Sześć zarzutów usłyszał od prokuratora Leszek W., komendant chojnowskiej policji. Jego zastępcy, Adamowi P., postawiono trzy, w tym zarzut korupcji. Komendanci z Chojnowa posiedzą dwa miesiące we wrocławskim areszcie.
Leszek W. miał uzależniać podejmowanie czynności służbowych od przyjmowania korzyści majątkowych, ukrywać dokumenty, stosować przemoc i groźby fizyczne w celu wymuszenia zeznań, przekroczyć uprawnienia i bezprawnie zamknąć osobę w izbie zatrzymań oraz posiadać amunicję, na którą nie dostał zezwolenia. Adam P. dostał zarzut korupcji, niedopełnienia obowiązków i ukrywania dokumentów - pisze "Gazeta Wrocławska".
Sprawa ma charakter rozwojowy i nie wykluczamy kolejnych zatrzymań - mówi Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. - Przesłuchano już w tej sprawie wielu świadków.
Śledczy proszą wszystkie osoby, które brały udział w procederze, lub ewentualnych świadków o kontakt z V Wydziałem Śledczym Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
- Każdy, kto wręczał komendantom łapówki, a się do nas zgłosi, ma zagwarantowaną klauzulę nietykalności - dodaje Małgorzata Klaus.
Prokuratura wszczęła śledztwo po ustaleniach wrocławskiego Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Jednak szczegóły sprawy są wciąż trzymane w głębokiej tajemnicy.
Sprawa wywołała burzę w Chojnowie. Jedna z sąsiadek aresztowanego oficera twierdzi, że nie reagował, choć na podwórzu przed jego domem młodzież zażywała narkotyki i piła piwo. Kobieta tłumaczy, że policja nie reagowała na wezwania mieszkańców, a bezpieczeństwo w mieście pogorszyło się w ciągu ostatniego roku.
Tomasz Gołaski, który obecnie kieruje chojnowskim komisariatem, dwa lata temu zwiększył liczbę patroli w Chojnowie, za co awansował na zastępcę legnickiego komendanta. Leszkowi W. wystarczył rok, by z ulic zniknęli mundurowi.
Tomasz Woźniak
Źródło:
"Gazeta Wrocławska"