Jeśli ograniczać liczbę kadencji, to przy wydłużeniu kadencji do sześciu lub siedmiu lat - mówi Marek Bąk, 26-letni wójt Jejkowic w województwie śląskim
Jeśli ograniczać liczbę kadencji, to przy jednoczesnym zwiększeniu czasu jej trwania, z czterech lat do sześciu lub siedmiu, wtedy by to miało jakikolwiek sens – mówi Marek Bąk wójt gminy Jejkowice.
Marek Bąk ma 26 lat i jest jednym z najmłodszych szefów gmin w Polsce.
Czy młody wiek pomaga, czy przeszkadza w Pańskiej pracy?
Marek Bąk wójt gminy Jejkowice: - Na pewno nie jest to łatwa praca, wymaga bardzo wielu poświęceń, ale jest to coś, w czym się spełniam. Mój wiek jest atutem, ponieważ mogę łączyć zapał, energię, świeże pomysły z doświadczeniem innych pracowników, radnych, starszych kolegów wójtów burmistrzów i prezydentów miast. Powiem szczerze - doświadczenie i młodość to zdrowe połączenie w pracy samorządowca.
Młody wiek z pewnością pomaga, ale nie można udawać, że jest się wszechwiedzącym, tylko mieć odwagę pytać o radę osób starszych, które więcej czasu spędziły w samorządzie. A przede wszystkim trzeba się wsłuchać w głosy mieszkańców, bo oni są najlepszymi doradcami. Trzeba też pamiętać, że nasza praca to służba publiczna, służba tym mieszkańcom, którzy nas wybrali.
Czy po objęciu urzędu dokonał Pan zmian personalnych w gronie swoich współpracowników?
- Nie zmieniłem składu personalnego, ponieważ uważam, że w gminie pracują osoby kompetentne, które są z nią związane praktycznie od początku jej powstania. Pracownicy Urzędu Gminy Jejkowice są osobami doświadczonymi, wiedzą, jak to się mówi potocznie, „co w trawie piszczy”.
Wiadomo, z początku mojej kadencji było wielkie przyglądanie się im, sprawdzanie. Wzajemnie musieliśmy się poznać, dotrzeć jak w starym dobrym małżeństwie. Co więcej, ja już wcześniej ich poznałem, ponieważ od 2010 r. byłem radnym, przewodniczącym Komisji Rozwoju Gospodarczego i Budżetu. Pełniąc swoją funkcję, byłem raczej aktywny, bardzo często gościłem w gminie.
Obecnie relacje między nami układają się bardzo dobrze. Wiem, że mogę na nich liczyć, są sprawdzonymi pracownikami, którzy mają na względzie dobro mieszkańców Jejkowic. Myślę, że oni też nie mają powodów do narzekania na współpracę ze mną.
Jestem osobą, która zawsze będzie broniła pracownika, bo wiem, jak ta praca wygląda, jaki jest jej ogrom. W samym urzędzie pracuje około 20 osób, to bardzo mała jednostka, gdzie każdy wykonuje praktycznie pracę za trzech.
Z niepokojem patrzymy na nowe zadania, które rząd nam zleca. Wiadomo, że wymaga to zatrudnienia kolejnych osób. Na razie radzimy sobie w starym składzie. Jest to podyktowane głównie sytuacją finansową. Nie chcę również nadmiernie nadmuchiwać machiny administracyjnej, która jak wiadomo pochłania ogromne koszty.
Czyli w pracy stawia Pan na doświadczenie starszych pracowników, co w takim razie z młodymi ludźmi?
- Doświadczenie tak, ale zawsze trzeba umieć wypośrodkować. Młodym ludziom również dajemy szanse. Dajemy szanse – to źle powiedziane. Pomagamy im po prostu. Jeżeli jest możliwość zorganizowania stażu czy praktyk, zawsze zapraszamy młodych ludzi. Niestety nie mamy możliwości zatrudnić ich, ponieważ sytuacja finansowa gminy nam na to nie pozwala.
Ja też staram się pomóc młodym, jeżeli słyszę, że gdzieś koledzy wójtowie szukają kogoś do pracy, to polecam im osoby, które u nas odbyły staż. Gdy sytuacja będzie wymagała, aby zatrudnić kogoś, młodzi ludzie będą mieli pierwszeństwo.
