Urząd skarbowy orzekł: rodziny, którym gmina Wrocław umorzyła czynsz, muszą zapłacić podatek od anulowanej kwoty - czytamy w "Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej".
Wrocławscy radni jako jedni z nielicznych w Polsce pod koniec 2004 roku zdecydowali, że lokatorzy zadłużonych mieszkań komunalnych, którzy znaleźli się w wyjątkowo trudnej sytuacji mogą starać się o umorzenie długów. I to niezależnie od wsparcia udzielanego przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Żeby uniknąć kłopotów z oszustami, zapowiedziano, że każde podanie zostanie dokładnie sprawdzone.
Po raz pierwszy Zarząd Zasobu Komunalnego umorzył długi w zeszłym roku. Starało się ponad dwa tysiące osób, ale uznano argumenty 324. Gmina zrzekła się 1,7 mln zł. Rekordziści zalegali z niemal 20 tys. zł. Średnio jednak każda rodzina była gminie winna kilka tys. zł. "Pomogliśmy tym, którzy byli w najgorszej sytuacji. Domaganie się od nich spłaty zadłużenia oznaczałoby zepchnięcie ich na skraj ubóstwa" - mówi rzeczniczka prasowa ZZK Izabella Czuban.
Wśród tych 324 osób znalazły się dwie siostry, których rodzice byli alkoholikami i nie płacili czynszu. Gdy dziewczyny stały się pełnoletnie, postanowiły same opłacać mieszkanie. "Radziły sobie z bieżącymi rachunkami, ale ze spłatą długu już nie" - dodaje Czuban.
W trudnej sytuacji była także Anna. Dziewczyna, po śmierci rodziców trafiła do domu dziecka. Gdy skończyła 18 lat, wróciła do dawnego mieszkania. Okazało się jednak, że przez ten czas brat doprowadził je do ruiny i zadłużył. Jej dług również umorzono.
5 stycznia br. Urząd Skarbowy Wrocław Stare Miasto zawiadomił ZZK, że osoby objęte abolicją czynszową muszą odprowadzić od niej podatek. Dla każdej z rodzin oznacza to konieczność zapłaty ok. tysiąca zł.
"Ustawa skarbowa jasno precyzuje, co może być zwolnione od podatku. Umorzenie należności czynszowej nie jest w niej wymienione, a więc podatek trzeba naliczyć" - mówi "Słowu Polskiemu Gazecie Wrocławskiej" Teresa Borowiec. (PAP)