu zapisało się pół tysiąca, najczęściej specjalistów od spraw wojskowych i rolnictwa.