Wiemy, jak wygląda sytuacja na rynku pracy, młodzi, wykształceni ludzie poszukujący pracy nie mogą jej znaleźć. Cały czas mam to na uwadze, tym bardziej, że sam czuję się jeszcze młody. 26 lat to przecież jeszcze bardzo mało.
Jak ocenia Pan współpracę z Radą Gminy?
- Bardzo pozytywnie. Tak jak powiedziałem wcześniej, od 2010 r. byłem radnym, więc miałem okazję poznać członków Rady Gminy już wcześniej. Dziś nadal współpracuje się nam bardzo dobrze. Od października 2012 r., kiedy zostałem wójtem, nie udaję, że jestem wszechwiedzący. To jest bardzo ważne, żeby mieć odwagę zapytać się starszych kolegów, jak oni widzą rozwiązanie danego problemu. Mam nadzieję, że radni też nie mogą nic złego powiedzieć o naszych relacjach.
Z przewodniczącym i wiceprzewodniczącymi Rady spotykamy się bardzo często, omawiamy bieżące sprawy. Mogę śmiało stwierdzić, że jest tak, jak być powinno: władza wykonawcza z władzą uchwałodawczą współpracuje na zasadzie wspólnych inicjatyw, wspólnej polityki wewnętrznej i również na zasadzie wspólnych hamulców.
Co Pan myśli na temat współpracy rządu z samorządami? Czy należy ją pogłębić? Czy powinna wejść na inny tor?
- Trudno mówić o jakimś innym torze. Rząd cały czas wyznacza samorządom nowe zadania, czy to jest ustawa śmieciowa, czy nowa ustawa o przedszkolach. Zadań przybywa, a niestety za tym nie idą pieniądze.
Podstawą gospodarki jest samorząd. To my budujemy nowe drogi, nowe chodniki, szkoły, przedszkola. To my odpowiadamy za to, żeby być atrakcyjnymi dla inwestorów i to nam zależy, aby ich przyciągnąć.
Jeżeli gminy będą miały więcej środków, więcej pieniędzy z budżetu to atrakcyjność naszego kraju, już patrząc globalnie, również wzrośnie. Współpraca z rządem powinna polegać na tym, żeby władza faktycznie przyjrzała się samorządom i zobaczyła, jak wiele zadań wykonujemy.
Jak Jejkowice wypełniają dodatkowe zadania zlecone przez rząd?
- Rząd musi zobaczyć, jak wiele zadań wykonujemy dobrze bo o tym się nie mówi. Jeżeli w Polsce komuś z samorządowców powinie się noga, o tym jest bardzo głośno. A o naszych sukcesach się nie mówi.
Strasznie mnie denerwuje, jak słyszę w mediach, że samorządy nie dały rady z ustawą śmieciową. W takim razie zapraszam do Jejkowic. Nasz system działa bardzo dobrze, mamy wywóz regularnie dwa razy w miesiącu.
W okresie letnim odpady segregowane są również odbierane od naszych mieszkańców dwa razy w miesiącu, dwa razy w roku odbieramy z posesji odpady wielkogabarytowe. Nie możemy narzekać. Stawka na jednego mieszkańca też jest jedną z niższych w regionie, bo wynosi 8 zł.
W przyszłym roku odbędą się wybory samorządowe. Jakie ma Pan jeszcze plany dotyczące Jejkowic? Czy zdąży je Pan zrealizować?
- Planów jest wiele. W tym roku zaczęliśmy już dwa etapy kanalizacji, w przyszłym roku zamierzamy skończyć kolejne dwa. Jest to przedsięwzięcie współfinansowane przez Urząd Marszałkowski. W tym roku udało się oddać pełnowymiarową salę gimnastyczną, na miarę XXI wieku.
Również w tym roku podpisałem umowę na budowę nowego trzyoddziałowego przedszkola wraz z pomieszczeniami dla OPS-u. Budowa przedszkola, kanalizacja i remont chodnika przy ulicy głównej to priorytety. Mam nadzieję, że uda mi się to zrealizować. Jeżeli środki finansowe na to pozwolą, chciałbym zbudować w Jejkowicach siłownię na świeżym powietrzu.
Co to znaczy dla Pana być wójtem?
