Miejska spółka odkupi mieszkania sprzedane w Zabrzu z lokatorami
Po ponad sześciu latach od sprzedaży prywatnym osobom - bez pytania o zdanie lokatorów - byłych mieszkań zakładowych Huty Zabrze, lokale te mają zostać odkupione przez gminę, za pośrednictwem miejskiej spółki. W lipcu projektem - pierwszym takim w Polsce - zajmą się zabrzańscy radni.
Realizacja wartej 19 mln zł transakcji oznaczać będzie pozytywny finał wieloletniej walki lokatorów sprzedanych mieszkań o swoje prawa. W 1999 roku w Zabrzu powstał Komitet Obrony Mieszkańców, który zapoczątkował akcje protestu w podobnych sprawach w innych częściach Polski. W 1998 roku 1818 zamieszkałych lokali zakładowych zyskało prywatnych właścicieli. Zaproponowali oni lokatorom wykupienie lokali, ale za cenę znacznie wyższą od tej, za którą sami kupili mieszkania.
Niezadowoleni mieszkańcy - około 5 tys. osób - rozpoczęli protest, oflagowali domy, powołali własny komitet, szukali poparcia u ówczesnych władz i samorządowców. Rozwiązanie problemu zadeklarował wybrany w bezpośrednich wyborach prezydent miasta Jerzy Gołubowicz. W końcu ubiegłego roku miasto podpisało porozumienie z pełnomocnikiem właścicieli lokali w sprawie nabycia przez gminę 1590 (pozostałe zostały już wykupione przez mieszkańców) byłych mieszkań zakładowych Huty Zabrze, za cenę 19 mln zł, czyli średnio 330 zł za m kw.
Żeby sfinalizować transakcję miasto musiałoby zaciągnąć kredyt, bądź wyemitować obligacje. Szczegółowe rozwiązania miały być znane już w lutym, jednak w trakcie spotkań z radnymi okazało się, że takiego rozwiązania nie zaaprobowałaby większość Rady Miejskiej.
"Wobec tego zaistniała konieczność znalezienia innego rozwiązania problemu i takie rozwiązanie prezydent przedstawi na najbliższej sesji Rady 11 lipca. Prezydencki projekt, który umożliwiałby zachowanie dotychczasowego czynszu dla nieruchomości nabywanych przez gminę, pozwoliłby niedużym kosztem sfinalizować transakcję i przejąć mieszkania do zasobu gminy" - powiedziała w piątek PAP rzeczniczka Urzędu Miasta, Katarzyna Kuczyńska.
Zgodnie z tą koncepcją, mieszkania, w których zachowany byłby dotychczasowy, wyższy niż w innych lokalach komunalnych, czynsz, przejąłby - według najtańszego z trzech proponowanych wariantów - Zarząd Budynków Komunalnych, czyli spółka ze 100-procentowym udziałem gminy.
By sfinalizować zakup firma ma zaciągnąć poręczony przez miasto kredyt na 15-20 lat. Spłata kredytu z odsetkami pochłonęłaby ok. 28 mln zł, a przychody z czynszu w tym czasie to ok. 30 mln zł. Takie rozwiązanie popierają lokatorzy pohutniczych mieszkań. "W dobie wolnego rynku własność jest w cenie. Wielu lokatorów sprzedanych mieszkań dąży do ich wykupienia, aby móc nimi rozporządzać, np. zostawić w spadku wnukom.
Na razie zostaną one wykupione przez spółkę miejską, co uratuje najemców przed czynszową wolnoamerykanką właścicieli i w ten sposób oddali widmo eksmisji i bezdomności" - ocenia przewodnicząca Komitetu Obrony Mieszkańców, zabrzańska radna Elżbieta Adach. Podkreśliła, że najemcom pohutniczych mieszkań cały czas chodzi o obronę swoich praw do mieszkań, które w procesach prywatyzacji państwowych przedsiębiorstw Skarb Państwa - jak powiedziała - "lekką ręką, za bezcen, oddawał wszystkim, tylko nie najemcom".
Oceniła, że choć przez ponad sześć lat trwania protestu wiele autorytetów negatywnie wypowiadało się na temat dzikiej sprzedaży mieszkań wraz z lokatorami, jednak rozmaite pisma i petycje pokrzywdzonych mieszkańców nie przynosiły rezultatu. "My w Zabrzu, wobec inercji parlamentu, postawiliśmy na lokalne porozumienie stron i postanowiliśmy się dogadać. Naciskaliśmy na władze samorządowe, aby nie były obojętne na los współobywateli. Mamy wielką satysfakcję, że porozumienie nabiera realnych kształtów - Zabrze ma szansę być przykładem dla reszty kraju, jak rozwiązywać problemy społeczne" - uważa Adach. (PAP)