Wiceprezydent Radomia Krzysztof Gajewski otrzymał z IPN pismo, iż był współpracownikiem SB w 1970 r., czyli w czasie gdy miał jedenaście lat. Gajewski zapowiedział we wtorek dziennikarzom w Radomiu, że w tej sytuacji skieruje sprawę do sądu.
Pismo z Instytutu Pamięci Narodowej było efektem starań Gajewskiego o autolustrację, podjętych przez niego jeszcze w 2004 roku. Najpierw zwrócił się o to do Rzecznika Interesu Publicznego, ale dostał odpowiedź odmowną z wyjaśnieniem, iż funkcja wiceprezydenta nie jest publiczną, a więc nie podlega lustracji. Gdy zwrócił się do IPN, otrzymał zaświadczenie, iż na podstawie dokumentów zgromadzonych w archiwach IPN nie jest osobą pokrzywdzoną.
Złożył odwołanie od tego zaświadczenia. Wreszcie otrzymał z IPN dokument z datą 19 października 2005 roku, którego fragment zacytował na wtorkowej konferencji prasowej: "Należy stwierdzić, że z zebranych dokumentacji - konkretnie mikrofilmów - jednoznacznie wynikało, że wnioskodawca od stycznia do lipca 1970 roku podjął współpracę ze służbami bezpieczeństwa i zarejestrowany został jako tajny współpracownik wydziału trzeciego komendy stołecznej Milicji Obywatelskiej".
Departament trzeci zajmował się walką z działalnością antypaństwową w kraju, czyli opozycją, m.in. Komitetem Obrony Robotników, wolnymi związkami zawodowymi. Gajewski podkreślił, że z pisma wynika ponadto, iż najpierw organy bezpieczeństwa państwa zbierały o nim informacje, a potem został on wpisany na listę tajnych współpracowników. Postanowienie IPN jest opatrzone klauzulą ostateczną, od której nie ma odwołania.
Gajewski pokazał swój akt urodzenia, z którego wynika, że urodził się 17 maja 1958 r. W styczniu 1970 r. miał zatem jedenaście lat. Wiceprezydent nie chciał komentować pisma IPN. Poinformował, że wkrótce skieruje sprawę do sądu w procesach cywilnym, karnym i administracyjnym. Nie chciał ujawnić, przeciw komu pozwy będą skierowane. Dodał, że jeszcze w czwartek odbierze od adwokata pierwszy pozew.
Nazwisko Krzysztofa Gajewskiego pojawiło się na tzw. liście Wildsteina. (Bronisław Wildstein, ówczesny publicysta "Rzeczpospolitej", udostępnił w styczniu dziennikarzom pochodzącą z czytelni IPN jawną listę katalogową ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy i tajnych współpracowników służb specjalnych PRL oraz osób wytypowanych do współpracy (na liście były też osoby mogące być dziś pokrzywdzonymi w myśl ustawy o IPN).