- Chcę zaznaczyć, że człowiek, zostając wójtem, zmienia całkowicie perspektywy. To nie jest tok myślenia na jedną kadencję, tylko na najbliższe dziesięciolecia. Nie można patrzeć tylko na najbliższe cztery lata, a na rozwój gminy, na jej przyszłość.
Czy Pana zdaniem pomysły na ograniczenie liczby kadencji w samorządzie są trafione?
- Jest to bardzo trudne pytanie. Trzeba byłoby się przyjrzeć praktycznie każdej gminie osobno, podejść do problemu indywidualnie, a wiadomo, że jest to niemożliwe, ponieważ ustawa musi regulować wszystko generalnie.
Cztery lata kadencji to mało, patrząc na liczbę formalności, jakie trzeba wykonać, aby inwestycję rozpocząć, aby pozyskać środki zewnętrzne na tę inwestycję. Jeśli ograniczać liczbę kadencji, to przy jednoczesnym zwiększeniu czasu jej trwania, z czterech lat do sześciu lub siedmiu, wtedy by to miało jakikolwiek sens.
Patrząc na to z drugiej strony, jeżeli mieszkańcy wybierają danego wójta kilkukrotnie, to po co ograniczać im taką możliwość. Myślę, że nie jest to zgodne z duchem demokracji. Jeśli ktoś jest dobrym gospodarzem i ludzie są do niego przekonani, to dlaczego odbierać im prawo do kilkukrotnego wyboru włodarza?
Co Pan myśli o przypadku rezygnacji z urzędu na krótko po jego objęciu przez najmłodszego wójta w Polsce? Czy miał Pan podobne myśli?
- To jest bardzo niepoważne podejście. Jeżeli decyduję się na start w wyborach i wygrywam te wybory, to mam konkretne cele przed sobą i wiem czego chcę dokonać. Nie znam powodu rezygnacji tamtego wójta. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że bycie wójtem to służba publiczna. Trzeba się przestawić całkowicie na inny tor myślenia. Nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby zrezygnować z pełnienia urzędu. Moim pracodawcą są mieszkańcy, dla nich pracuję i to jest najważniejsze.
Czy będzie brał Pan udział w wyborach samorządowych w przyszłym roku?
- Startując w 2012 r. w wyborach na stanowisko wójta gminy, gdzieś w głowie pojawiła się ta chęć oddania własnej osoby do weryfikacji wyborców. Więc myślę, że wystartuję, właśnie po to by sprawdzić, czy to co zaproponowałem mieszkańcom odpowiadało im, i czy dają mi dalszy kredyt zaufania na realizację mojego planu wobec gminy.
Na początku 1993 r., gdy powstała gmina Jejkowice, pierwszy wójt nadał pewien tor, którym gmina zmierza cały czas. Myślę, że nie warto tego toru zmieniać, bo wszelka rewolucja nie przynosi nic dobrego. W 2014 r. zaproponuję mieszkańcom dalszy ciąg mojego programu wyborczego i oddam się pod weryfikację, czy to, co już udało mi się dokonać, odpowiada, czy dalej zasługuję na ich zaufanie.
A jak wyglądają Pana plany na przyszłość, czy zamierza Pan na stałe związać się samorządem terytorialnym?
- Na pewno chcę na dłużej związać się z samorządem, ale nie wiadomo, co życie pokaże. Ta praca całkowicie mnie pochłania i pasjonuje, jest czymś bardzo ciekawym. Ale to nie ja zdecyduję, czy zostanę w samorządzie na dłużej, tylko mieszkańcy o tym zadecydują i mogą w każdym momencie powiedzieć: „Marek, no sorry, wypaliłeś się, to co proponujesz nie odpowiada nam”.
Dzisiaj wiem, że jest to coś, co faktycznie mnie interesuje i spełniam się w tym, co robię – pracując na rzecz innych.
Dziękujemy za rozmowę.
Marek Bąk (ur. 17.02.1987 r.) od urodzenia zamieszkały w Jejkowicach (województwo śląskie, powiat rybnicki), wieloletni działacz społeczny (m.in. prezes Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w Jejkowicach). W latach 2010-2012 był przewodniczącym Komisji Rozwoju Gospodarczego i Budżetu w Radzie Gminy. W 2012 r. w przedterminowych wyborach został wybrany wójtem.