"Nowości" podają, że efektem przeszukania grudziądzkiego parku miejskiego przez saperów jest spory skład amunicji.
W piątek oficjalnie zakończono akcję. Szesnastoosobowa grupa saperów przystąpiła do penetracji na prośbę władz miasta, po wcześniejszym przypadkowym znalezieniu jedenastu niemieckich bomb lotniczych. Każda ważyła ćwierć tony i miała w sobie dwieście kilogramów materiału wybuchowego - informuje dziennik. Akcję poprzedziły tygodniowe przygotowania, między innymi rozpoznanie terenu. Planowany pierwotnie dwuhektarowy obszar penetracji został podwojony - relacjonuje gazeta.
"Osiem półtonowych bomb, 56 pocisków artyleryjskich i przeciwlotniczych, pięć ręcznych granatów, moździerz, zapalnik lotniczy, 438 sztuk amunicji" - przedstawia "Nowościom" efekt poszukiwań pułkownik Bogdan Mielniczek z 3. Włocławskiego Pułku Drogowo-Mostowego w Chełmnie, odpowiedzialny za akcję.
"Szukaliśmy na dawnym lotnisku bojowym. Niewybuchy i niewypały były rozproszone. Jedną z bomb znaleźliśmy zaledwie trzy metry od płotu pobliskiej szkoły. Przeszukaliśmy grunt do głębokości czterdziestu centymetrów" - dodaje płk Mielniczek.
"Ilość znalezionego materiału jest porażająca, dosłownie i w przenośni" - ocenia wiceprezydent Grudziądza Małgorzata Malinowska, która w piątek wręczyła saperom okolicznościowe listy z podziękowaniami i drobne upominki. To tylko potwierdza, że poszukiwania miały sens.
Ze względu na masę bomb patrol rozminowania musiał korzystać ze specjalistycznego dźwiga. Materiały zostały zdetonowane na poligonie w Toruniu - czytamy w "Nowościach". "Do unieszkodliwienia materiału zużyliśmy 38 kilogramów trotylu i kilkadziesiąt elektrycznych zapalników. Ze sprzętem przejechaliśmy prawie pięć tysięcy kilometrów" - dodaje pułkownik Mielniczek w rozmowie z "Nowościami". (PAP)