Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc przekonywał do idei większego Rzeszowa wiceszefa MSWiA, rektorzy uczelni wysłali apel do premiera, radni sejmiku przyjęli specjalną uchwałę za utrzymaniem lipcowej decyzji o powiększeniu stolicy regionu. Może się uda i rząd Kazimierza Marcinkiewicza pozwoli jednak na zmianę granic od przyszłego roku? - zastanawia się Małgorzata Bujara w "Gazecie Wyborczej Rzeszów".
- Myślę tylko o tym, by się udało. Ciągle na to liczę - mówił nam w poniedziałek późnym popołudniem Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa. W piątek dowiedział się, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zarekomenduje rządowi, by przesunąć termin powiększenia Rzeszowa o rok. Gdyby rząd na to przystał, cztery sołectwa: Załęże, Słocina, Zwięczyca i część Przybyszówki przeszłyby do miasta dopiero od 1 stycznia 2007 roku. Tymczasem w lipcu rząd Marka Belki zdecydował, że sołectwa staną się częścią Rzeszowa już od stycznia 2006 roku. Zbuntowali się przeciwko temu wójtowie Boguchwały i Świlczy i poprosili MSWiA o przesunięcie terminu.
Chcemy większego Rzeszowa!
W poniedziałek prezydent Ferenc pojechał do Warszawy. Był w MSWiA. Rozmawiał m.in. z Arkadiuszem Czartoryskim, autorem projektu rozporządzenia, które zakłada przesunięcie granic o rok. Nie chciał zdradzić przebiegu dyskusji: - Powiem tylko tyle: jest cień nadziei - relacjonował Ferenc.
Prezydent zostaje w stolicy do wtorku. Będzie jeszcze próbował przekonywać do idei większego Rzeszowa. We wtorek odbędzie się też posiedzenie rządu, ale nie wiadomo, czy punkt dotyczący granic Rzeszowa będzie na nim omawiany. Oprócz prezydenta za wielkim Rzeszowem opowiadają się też setki internautów. Czytelnicy na gazetowym forum (ww.gazeta.pl) jednoznacznie są za zmianą granic. Ślą maile do ministerstwa, zawiesili też petycję na stronie WWW.PETYCJE.PL. "Możliwości rozwoju miasta w obecnych granicach są wyczerpane. Konieczne jest poszerzenie granic, aby miasto mogło się dalej rozwijać. Wierzymy, że ostatecznie zdecyduje dobro mieszkańców całego regionu" - napisali. Pod petycją podpisywali się głównie mieszkańcy Rzeszowa, ale także i wiosek, a nawet ludzie z innych województw. Po południu było już kilkadziesiąt nazwisk pod petycją.
Rektorzy: czekamy na Rzeszów
Apel do premiera Kazimierza Marcinkiewicza skierowali też w poniedziałek rektorzy wyższych uczelni: uniwersytetu, politechniki, Wyższej Szkoły Zarządzania, Wyższej Szkoły Administracji i Zarządzania, Wyższej Szkoły Inżynieryjno-Ekonomicznej oraz Wyższego Seminarium Duchownego. Rektorzy napisali, że "poszerzenie granic administracyjnych Rzeszowa to niepowtarzalna szansa dla miasta i dla całego Podkarpacia - szansa na nowe inwestycje, na wszechstronny rozwój oraz wzrost znaczenia i konkurencyjności naszego miasta, na zmniejszenie bezrobocia". Zaznaczyli, że na większy od 1 stycznia przyszłego roku Rzeszów czekają zarówno mieszkańcy miasta, jak i okolicznych sołetcw, którzy liczą na nowe, niezbędne inwestycje na swoich terenach.
Radni sejmiku za Rzeszowem
Do walki włączyli się też radni sejmiku wojewódzkiego. Z propozycją wysłania do premiera i MSWiA stanowiska za utrzymaniem lipcowej decyzji rządu wystąpiła Barbara Kuźniar-Jabłczyńska (PO). - O silniejszą pozycję Rzeszowa walczymy wszyscy, a jedną decyzją możemy zostać pozbawieni szans. Poszerzenie Rzeszowa jest na tyle ważne, że powinniśmy o tym rozmawiać - zachęcała innych radnych. Ostrą przemowę wygłosił radny Janusz Chara (niezrzeszony). Oburzył się, że MSWiA wpadło na pomysł, by zastopować powiększenie Rzeszowa. Dostało się od niego także posłom PiS, którzy sprzyjali wójtom: - Kilku nieodpowiedzialnych polityków dyskredytuje nasz region - grzmiał z mównicy.
- My, mieszkańcy Przemyśla, z zazdrością obserwujemy poczynania władz Rzeszowa. Popieramy plany powiększenia miasta, bo to podniesie wartość całego regionu. Temu województwu jest potrzebny duży, silny ośrodek - mówił Tadeusz Sosnowski, członek zarządu województwa, przemyślanin.
Projekt Kuźniar-Jabłczyńskiej poparły kluby PSL, SLD, a także PiS.
Do tego, aby nie przyjmować takiego stanowiska, próbował sejmik namówić poseł Marian Daszyk (dawniej LPR, teraz niezrzeszony), były radny sejmiku. Ale na próżno. Posłuchało go tylko kilku radnych LPR. Znakomita większość radnych podniosło ręce w górę za obroną dużego Rzeszowa.
Za dużym Rzeszowem opowiadają się też posłowie PO. Wczoraj posłanka Krystyna Skowrońska rozmawiała z wiceministrem Czartoryskim: - Dowiedziałam się od niego, że na wtorkowym posiedzeniu rządu nie będzie omawiana sprawa granic Rzeszowa, że musi ona być jeszcze przeanalizowana. Minister dał do zrozumienia, że nie miałby wątpliwości jeśli chodzi o przyłączenie do Rzeszowa od 1 stycznia 2006 r. wiosek z gminy Krasne. Natomiast nadal według niego są przeszkody w sprawie sołectw z gmin Świlcza i Boguchwała - przekazała nam poseł Skowrońska.
Małgorzata Bujara