Na lata 2007 - 2013 Wielkopolska dostała z Unii Europejskiej prawie1,3 miliarda euro. Pierwsze konkursy właśnie się rozpoczynają. Ale już dziś wiadomo, że dla wszystkich euro nie wystarczy. Pieniędzy jest co najmniej pięć razy za mało - pisze "Głos Wielkopolski"
Z rocznym opóźnieniem rozpoczyna się podział unijnej dotacji z Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Miasta i gminy miały już pretensje, że nasz Urząd Marszałkowski zwleka z rozpoczęciem procedur (wyprzedziły nas województwa śląskie i dolnośląskie).
Rozczarowania nie kryli na przykład wójtowie i burmistrzowie z regionu konińskiego, którzy w projektach budżetu uwzględnili unijne dotacje. Samorząd wojewódzki odpowiadał, że musiał czekać na podpisanie kontraktu wojewódzkiego, co nastąpiło dopiero na początku lutego tego roku. I choć pieniędzy jest sporo, to już dziś pewne jest to, że nie każda z 226 wielkopolskich gmin dostanie pieniądze z unijnej kasy.
- Obawiam się dużego rozczarowania - nie kryje obaw Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego. - Rozbudzone zostały spore nadzieje. Tymczasem musimy mieć świadomość, że do 2013 roku nie rozwiążemy wszystkich problemów naszego województwa. Już dziś wiemy, że jeśli chodzi na przykład o projekty drogowe, to zgłoszeń może być nawet pięć razy więcej niż mamy pieniędzy. Zdaję sobie sprawę, że wiele podmiotów, które nie otrzymają dotacji, będzie protestować. A do protestów jesteśmy w Wielkopolsce przyzwyczajeni.
W latach 2004-2006 najgłośniej swoje niezadowolenie wyrażał prezydent Poznania Ryszard Grobelny, który nie dostał słynnej dotacji na tramwaj przez most Świętego Rocha. Teraz politycznych emocji będzie jeszcze więcej. O tym bowiem, kto dostanie unijną dotację, nie decyduje już Regionalny Komitet Sterujący, tylko zarząd województwa. A ten tworzy koalicja PO i PSL. Samorząd zapewnia, że nie kryteria polityczne będą decydowały o tym, kto dostanie pieniądze.
Tomasz Cylka
Źródło: "Głos Wielkopolski"