W Parchowie doszło do próby sił między radą gminy, a wójtem. Radni nie pozwolili odwołać z funkcji Marka Sildatka, sekretarza gminy. Wcześniej wójt Andrzej Dołębski odwołał Marka Sildatka z funkcji wicewójta
Próba sił w Parchowie między radą gminy, a wójtem. Radni nie pozwolili odwołać z funkcji Marka Sildatka, sekretarza gminy - pisze "Głos Pomorza".
Andrzej Dołębski, wójt Parchowa, odwołał Sildatka wcześniej z funkcji wicewójta. Teraz chce go również wyrzucić ze stanowiska sekretarza gminy. Na to jednak muszą zgodzić się radni, bo takie są przepisy.
- To nie są odgrywki polityczne. Jest mi trudno, bo to ja prosiłem radę o powołanie pana Sildatka na sekretarza - zaczął na sesji wójt. - Nasze relacje zaczęły psuć się od października ubiegłego roku. Nie widzę możliwości dalszej współpracy z sekretarzem.
Dołębski podał zarzuty. Są to: brak ocen kwalifikacyjnych pracowników, niewykonywanie poleceń, bezpodstawne krytykowanie pracy dyrektora domu kultury, zły nadzór nad pracownikami, nieangażowanie się w sprawy gminy.
- Sekretarz działa na szkodę urzędu i gminy - tak wójt Dołębski podsumował pracę do niedawna swojego najbliższego współpracownika.
Sildatk bronił się. - Skrytykowałem Zarzyckiego (dyrektora domu kultury - dop. autora). Trzy dni później wójt powiedział mi, że mam odjeść. I to jest jedyny prawdziwy powód wniosku o moje odwołanie. Zarzycki panoszy się w urzędzie. To jego dwór. Spędza tu wiele godzin. Dyryguje pracownikami - stwierdził Sildatk.
Wójt Dołębski ukarał Sildatka upomnieniem i naganą. Dał mu też jednak w końcu listopada półtora tysiąca złotych nagrody, co przypomnieli wójtowi radni. - Przecież sekretarz nie dostał tych pieniędzy za złą pracę - mówił Andrzej Strojk, szef rady gminy.
- Ta nagroda to mój błąd - odparował wójt. Radny Andrzej Kurkowski przypomniał, że Sildatk był w komitecie wyborczym Dołębskiego. - Jeszcze mu się chyba nie zagoiły rany po kolcach od róż, które nosił po domach w imieniu wójta. A teraz takie rozstanie - ironizował Kurkowski.
Wójt oświadczył radnym, że w przypadku odwołania nie zostawi Sildatka na bruku. - Będzie mógł wrócić na swoje dawne stanowisko pracy. Mój syn, które je zajął, zrezygnuje - powiedział Dołębski.
Nie wytrzymała natomiast obecna na sesji żona sekretarza. - Niech pan się nie poniża. Jest mi wstyd, że pomagaliśmy panu w wyborach. Przepraszam za to wszystkich - Wioletta Sildatk nie kryła emocji.
- Pana oskarżenia nie są dla nas wiarygodne. Mówię to w imieniu większości radnych - stwierdziła radna Jolanta Osińska. - Najwyższy czas zastanowić się nad rolą Zarzyckiego w naszej gminie.
Czy to dyrektor domu kultury, czy ktoś więcej? To Zarzycki wyrządza krzywdę naszej gminie. Wcześniej zniszczył Jaromira Szroedera (animator kultury - dop. autora), a teraz niszczy sekretarza. To Zarzycki powinien odejść. Wystąpimy z takim wnioskiem.
- Pan Zarzycki nie będzie ani wicewójtem, ani sekretarzem - zakomunikował Dołębski. Po przegranym głosowaniu wójt zapowiedział, że będzie się powtórnie starał o odwołanie sekretarza. Ten z kolei stwierdził, że zostaje w urzędzie.
Andrzej Gurba
Źródło: "Głos Pomorza"