O prywatyzacji komunalnej nie można mówić w trybie warunkowym, ponieważ taka de facto odbywa się od kilkunastu lat - pisze Zygmunt Jerzmanowski na łamach "Rzeczpospolitej"..
W artykule "Komunalne też można prywatyzować" ("Rz" z 13 października) mecenas Wiesław Oleś postawił pytania, czy proces prywatyzacji powinien również dotyczyć firm komunalnych oraz czy samorządy w świetle obowiązującego prawa mogą sprzedawać spółki realizujące ich podstawowe zadania własne.
Odpowiadając pozytywnie na postawione pytania, stwierdza, że "taka prywatyzacja mogłaby obejmować przedsiębiorstwa zajmujące się dystrybucją ciepła, dostarczaniem wody i odbieraniem ścieków oraz spółki prowadzące gospodarkę śmieciami, działające w miastach zamieszkanych przez co najmniej 100 tys. mieszkańców".
Zgadzając się z główną tezą autora, że można prywatyzować firmy komunalne w ramach obowiązującego prawa, dodać należy, że o prywatyzacji komunalnej nie można mówić w trybie warunkowym, ponieważ taka de facto odbywa się od kilkunastu lat.
Proces trwa
Procesy te zapoczątkowane zostały u zarania przełomu politycznego w 1990 r.: ustawą z 8 marca 1990 r. o samorządzie terytorialnym, ustawą z 10 maja 1990 r. - przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym i ustawą o pracownikach samorządowych (zobowiązującą gminy w art.8 ust. 2 do wyboru organizacyjno-prawnej formy prowadzenia działalności gospodarczej wykonywanej dotychczas przez przedsiębiorstwa komunalne) oraz ustawą z 13 lipca 1990 r. o prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych (którą zgodnie z art. 45 ust. 1 stosowało się odpowiednio do prywatyzacji przedsiębiorstw komunalnych). Oczywiście wiele gmin długo nie korzystało z tych możliwości (i nadal tego nie czyni), ale były i takie, które szybko weszły w nurt własnościowych restrukturyzacji swoich spółek i przedsiębiorstw. Z biegiem lat prywatyzacji przedsiębiorstw komunalnych było coraz więcej. I to nie tylko w miastach liczących powyżej 100 tys. mieszkańców, ale również w mniejszych i całkiem niedużych, jak np. Pniewy czy Klęka w gminie Nowe Miasto n. Wartą.
Najpierw odpady
W pierwszej kolejności prywatyzowane były przedsiębiorstwa gospodarki odpadami. Jednym z najbardziej znanych i jednocześnie udanych przykładów jest prywatyzacja w 1992 r. poznańskiego przedsiębiorstwa techniki sanitarnej Sanitech z udziałem inwestora niemieckiego, w wyniku której powstała mieszana spółka Rethmann Sanitech Poznań (obecnie Remondis Sanitech Poznań).
W latach późniejszych prywatyzowano gminne przedsiębiorstwaenergetyki cieplnej. Działo się to i dzieje zarówno w dużych, jak i małych miastach (m.in. Wrocław MPEC - przez giełdę, Poznań, Łódź, Słupsk, Zamość, Międzyrzec Podlaski, Złotów, Świecie, Wągrowiec, Pniewy, Przasnysz).
W branży wodociągowo-kanalizacyjnej procesy prywatyzacyjne trwają począwszy od 1990 r., kiedy sprywatyzowano eksploatację i zarządzanie systemem wodociągowym Gdańska w drodze umowy ze spółką Saur Neptun Gdańsk (z udziałem inwestora francuskiego).
Nawet w tak trudnej branży jak komunikacja zbiorowa można wskazać na ciekawe przykłady prywatyzacji (Tczew, Warszawa).
Gminy mogą powierzać
Tezę, iż gmina nie jest w żadnym stopniu zobligowana do samodzielnego świadczenia usług ani do pozostawania właścicielem przedsiębiorstw komunalnych, wzmocnić można normą zawartą w art. 3 ustawy o gospodarce komunalnej. Mówi ona, że jednostki samorządu terytorialnego mogą powierzać wykonywanie zadań z zakresu gospodarki komunalnej osobom fizycznym, osobom prawnym lub jednostkom organizacyjnym nieposiadającym osobowości prawnej w drodze umowy na zasadach ogólnych z uwzględnieniem przepisów o finansach publicznych lub, odpowiednio, przepisów o zamówieniach publicznych i przepisów o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.
W wielu przypadkach spółki komunalne nie tylko można, ale wręcz należałoby prywatyzować. Chodzi o takie, które prowadzą działalność wykraczającą poza sferę użyteczności publicznej. Takich spółek komunalnych w kraju jest ciągle dużo.
Tymczasem, zgodnie z art. 10 ustawy o gospodarce komunalnej, poza sferą użyteczności publicznej gmina może tworzyć spółki prawa handlowego i przystępować do nich, jeżeli łącznie spełnione są dwie przesłanki:
- istnieją niezaspokojone potrzeby wspólnoty samorządowej na rynku lokalnym,
- występujące w gminie bezrobocie w znacznym stopniu wpływa ujemnie na poziom życia wspólnoty, a zastosowanie innych działań i środków prawnych nie doprowadziło do aktywizacji gospodarczej.
Jeżeli więc łącznie obie przesłanki nie występują, gmina nie powinna być udziałowcem w spółce świadczącej np. usługi komercyjne (prace remontowe, produkcyjne, zarządzanie nieruchomościami wspólnot mieszkaniowych), a posiadane udziały winna zbyć w drodze prywatyzacji pośredniej.
Niepotrzebne zastrzeżenia
Wątpliwości co do wskazania organu gminy (burmistrz czy rada gminy) kompetentnego do wyrażenia zgody na zbywanie udziałów gminy w trybie innym niż ustawowy przetarg, oferta, rokowania na podstawie publicznego zaproszenia rozwiać można na gruncie art. 18 ust. 2 pkt 9g ustawy o samorządzie gminnym. Zgodnie z nim podejmowanie uchwał w sprawach majątkowych gminy, przekraczających zakres zwykłego zarządu, dotyczących określenia zasad wnoszenia, cofania, zbywania udziałów i akcji, należy do wyłącznej właściwości rady gminy.
Dodać przy tym należy, że odstępstwo od zasad ustawowych publicznego zbywania udziałów w praktyce gminnej jest niezmiernie rzadkie, aczkolwiek w uzasadnionych przypadkach niewykluczone (np. zbycie udziałów spółce pracowniczej).
W gminach procesy prywatyzacyjne przebiegają w sposób znacznie bardziej jawny i przejrzysty niż prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych. Radni gminni bardzo strzegą swoich prerogatyw w zakresie władztwa lub kontroli nad majątkiem komunalnym. Ta sytuacja sprawia, iż procesy prywatyzacyjne i przekształceniowe przebiegają z trudem i wolno, co nie zawsze służy gminom i ich mieszkańcom.
Zygmunt Jerzmanowski, radca prawny, Poznań