Ludzie przychodzą do gminy ze wszystkim. Często musimy zajmować się sprawami, które niekoniecznie są nam przyporządkowane, ale trzeba ludziom po prostu pomóc - mówi wójt roku Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, szefowa gminy Repki
Rozmawiamy z wójtem roku 2005 Krystyną Mikołajczuk-Bohowicz . Pani Krystyna jest szefem gminy Repki w powiecie sokołowskim na Mazowszu.
Jak może Pani podsumować mijającą kadencję?
Jestem bardzo zadowolona z pracy mojego samorządu. Zrobiliśmy bardzo wiele dla ludzi, poruszliśmy wiele spraw z różnych dziedzin, więc mam ogromną satysfakcję z mijającej kadencji.
Jak ocenia Pani prace władz samorządowych na szczeblu powiatu i województwa?
Ja jestem zadowolona. W każdej sprawie są jednak plusy i minusy, nie da się odpowiedzieć wprost. Na pewno plusem w województwie mazowieckim jest to, że dąży do wyrównywania dysproporcji rozwojowych pomiędzy, powiedzmy, wspaniałą Warszawą a terenami choćby moimi - pogranicze z Podlasiem. Bardzo odpowiada mi program, który stworzyło województwo. Wspomaganie rozwoju jest bardzo potrzebne. Gdyby tego nie było, to wspaniała stolica pochłonęłaby wszystko i ciągle byłoby to za mało, a nasze tereny pozostawałyby w tyle. Podobała mi się polityka władz województwa związana z programami dla najbiedniejszych gmin.
Które ze szczebli administracji samorządowej, Pani zdaniem, najbardziej odpowiadają potrzebom obywateli?
Zdecydowanie gmina. Ludzie przychodzą do gminy ze wszystkim. My jesteśmy pewnego rodzaju sitem, które kieruje ludzi dalej. Urząd gminy jest najbliższy dla mieszkańców, tu ludzie przychodzą za wszystkimi problemami i często musimy zajmować się nawet sprawami, które niekoniecznie są nam przyporządkowane, ale trzeba ludziom po prostu pomóc.
Czy w związku z tym chętnie widziałby Pani rozszerzenie personalne urzędów gmin?
Uważam, że należy zostawić to na starym poziomie, dlatego że bardzo chętnie dołożonoby gminom następne obowiązki, tylko zapomina się po drodze, że powinno dać się na to pieniądze. Bardzo chętnie zatrudniłabym więcej pracowników po to, by robić więcej dla ludzi. Obecnie też staramy się robić więcej. Mamy Gminne Centrum Informacji zorganizowane jako jedno z pierwszych na Mazowszu i zatrudniam w nim ludzi, by pomagali moim mieszkańcom: organizujemy tu sprawdzanie gotowości do pracy - pracownicy Urzędu Pracy przyjeżdżają tu, do mnie, moi mieszkańcy nie muszą jeździć do miasta Sokołowa - pomagamy w pośrednictwie pracy, próbujemy organizować szkolenia, kursy, pomagamy rolnikom w wypełnianiu różnych wniosków do udziału w programach. Rolnicy korzystają z tych programów, a trzeba powiedzieć, że nigdy by nie skorzystali, gdyby nie mieli fachowej pomocy w Gminnym Centrum Informacji. Pamiętajmy jednak, że środki finansowe muszą być dostosowane do wielkości potrzeb gminy.
Czy Pani zdaniem bezpośrednie wybory na wójtów, burmistrzów, prezydentów miast sprawiły, że lepiej funkcjonuje samorząd lokalny?
Myślę, że tak, ponieważ wójt ma umocowanie poprzez głosy wszystkich mieszkańców. Teraz wójt ma bardziej ugruntowaną sytuację - mniej było takich sytuacji, jak kiedyś, gdy zdarzało się odwoływanie wójta raz na kwartał albo co sesję. Natomiast nieszczęściem dla samorządu jest sytuacja, jeżeli wójt ma opozycję w większości radnych, gdy rada mówi jednym głosem, a wójt drugim - ta sytuacja powinna być jak najszybciej uregulowana.
Co udało się Pani zrobić w gminie spośród zadań, które zostały wymienione w ankiecie?
Ja mogę się tylko chwalić. Wyniki nauczania w moich szkołach - najwyższa półka w powiecie i powyżej średniej wojewódzkiej. Jest to ogromna satysfakcja. Mamy w szkołach jęz. angielski i jęz. rosyjski - angielski finansujemy z naszej puli, rosyjski z puli ministerstwa. Dostęp do Internetu jest w całej gminie, pracownie internetowe w każdej szkole oraz multimedialne centra informacji w bibliotekach. Mamy Gminne Centrum Informacji, a co trzecie gospodarstwo korzysta z różnych źródeł finansowania.
Czyli urząd przyjazny mieszkańcom?
Przeprowadziliśmy kiedyś ankietę, według której urząd otrzymał od mieszkańców ocenę bardzo dobrą. Poprawiliśmy jakość dróg, przeprowadziliśmy przebudowę i modernizację wielu dróg i placów gimnnych oraz wodociągowanie gminy. Mamy kłopot, jeśli chodzi o nowych inwestorów - powstał jeden nowy zakład pracy z ponad 20 miejscami pracy, ale to wciąż zbyt mało.
Czy kandyduje Pani do samorządu następnej kadencji?
Tak. Startuję po to, by wygrać. Jestem wójtem od 10 lat. To będzie czwarta kadencja.
Jeśli zostanie Pani wójtem po raz kolejny, co jeszcze chciałaby Pani zrobić?
Gmina to wielkie gospodarstwo, w którym ciągle rodzą się nowe potrzeby i ciągle się inwestuje. Pierwsza potrzeba to budowa sali sportowej przy nowym gimnazjum, dalsza budowa dróg i końcówka wodociągowania, dalsze dopieszczanie oświaty, by poziom nauczania był wysoki. Może też bardziej rozszerzymy działalność ośrodka kultury.
Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, wójt gminy Repki (powiat sokołowski, woj. mazowieckie) zwyciężyła w konkursie „Wójt Roku 2005” organizowanym przez Redakcję Audycji Rolnych Programu I Telewizji Polskiej. Pani Wójt zwyciężyła również w ankiecie Serwisu Samorządowego PAP.
Konkurs ma na celu uhonorowanie najlepszych gospodarzy gmin wiejskich, którzy przyczyniają się wydatnie do wzrostu gospodarczego gmin, polepszenia jakości życia mieszkańców i stwarzania atrakcyjnych warunków zarówno dla lokalnego biznesu, jak i inwestorów zewnętrznych.
Anna Śliwka
a.sliwka@pap.pl