Znów trzeba pracowników i znowu podniesie się wrzask, że burmistrzowie zwiększają administrację – tak Czytelnik pisze o egzekucji opłat za odpady
Znowu trzeba będzie zatrudniać nowych pracowników i znowu podniesie się wrzask, że burmistrzowie zwiększają administrację – tak Czytelnik komentuje sprawę egzekucji opłat za odpady.
Gminni urzędnicy zajmujący się egzekucją opłat śmieciowych powinni być wynagradzani jak pracownicy samorządowi, a nie poborcy skarbowi – uważa ministerstwo środowiska. Opublikowaliśmy odpowiedzi resortu na pytania zawarte w poselskich interpelacjach dotyczące egzekucji opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi.
Czytaj: Gminna egzekucja. Resort środowiska radzi jak ściągać opłaty za śmieci
„Urzędnikom z ministerstwa należałoby zadać pytanie, czy mają rozeznanie, w ilu gminach istnieją komórki egzekucyjne, a w ilu nie, jakie są szacunkowe koszty powołania tych komórek w gminach, gdzie ich nie ma” – pisze na naszym forum Jarek S.
„Znowu trzeba będzie zatrudniać nowych pracowników i znowu podniesie się wrzask, że wójtowie, burmistrzowie zwiększają administrację. Stworzono potworek prawny” - kwituje.
Według sekr gmina jest bez szans w wyegzekwowaniu opłat. „20% nie ściągnie, tylko za dodatkowe pieniądze załatwi sobie dokumenty potwierdzające, że te pieniądze są nieściągalne” – uważa.
„Resztę będzie musiała dołożyć, takie było założenie ustawy - ktoś za tych, których nie stać, musi zapłacić” - konstatuje.
„Nowe obowiązki gmin w zakresie egzekucji opłaty śmieciowej stanowią w mojej ocenie kolejną przesłankę do łączenia sił i współpracy pomiędzy jednostkami samorządu terytorialnego” – wskazuje z kolei Maciej Kiełbus.
„Małym gminom działającym odrębnie trudno będzie podołać wszystkim zadaniom związanym z weryfikacją deklaracji i wpłat, prowadzeniem postępowań i wydawaniem decyzji oraz egzekucją administracyjną. Wszystko to sprawia, że temat związków międzygminnych i porozumień jest nadal aktualny. Ważne, aby podejść do tego z głową” - zastrzega.
Komentowali Państwo również opinię Marka Golenia z SGH w sprawie potrzebnych zmian w ustawie śmieciowej. Doktor proponuje m.in. stworzenie policji ekologicznej.
Czytaj: Trzeba policji. Zagrożone są główne cele reformy śmieciowej - twierdzi ekspert
Według Andrzeja takie rozwiązanie to lobbing w interesie nowej instytucji. „No cóż, nowe etaciki, gabineciki, pensyjki” – wylicza.
„Z tą policją to bez sensu. Zresztą pan doktor zaprzeczył sobie już w argumentacji, przywołując przykład kar za nielegalne wycinki - kto je pobiera? Policja? No właśnie...” – zauważa Ste-Silesia.org.
I dodaje: „Skoro więc gmina sobie z wycinką radzi, to i może z sortowaniem sobie poradzi? należy tylko w drodze rozporządzenia określić, co oznacza "odpad segregowany", ile % domieszki substancji niepożądanych można tolerować?” – wylicza.
„Kontrolujący nie powinien być zależny od kontrolowanego - święta prawda! A poza tym segregacja powinna się odbywać poza miejscem wytwarzania. Stworzyłoby to wiele, jakże potrzebnych, miejsc pracy” – zaznacza przy okazji OldestWoman.
Z takim podejściem nie zgadza się B. Zafrasowana i proponuje eksperyment:
„Śmieci z kubła z całego tygodnia (bo mniej więcej w takiej częstotliwości wywozi się odpady) wyjąć po tygodniu ich „leżakowania” w kuble. Zazwyczaj śmieci wynosi się z domu w woreczkach - więc trzeba tymi woreczkami chwilę potarmosić i uderzać o jakąś ścianę, symulując w ten sposób transport woreczków ze śmieciami w śmieciarce do tzw. segregatorni odpadów wymieszanych. Następnie pootwierać te woreczki z całego tygodnia i spróbować przesortować ich zawartość na poszczególne frakcje. Jeśli zdołacie bez wymiotów oddzielić potłuczone szkło i plastyki od obierek (i czasami od pampersów) - to gratuluję i życzę znalezienia nabywcy na takie "frakcje".
Podkreśla, że tylko selektywna zbiórka "u źródła" jest racjonalnym sposobem segregacji.
/aba/Serwis Samorządowy PAP