Tworzenie prywatnych miniżłobków, finansowanych tak samo jak żłobki państwowe, czyli z pieniędzy samorządów, wydaje mi się mało realne – uważa Elżbieta Gładkowska, dyrektorka samorządowego żłobka w Raciborzu
- Tworzenie przez prywatne firmy miniżłobków, które miałyby być finansowane tak samo jak żłobki państwowe, czyli z pieniędzy samorządów, wydaje mi się rozwiązaniem mało realnym, zwłaszcza w małych miejscowościach – uważa Elżbieta Gładkowska, dyrektorka samorządowego żłobka w Raciborzu.
W czwartek pisaliśmy o pomyśle Platformy Obywatelskiej, zgodnie z którym firmy zakładające żłobki przyzakładowe będą dostawać od samorządu odpowiednio tyle pieniędzy, ile miejsc będzie liczył żłobek.
- Samorządy już teraz mają problemy z finansowaniem funkcjonujących placówek. Skąd więc miałyby pojawiać się środki na dodatkowe placówki tworzone przy firmach prywatnych? - pyta Gładkowska. Jej zdaniem, pomysł PO to rozwiązanie mało realne. - Może miałoby to prawo bytu w dużych przemysłowych aglomeracjach, ale jak miałoby się to do małych miejscowości? - zastanawia się.
Publikujemy cały komentarz w tej sprawie.
Polityka społeczna państwa, a w tym polityka prorodzinna musi być polityką z prawdziwego zdarzenia. Nie można w niej liczyć na przypadek. Państwo powinno stawiać sobie za jeden z nadrzędnych celów - cel, jakim jest pomoc w wychowaniu dzieci. To właśnie dzieci stanowią o przyszłości państwa. Słowa Jana Zamoyskiego "Takie będą Rzeczpospolite, jakie jej młodzieży chowanie" już całe wieki obrazują potrzebę szeroko rozumianej pomocy w wychowaniu młodych pokoleń, aby nasz kraj rozwijał się i zajmował należne miejsce w Europie i świecie.
Z uwagi na to trzeba tworzyć nowe i dbać już o istniejące żłobki, bo stały się one w chwili obecnej niedostępnym dobrem, niemal luksusem. Nieżyciowe przepisy nie pozwalają na otwieranie małych placówek, a wysiłek, jaki należy włożyć w utworzenie lub utrzymanie żłobków graniczy z heroizmem.
Tworzenie miniżłobków przez prywatne firmy, które miałyby być finansowane tak samo jak żłobki państwowe, czyli z pieniędzy samorządów, wydaje mi się rozwiązaniem mało realnym. Obecnie żłobki funkcjonują jako zoz i jak narazie, łatwiej je zlikwidować niż założyć czy zmodernizować.
Zastanawia mnie status proponowanych miniżłobków. Samorządy już teraz mają problemy z finansowaniem funkcjonujących placówek. Skąd więc miałyby pojawiać się środki na dodatkowe placówki tworzone przy firmach prywatnych? Jakie jest też zainteresowanie tychże firm taką formą pomocy dla swoich pracowników? Może miałoby to prawo bytu w dużych przemysłowych aglomeracjach, ale jak miałoby się to do małych miejscowości? Czy nie rodzi się również ryzyko stworzenia sposobu do wyciągnięcia przez różnych "pseudotwórców" miniplacówek przy firmach, którzy będą chcieli poprawić wizerunek finansowy firmy za pomocą pieniędzy pobieranych z publicznej kasy?
Moim zdaniem firmy powinny zajmować się realizacją swoich zadań, a opiekę nad dziećmi pracowników zapewniać powinna profesjonalna placówka. Jeżeli już tworzyć miniżłobki przy firmach, to powinny to być prywatne placówki finansowane przez firmę z ewentualnym częściowym udziałem samorządu, jeżeli stać na to tenże. Może warto zainwestować w istniejące placówki i stworzyć nowe (już nie zoz), które przyjmowałyby nie tylko dzieci zamieszkałe na terenie gminy (dotychczas żłobki stanowią zadanie własne gminy, więc dotyczą lokalnej społeczności), ale również dzieci osób zatrudnionych w firmach mających siedzibę na terenie danej gminy.
Rodzice zamieszkujący poza gminą, a pracujący w mieście, często pytają mnie o możliwość umieszczenia malucha w żłobku. Same samorządy, według mojej oceny, nie są w stanie ponieść ciężaru tego zagadnienia.
Elżbieta Gładkowska
Czytaj również: Rada na żłobek
Żłobek z pomysłem
amk/