Polecam "Vademecum skutecznego działania w samorządzie" - mówi Tadeusz Nalewajk, samorządowiec, który po raz trzeci został wybrany starostą pułtuskim
Tadeusz Nalewajk uczestniczy w budowaniu samorządności od 1990 roku. W latach 1990-1998 był zastępcą burmistrza miasta Pułtusk. W tej kadencji po raz trzeci został wybrany starostą pułtuskim.
Został Pan wybrany do rady powiatu dużą ilością głosów.
W bezwzględnych liczbach jest to 1432, a myślę, że najbardziej miarodajne jest to, że zdobyłem 18% głosów ważnie oddanych w moim okręgu wyborczym, czyli co piąta osoba, która głosowała w moim okręgu, głosowała na mnie.
Cieszy się Pan zaufaniem społecznym.
Od 10 lat jestem w Polskim Stronnictwie Ludowym, jednak po wyborach jestem więcej gospodarzem, a mniej politykiem. Udzielam się społecznie: jestem Prezesem Zarządu Powiatowego Ochotniczych Straży Pożarnych - do straży należę już 35 lat, jestem Honorowym Prezesem Koła Polskiego Związku Wędkarskiego, szefem Konwentu Powiatu Województwa Mazowieckiego i Członkiem Zarządu Związku Powiatów Polskich, a politycznie jestem Wiceprezesem Zarządu Powiatowego PSL.
W związku z pełnionymi funkcjami ma Pan zapewne mnóstwo obowiązków. Jak Pan daje sobie ze wszystkim radę?
Nie żałuję wysiłku na rzecz pracy i pracy społecznej. Lubię po prostu ludzi i być między ludźmi. Mam społeczną naturę - słucham ludzi, lubię im pomagać, jestem otwarty na krytykę, bo nikt z nas nie ma monopolu na wiedzę.
Zaufanie społeczne, które Pan sobie zyskuje, wynika z Pańskich cech charakteru?
Na pewno. Ja jestem człowiekiem stąd - tu się urodziłem, tu chodziłem do szkoły - myślę, że to też gra rolę. Od 20 lat mieszkam w Pułtusku, a wcześniej przez 30 lat mieszkałem pod Pułtuskiem, we wsi Lipniki Stare.
Jak Pan ocenia książkę "Vademecum skutecznego działania w samorządzie" autorstwa prof. Michała Kuleszy i Ludwika Węgrzyna wydaną w 2006 r. przez TWIGGER?
To bardzo dobra ksiązka. Jako radny uważam, że trzeba korzystać z tego rodzaju wiedzy - pewne umiejętności nabywa się w życiu, czyli tzw. mądrość życiową, ale pewne podstawy teoretyczne również są potrzebne.
Co daje ta książka samorządowcom?
Polecam. Książka ta może być pewnego rodzaju podręcznikiem, szkoleniem dla nowicjuszy w samorządach. Dla przykładu - w radzie mojego powiatu jest 6 nowych radnych na 17 osób. Człowiek musi się uczyć całe życie, by się rozwijać. Trzeba więc korzystać z myśli, które elita intelektualna wypracowuje, trzeba też umieć wkomponowywać je w miejscowe warunki - to jest najbardziej istotne.
Co udało się zrobić w powiecie pułtuskim w minionej kadencji?
Od 8 lat buduję szpital powiatowy, który przejąłem od wojewody mazowieckiego. Jestem zadowolony ze współpracy z samorządem wojewódzkim, gdyż dostałem duże wsparcie w tej materii, podczas gdy administracja rządowa nie spieszyła z pomocą. W rankingu za 2005 rok powiat pułtuski zajął 8 miejsce w Polsce pod względem uzyskania środków pozabudżetowych w przeliczeniu na mieszkańca. Byliśmy też najlepszym powiatowym urzędem pracy w województwie, jeśli chodzi o absorbcję środków unijnych. Bolączką jest oczywiście deficyt budżetowy powiatu w stosunku do zadań, jakie powiat ma do wykonania. Nie podlega dyskusji, że powiat jest potrzebny - kwestia tylko jaki ten powiat ma być, jaki ma mieć wymiar, jakie kompetencje. Muszę jednak powiedzieć, że 1 złotówka jest oglądana przez samorządowca 3 razy zanim zostanie wydana.
Jakie zadania ma Pański powiat w nowej kadencji?
Brak jest pieniędzy na infrastrukturę, dlatego każdy z nas pokłada wielkie nadzieje w środkach unijnych na lata 2007-2013. Mamy trzy priorytetowe zadania: oddanie szpitala do użytku w 2007 r., wybudowanie hali sportowej przy udziale środków unijnych przy liceum ogólnokształcącym oraz drogi w ilościach dziesiątek kilometrów. Reszta to administrowanie powiatem, na którym, uważam, ja się znam.
Co Pan myśli o podpisaniu przez prezydenta ustawy o zasadach prowadzenia rozwoju regionalnego?
Jest to absurd. Jest to największy błąd. Samorządy dotychczas pokazały, że są najlepszymi gospodarzami.
Ma Pan czas na hobby?
Tak. Gram w tenisa, w piłkę nożną już nie. Biegam też z psem, bo stara zasada sprawdza się - "na stresy najlepsze są trampki i dresy" - a w tej pracy nie uniknie się stresu.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Śliwka, Serwis Samorządowy PAP
a.sliwka@pap.pl