Do 5 października trwa nabór w programie "Dzwonek na obiad". - Gdybym był gospodarzem miasta i miałbym możliwość pomóc, skorzystałbym z tego - mówi ks. Andrzej Sikorski
Do 5 października trwa nabór w programie "Dzwonek na obiad". - Gdybym był gospodarzem miasta i miałbym możliwość pomóc, skorzystałbym z tego - mówi ks. Andrzej Sikorski.
Serwis Samorządowy PAP: Ruszyła piąta edycja programu „Dzwonek na obiad”. Ilu uczniów udało się do tej pory objąć pomocą?
Ks. Andrzej Sikorski, prezes fundacji „Być Bardziej”: W ostatnich czterech latach przy współpracy ponad dziewięciuset szkół biorących udział w akcji „Grosz do grosza” udało nam się zebrać prawie 300 tys. zł, co pozwoliło na sfinansowanie ponad 50 tys. obiadów dla uczniów. W zeszłym roku około 300 dzieci przez cały rok szkolny było objętych naszym wsparciem.
Co trzeba zrobić, żeby fundacja sfinansowała dziecku obiady?
- Należy się zarejestrować, a potem zalogować na stronie dzwoneknaobiad.pl, wypełnić wniosek on-line i zgromadzić potrzebne dokumenty, potwierdzające dane z wniosku. Do stypendium obiadowego zgłosić może każdy – dyrektor, wychowawca, ksiądz czy sąsiad, ale musi przy tym współpracować z rodzicami lub prawnymi opiekunami. Na ogół pedagog lub psycholog szkolny pomagają przejść przez internetowe procedury, bo wiele rodzin jest wykluczonych cyfrowo. Trzeba pamiętać, że najmłodsi z reguły nie proszą o pomoc, bo głód z biedy jest rzeczą wstydliwą. Warto więc mieć oczy i serce otwarte, żeby zauważyć tę potrzebę.
W tym roku fundacja zdecydowała się na obniżenie kryterium, uprawniającego do stypendium na obiad…
- Do tej pory stypendium przyznawaliśmy, gdy dochód netto w rodzinie nie przekraczał 800 zł. W tym roku po raz pierwszy obniżyliśmy to kryterium do 1000 zł. To ze względu na czynniki ekonomiczne, m.in. wyższą płacę minimalną.
Do kogo trafiają pieniądze?
- Pieniądze z programu nie przechodzą przez rodzinę. Fundacja zawiera umowę z instytucją, która wydaje obiady – ze szkołą lub coraz częściej z firmą cateringową. Niestety bardzo dużo szkół weszło w układ z firmami gastronomicznymi, przez co szkolne obiady są droższe. Ich cena waha się obecnie od 2,50 do aż 16 zł.
Jakie obowiązki ma szkoła, której uczniowie otrzymają stypendia obiadowe?
- Fundacja płaci za obiady z dołu. Szkoła co miesiąc sporządza więc raport o faktycznie zjedzonych posiłkach. Dane te przesyła do samorządu, a gmina wystawia nam dokument księgowy. My w ciągu pięciu dni od jej otrzymania przelewamy pieniądze szkole lub firmie. Warto tutaj zaznaczyć, że fundacja płaci tylko za faktycznie zjedzone obiady.
Czy chętnych jest za dużo i fundacja odsyła z kwitkiem?
- Decyduje kolejność zgłoszeń, bo liczba udzielonych stypendiów zależna jest od kwoty, którą dysponuje fundacja. W ubiegłym roku szkolnym mogliśmy przyznać więcej niż przyznaliśmy, ale z przykrością stwierdzam, że część wniosków nie spełniała wymogów, np. kryterium było znacznie przekroczone albo treść wniosku nie znajdowała potwierdzenia w rzeczywistości.
Na ten rok fundacja dysponuje znacznymi środkami, więc zachęcamy samorządy do włączenia się w akcję informacyjną. Wnioski o stypendia w programie „Dzwonek na obiad” przyjmujemy do 5 października. Więcej szczegółów można znaleźć na stronie dzwoneknaobiad.pl.
A jak układa się współpraca fundacji z samorządami?
- Powiem tak: wydaje mi się, że gdybym był gospodarzem miasta i miałbym możliwość pozyskania kolejnych funduszy czy włączenia się w akcje, które mogą pomóc mieszkańcom, tobym z tego skorzystał. Rzeczywistość jest różna.
W dniach 19-21 października fundacja organizuje II Dzień Walki z Niedożywieniem w Polsce. Chcemy zwrócić uwagę nie tylko na problem głodu, ale też promować zdrowe nawyki żywieniowe. Wysłaliśmy w tej sprawie list intencyjny z zaproszeniem między innymi do miast papieskich, ale odzew w sprawie zaangażowania był niewielki.
To weekend, w który odbędą się wybory samorządowe, będzie cisza wyborcza…
- Można milczeć, a zrobić dużo dobrego. Zapraszamy samorządy do współpracy i w programie „Dzwonek na obiad”, i w Dniu Walki z Niedożywieniem. Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast mogą zachęcać dyrektorów szkół do włączenia się w te akcje. Sukces naszego projektu zależy przede wszystkim od dotarcia informacji. Można w ten sposób zrealizować to, co najważniejsze, aby bardziej być niż mieć.
Wiem, że samorządy cierpią na nadmiar biurokracji, sprawozdań i myślę, że jest to jeden z powodów, dla których trudno jest się przebić, ale gorąco zachęcam do współpracy. Myślę, że cele mamy zbieżne: nie chcemy, żeby dzieci chodziły głodne czy niedożywione. To negatywnie wpływa nie tylko na zdrowie, ale też na edukację. Z pustym brzuchem trudniej jest się skupić na lekcjach i w pełni wykorzystywać swoje możliwości.
Skąd fundacja czerpie fundusze?
- Jednym ze źródeł finansowania programu „Dzwonek na obiad” jest akcja konkursowa dla placówek oświatowych pn. „Grosz do grosza”. Zgłoszone szkoły zbierają przez określony czas w pierwszym i drugim semestrze bilon, który potem wpłacają na konto fundacji. Ponadto mamy umowy sponsorskie z firmami i korporacjami, zbieramy fundusze z 1 proc. od podatku. Można też wejść na stronę programu i kupić on-line nawet pojedynczy obiad.
Zasięg ubóstwa skrajnego w Polsce spadł niesamowicie, ale jaki by on nie był, niezależnie od tego, czy będzie 500 plus, czy 1000 plus, to i tak zawsze będzie grupa ludzi, którzy będą potrzebować pomocy. Nasze kryterium jest niższe niż kryterium w rządowym programie walki z niedożywieniem, więc trafiają do nas ci, którzy nie załapują się na pomoc państwa. Ale nie konkurujemy z żadnymi innymi instytucjami dobroczynnymi; najważniejsze jest, żeby się wzajemnie uzupełniać.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Banasik