Prezydent Świętochłowic na Śląsku Eugeniusz Moś odwołał swojego zastępcę Jana Korzeńca. Swoją decyzję tłumaczy utratą zaufania do współpracownika.
Korzeniec - przed kilkoma laty wicewojewoda śląski - uważa, że stawiane mu zarzuty "rozmijają się z rzeczywistością", ale równocześnie dodaje, że prezydent ma prawo dobierać sobie współpracowników.
"Po raz pierwszy prezydent utracił zaufanie do swego zastępcy w ubiegłym roku, jednak wówczas postanowił dać szansę Janowi Korzeńcowi, z której ten jednak nie skorzystał. Teraz ustała możliwość dalszej współpracy" - powiedział w środę PAP rzecznik Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach Wojciech Poczachowski.
Jak wyjaśnił, "żółtą kartkę" Korzeniec dostał od swojego przełożonego ponad rok temu, kiedy jedna z inwestycji ekologicznych w mieście została z wolnej ręki przekazana do realizacji firmie związanej z rodziną wiceprezydenta.
"Zastępca prezydenta nie zajmuje się doborem firm, które realizują inwestycje. Dobiera się je na bazie ustawy o zamówieniach publicznych. Ten obowiązek spoczywa na
naczelnikach. W komisjach, które decydują o wyborze wykonawcy nie zasiada zastępca prezydenta" - odpowiada na to Korzeniec.
Ostatecznie o zwolnieniu wiceprezydenta zdecydowało podjęcie przez niego decyzji o podwyższeniu opłat za wieczyste użytkowanie gruntów.
"Prezydent dowiedział się o tym od osób trzecich. Pan Korzeniec widocznie opacznie rozumiał samodzielność swojego stanowiska. Nie miał prawa działać na własną rękę" - podkreślił Poczachowski.
Korzeniec uważa, że także w tej sprawie postąpił zgodnie z normami prawa.
Korzeniec został wicewojewodą śląskim w 2001 roku, przestał nim być po wygraniu wyborów parlamentarnych przez SLD. Moś powołał go na swojego zastępcę po ostatnich wyborach samorządowych. Teraz Korzeniec jest związany z partią Centrum, Moś jest członkiem Stowarzyszenia dla dobra Mieszkańców, grupującym kilka partii prawicowych.
Korzeniec poinformował PAP, że jest obecnie na urlopie i musi się zapoznać z argumentacją prezydenta Mosia. Decyzja o zwolnieniu była dla niego zaskakująca. "Na pewno z panem prezydentem mamy inne spojrzenie na inne sprawy. Prawem prezydenta jest wynajęcie kogoś do pracy, ale też podziękowanie mu" - zaznaczył Korzeniec. (PAP)
Prezydent Świętochłowic na Śląsku Eugeniusz Moś odwołał swojego zastępcę Jana Korzeńca. Swoją decyzję tłumaczy utratą zaufania do współpracownika.
Korzeniec - przed kilkoma laty wicewojewoda śląski - uważa, że stawiane mu zarzuty "rozmijają się z rzeczywistością", ale równocześnie dodaje, że prezydent ma prawo dobierać sobie współpracowników.
"Po raz pierwszy prezydent utracił zaufanie do swego zastępcy w ubiegłym roku, jednak wówczas postanowił dać szansę Janowi Korzeńcowi, z której ten jednak nie skorzystał. Teraz ustała możliwość dalszej współpracy" - powiedział w środę PAP rzecznik Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach Wojciech Poczachowski.
Jak wyjaśnił, "żółtą kartkę" Korzeniec dostał od swojego przełożonego ponad rok temu, kiedy jedna z inwestycji ekologicznych w mieście została z wolnej ręki przekazana do realizacji firmie związanej z rodziną wiceprezydenta.
"Zastępca prezydenta nie zajmuje się doborem firm, które realizują inwestycje. Dobiera się je na bazie ustawy o zamówieniach publicznych. Ten obowiązek spoczywa na
naczelnikach. W komisjach, które decydują o wyborze wykonawcy nie zasiada zastępca prezydenta" - odpowiada na to Korzeniec.
Ostatecznie o zwolnieniu wiceprezydenta zdecydowało podjęcie przez niego decyzji o podwyższeniu opłat za wieczyste użytkowanie gruntów.
"Prezydent dowiedział się o tym od osób trzecich. Pan Korzeniec widocznie opacznie rozumiał samodzielność swojego stanowiska. Nie miał prawa działać na własną rękę" - podkreślił Poczachowski.
Korzeniec uważa, że także w tej sprawie postąpił zgodnie z normami prawa.
Korzeniec został wicewojewodą śląskim w 2001 roku, przestał nim być po wygraniu wyborów parlamentarnych przez SLD. Moś powołał go na swojego zastępcę po ostatnich wyborach samorządowych. Teraz Korzeniec jest związany z partią Centrum, Moś jest członkiem Stowarzyszenia dla dobra Mieszkańców, grupującym kilka partii prawicowych.
Korzeniec poinformował PAP, że jest obecnie na urlopie i musi się zapoznać z argumentacją prezydenta Mosia. Decyzja o zwolnieniu była dla niego zaskakująca. "Na pewno z panem prezydentem mamy inne spojrzenie na inne sprawy. Prawem prezydenta jest wynajęcie kogoś do pracy, ale też podziękowanie mu" - zaznaczył Korzeniec. (PAP)
Zapisz się na newsletter
Nie przeocz tego, co najważniejsze – zapraszamy do bezpłatnej subskrypcji newslettera, wysyłanego od poniedziałku do piątku przez redakcję Serwisu Samorządowego PAP. Łatwy przegląd informacji i bezpośredni dostęp do strony samorzad.pap.pl.