Staramy się wyciskać z unijnego wsparcia co tylko się da - mówi Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego
- Danuta Hübner, była unijna komisarz do spraw rozwoju regionalnego, powiedziała nam ostatnio, że kujawsko-pomorskie jest znakomitym przykładem regionu, który zakasał rękawy i wziął się solidnie do roboty, wyciskając z unijnego wsparcia co tylko się da - mówi Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego.
Kiedy rok temu udzielił Pan wywiadu Serwisowi Samorządowemu PAP, kluczową kwestią były sprawy związane z absorpcją środków pomocowych Unii Europejskiej. Mówił Pan wtedy między innymi o premii od Ministerstwa Rozwoju Regionalnego za sprawne inwestowanie unijnych pieniędzy. Jak dziś radzi sobie Kujawsko-Pomorskie?
Marszałek Piotr Całbecki: - Myślę, że najlepszą odpowiedzią będzie przytoczenie słów wypowiedzianych przez goszczącą w czerwcu w Toruniu przewodniczącą Komisji Polityki Regionalnej Parlamentu Europejskiego Danutę Hübner, do niedawna unijną komisarz do spraw rozwoju regionalnego.
W jej ocenie Kujawsko-Pomorskie jest znakomitym przykładem regionu, który zakasał rękawy i wziął się solidnie do roboty, wyciskając z unijnego wsparcia co tylko się da. Pani Hübner powiedziała dodatkowo, że czynimy mądrze, stawiając na, jak to określiła, „obie nogi” – zarówno na rozwój i modernizację infrastruktury, jak i na instrumenty związane z wiedzą, kształceniem, innowacyjnością przedsiębiorstw i tym wszystkim, co stanowi o konkurencyjności.
Wartość podpisanych już umów finansowych na projekty realizowane w Kujawsko-Pomorskiem w okresie programowania 2007-2013 to 3 miliardy 218 milionów złotych, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca daje ponad 1,5 tysiąca złotych. To wynik, którego nie musimy się wstydzić.
W takim kontekście pada zwykle pytanie o to jak wydawane są te pieniądze, na ile generowany w ten sposób rozwój jest zrównoważony.
- To pytanie zasadne i musi je stawiać sobie każdy, kto podejmuje tego typu decyzje, w szczególności marszałkowie i zarządy województw, bo to na nich spoczywa obowiązek czuwania nad tym, by proces inwestowania wsparcia opierał się na solidarności regionalnej. Z owoców rozwoju muszą skorzystać wszyscy mieszkańcy województwa, nie tylko ci mieszkający w Bydgoszczy i Toruniu.
Zarząd województwa, którym kieruję, jest zdeterminowany, by rozwojem regionu rządziła filozofia, która mówi, że bycie dużym rodzi także obowiązki. W tym przypadku oznacza to, podobnie jak wszędzie na świecie, konieczność tworzenia wszelkiej infrastruktury – technicznej, społecznej, kulturalnej, edukacyjnej – z myślą o potrzebach wszystkich mieszkańców regionu.
I choć oczywiście do obu stolic województwa trafia najwięcej środków – działa efekt skali – to unijne wsparcie w znacznym stopniu inwestujemy także w przedsięwzięcia służące rozwojowi i podniesieniu standardu życia w mniejszych miasta, a także na wsi.
Nie dalej jak w czerwcu podpisaliśmy umowę, w myśl której 3 miliony złotych z puli naszego Regionalnego Programu Operacyjnego trafi do budżetu 14-tysięcznej Tucholi, która przeznacza te pieniądze na rewitalizację zabytkowego centrum miasteczka. Średniowieczny, nieco zaniedbany rynek zmienia się w sympatyczną, przyjazną przestrzeń publiczną, miejsce spotkań mieszkańców, interesujące także dla przyjeżdżających w Bory Tucholskie turystów.
Umowy z Urzędem Marszałkowskim na realizację podobnych przedsięwzięć podpisały też Barcin (mniej niż 8 tysięcy mieszkańców), Wąbrzeźno (niecałe 14 tysięcy), Golub- Dobrzyń (14 tysięcy), Chełmża (15 tysięcy) i Mogilno (12 tysięcy).
A pieniądze trafiają do jeszcze mniejszych miejscowości, jak na przykład wieś Tur (mniej niż 1000 mieszkańców) w gminie Szubin, gdzie za pół miliona złotych powstaje wiejska świetlica, zaplanowana jako nie tylko miejsce spotkań lokalnej społeczności, ale także muzeum miejscowej tradycji wytapiania szkła. Na takie i inne ważne lokalnie przedsięwzięcia przekazaliśmy już blisko 30 milionów złotych ze środków Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Wskazał pan rozwój usług edukacyjnych jako jeden z ważnych kierunków rozwoju dużych miast. Czy w Kujawsko-Pomorskiem macie się czym w tej mierze pochwalić?
