Istnieje duże ryzyko, że gminy będą niechętne powoływaniu Centrów Usług Społecznych - ocenia prof. Uniwersytetu SWPS Iwona Sierpowska.
Istnieje duże ryzyko, że gminy będą niechętne powoływaniu Centrów Usług Społecznych, a Ośrodki Pomocy Społecznej mogą nie podołać nowej formule działania - ocenia prof. Uniwersytetu SWPS Iwona Sierpowska.
Propozycję zmian w organizacji pomocy społecznej w Polsce zgłosił prezydent Andrzej Duda. Nad projektem pracuje obecnie Sejm. Regulacja zakłada nowe ramy prawne dla organizacji usług społecznych w gminach m.in. utworzenie w nowych jednostek organizacyjnych: centrów usług społecznych. Tworzenie centrów usług społecznych ma być możliwością, a nie obowiązkiem.
Właśnie ta dobrowolność - jest w ocenie eksperta - jednym z największych zagrożeń projektu.
"Istnieje duże ryzyko, że większość gmin nie będzie tym zainteresowana, zważywszy, że ich nastawienia do projektu jest raczej negatywne" - wskazuje w komentarzu dla Serwisu Samorządowego PAP dr hab. Iwona Sierpowska.
"Wątpliwości budzi sposób tworzenia CUS. Ustawodawca przewiduje tu dwie drogi: przekształcenie w CUS ośrodka pomocy społecznej lub utworzenie ponadgminnego CUS na poziomie powiatu w wyniku porozumienia kilku gmin. To drugie rozwiązanie ma pozytywne strony, umożliwia bowiem małym gminom połączenie sił i środków oraz podjęcie działań, którym nie podołałyby oddzieleni. Niemniej jest to równoznaczne z koniecznością utrzymania gminnych OPS, poza tym oddalenie CUS od wspólnoty gminnej może osłabić zainteresowanie jego działalnością. Fakultatywny sposób tworzenia Centrów prowadzi do sytuacji, w której obok CUS nadal będą działać OPS, a więc te same zadania będą wykonywać dwie odmienne instytucje. Spowoduje to dezorientację u usługobiorców, utrudni identyfikację tych podmiotów i ich zadań" - ocenia dr Sierpowska.
Według niej, istnieją też "duże wątpliwości czy OPS podołają nowej formule".
"Ośrodki są quasi urzędami, silnie zbiurokratyzowanymi, tymczasem idea centrów opiera się na dużej otwartości i elastyczności działania. Do tego OPS borykają się z problemami kadrowymi (przeciążenie zadaniami, niskie wynagrodzenia, głównie starsi pracownicy), napływ nowych, młodych pracowników jest niewielki, a to głównie na nich trzeba by budować nową formułę systemu lokalnego wsparcia" - wskazuje ekspert.
Jak mówi, "od ustawy o CUS spodziewano się przekonującej definicji usług społecznych oraz rozwiązań harmonizujących nowe przepisy z ustawami, w których takie usługi są unormowane".
"Niestety to nie nastąpiło. Katalogi zawarte w art. 2 ust. 1 i 2 projektu nie są ze sobą w pełni skorelowane. Dostrzegalna jest luka/ niespójność pomiędzy próbą definiowania usług na gruncie ustawy o CUS, a ich ujęciem w innych ustawach prawa socjalnego, w szczególności chodzi o ustawę o pomocy społecznej, w której usługi są tylko jedną z kategorii świadczeń" - zauważa dr Sierpowska.
"Definicję usług skonstruowano według schematu: +usługami jest działalność usługowa+ i podano obszary, w których jest ona wykonywana. Ponadto zaznaczono, że CUS musi realizować usługi objęte ustawą o pomocy społecznej oraz usługi z przynajmniej dwóch innych zakresów. Taka regulacja może wypaczyć całą ideę ustawy, po pierwsze dlatego, że minimalizm spowoduje brak kompleksowości w świadczeniu usług, po drugie może niczego nie zmienić w działalności dotychczasowych OPS, które przekształcą się w CUS" - podkreśla.
Jak zauważa prof. SWPS, dziś ośrodki pomocy społecznej i tak wykonują zadania z obszarów, o których mowa w projekcie ustawy o CUS, np. z zakresu polityki rodzinnej czy wspierania rodziny i pieczy zastępczej. "Jeśli wybiorą właśnie te dwa obszary, jako dodatkowe, to poza zmianą nazwy instytucji może nie zmienić się nic więcej" - przestrzega.
Dr Sierpowska wskazuje też, że w projekcie ustawy w niewielkim stopniu akcentuje się powiązanie usług CUS z instytucjami i usługami rynku pracy, a raczej odnosi się wrażenie dalszej izolacji pomocy społecznej od pomocy osobom nieaktywnym zawodowo. Podnosi, że w projekcie słabo akcentowana jest rola III sektora.
Samą ideę tworzenia centrów usług społecznych ekspert ocenia jednak pozytywnie.
"Tego rodzaju jednostki funkcjonują w innych państwach i spełniają swoją rolę. Istotą działania CUS jest kompleksowe świadczenie usług dla społeczności lokalnej, koncentracja w jednym miejscu różnych form wsparcia, uzupełnianych działaniami edukacyjnymi i rozrywkowymi. Takie rozwiązania pozwalają obywatelom załatwiać sprawy w jednym miejscu, a co najważniejsze umożliwiają udzielenie wszechstronnej pomocy" - wskazuje dr Sierpowska.
Jak zaznacza, rzadko kiedy trudna sytuacja życiowa spowodowana jest jedną przyczyną, zwykle jest ona następstwem różnych uwarunkowań, np. ubóstwo zazwyczaj wynika z braku pracy, niepełnosprawności, choroby, życiowej nieporadności, uzależnienia od alkoholu.
"Wyeliminowanie ubóstwa zależne jest zatem od eliminacji innych okoliczności, przy czym znalezienie zatrudnienia osobie, która długo pozostawała poza rynkiem pracy i utraciła kompetencje społeczne nie jest rozwiązaniem jej problemów. Nierzadko ktoś taki wymaga najpierw pomocy terapeuty, potem skierowania do tzw. zatrudnienia wspieranego oraz działań integrujących go ze społeczeństwem, dopiero ostatnim etapem jest wykształcenie (przywrócenie) umiejętności samodzielnego funkcjonowania na rynku pracy" - wskazuje dr Sierpowska.
"Idea CUS wpisuje się w obraz takiego kompleksowego wsparcia. Poza tym Centrum jawi się jako narzędzie aktywnej polityki społecznej, w której ogranicza się świadczenia pieniężne na rzecz usług, w tym działań aktywizujących osoby zagrożone wykluczeniem społecznym. Pozytywnym aspektem tworzenia CUS jest szeroka oferta usług skierowana do całego społeczeństwa. Tak więc obok podejmowania działań mających na celu udzielenie pomocy (czym obecnie zajmują się ośrodki pomocy społecznej, dalej OPS), Centra będą aktywne w obszarze kultury, edukacji, profilaktyki, rekreacji, sportu i innych. Jest to istotny element aktywizacji i lokalnej integracji" - dodaje ekspert.
js/