- Baza dydaktyczna i naukowa naszych największych uczelni – Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego i Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego - wzbogaci się w najbliższym czasie między innymi o nowy kompleks nauk humanistycznych (UMK), kompleks nauk technicznych (UTP) oraz nową książnicę i kompleks sportowy (oba obiekty dla UKW).
A już w tym roku podwoje dla studentów otwiera toruńska Wyższa Szkoła Filologii Hebrajskiej, jedyna taka uczelnia w Polsce, której nowoczesny budynek powstał dzięki środkom z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Na uroczystość otwarcia obiektu do Torunia przyjechali minister nauki Barbara Kudrycka i wielce zasłużony dla relacji polsko-żydowskich profesor Szewach Weiss.
Kujawsko-Pomorskie stworzyło kilka lat temu program restauracji zabytków. Czy udało się wcielić tę ideę w czyn?
- Ten program to jeden z przedmiotów naszej dumy. Od początku tej kadencji prowadzimy konsekwentną politykę, której celem jest ratowanie cennych obiektów dziedzictwa narodowego. W latach 2007-2009 przekazaliśmy gminom w całym regionie na ten cel blisko 11 milionów złotych, a kolejne prawie 11 milionów w 2010 roku.
Muszę przyznać z satysfakcją, że jesteśmy w tej materii krajowym liderem. W uporządkowany i systematyczny sposób odnawiamy nie tylko znane wszystkim zabytki toruńskiej Starówki i Mysią Wieżę w Kruszwicy, ale także kompleks pałacowo-parkowy w podbydgoskim Ostromecku i piękne stare wiejskie kościółki w wielu miejscach regionu.
Nadwiślańskie powiaty Kujaw i Pomorza nawiedziła w tym roku powódź. Jak sobie radzicie z problemem popowodziowych zniszczeń?
- W naszym regionie nie było na szczęście żadnych dramatycznych przypadków, a jedynie podtopienia. Ale i one pozostawiły pod sobie sporo zniszczeń zarówno w infrastrukturze publicznej, jak i w domach, a także warsztatach pracy wielu mieszkańców regionu. Dlatego podjęliśmy decyzję o przekazaniu łącznie ponad 2,5 mln złotych 23 gminom, których tereny ucierpiały najbardziej. Pieniądze te trafią do poszkodowanych mieszkańców zgodnie z zasadami udzielania pomocy społecznej. Uruchamiamy też środki Funduszu Ochrony Gruntów Rolnych na usuwanie popowodziowych zniszczeń gminnych dróg.
Kierowany przez pana zarząd województwa zaprezentował niedawno program wspierania rodzin wielodzietnych oraz promowania modelu rodziny z dziećmi. Uważa Pan, że administracja powinna się zajmować tego typu sprawami?
- Wszystkie liczące się kraje europejskie realizują własne polityki społeczne, nie zawężające się wyłącznie do tego, co zwykliśmy w Polsce nazywać pomocą społeczną. Wychodzi się z założenia, że pewne postawy, społecznie korzystne, należy wspierać, wzmacniać i promować – dla dobra całego społeczeństwa.
Tak jest też z promocją rodziny z dziećmi. Doszliśmy w Europie do sytuacji, gdy nie zachodzi właściwa zastępowalność pokoleń, starzejemy się jako społeczeństwa, co w niedalekiej już przyszłości może doprowadzić do poważnych problemów, także gospodarczych. Jeśli chcemy być społeczeństwem stabilnym, zamożnym, kultywującym wartości – dzieci muszą się rodzić.
Nasz program nie rozwiąże oczywiście wszystkich problemów rodzin wielodzietnych, czy w ogóle rodzin z dziećmi. Chcemy jednak zrobić choćby mały krok we właściwym kierunku. Chodzi między innymi o przełamanie niesprawiedliwego stereotypu, że duża rodzina to rodzina patologiczna, nieodpowiedzialnie powołująca do życia kolejnych potomków oraz innego, równie szkodliwego i fałszywego, że nowoczesna kobieta to ta, która nie „siedzi w domu”.
Wychodzimy od wprowadzenia, najprawdopodobniej już jesienią, wojewódzkiej Karty Dużej Rodziny, uprawniającej między innymi do zniżek w instytucjach kultury i obiektach sportowych, na przykład na basenach, a także w środkach publicznej komunikacji. Wierzę, że nasz przykład okaże się zaraźliwy.
Dziękuję bardzo.
kkż/