W myśl projektu noweli prawa oświatowego dyrektorów szkół czy przedszkoli będzie mógł odwołać również kurator - nie oznacza to, że dojdzie do ich masowego zwalniania - zapewnił wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski. Do tej pory takie uprawnienie mieli wójt, burmistrz czy prezydent.
W środę w Sejmie odbyło się sprawozdanie komisji o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy - Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw, zmierzającej do wzmocnienia roli kuratorów oświaty.
Wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski powiedział, że projekt noweli daje kilka nowych możliwości i "reaguje na luki, które funkcjonują od dłuższego czasu" oraz reaguje na doświadczenia kilkunastu minionych miesięcy - pandemię COVID-19 - i prowadzenie nauki w formie zdalnej.
Wiceminister wskazał, że projekt reguluje m.in. tworzenie oddziałów przygotowania wojskowego i tworzenia filii szkół artystycznych.
"Słuchając państwa mam wrażenie, że państwo powinno abdykować ze wszystkich swoich kompetencji, także w dziedzinie oświaty. Jedyne co wy byście chcieli zaproponować to (...) chcielibyście zlikwidować wszystkie instytucje państwowe i zgodnie z określeniem jednego z działaczy powiedzieć: róbta co chceta" - powiedział Piontkowski, kierując słowa do posłów i posłanek opozycji, którzy krytycznie wypowiadali się na jego temat.
"Ta ustawa daje tylko podobne uprawnienia, jakie posiada już organ prowadzący czy organy samorządy terytorialnego, aby reagować na nieprawidłowości, które mogą pojawić się w szkołach" - mówił. Wskazał, że dyrektora szkoły czy przedszkola mógł odwołać wójt, burmistrz czy prezydent, ale kurator nie miał takiego uprawnienia.
Jak mówił Piontkowski, nawet, gdy kurator wydawał zalecenia wielokrotnie np. dyrektor powinien przestrzegać przepisów prawa oświatowego, zapewnić bezpieczeństwo dzieciom albo przestrzegać liczebności dzieci w oddziałach przedszkolnych, to kurator nie mógł zwolnić dyrektora.
"Państwo chcecie dziś uniemożliwić kurarowi oświaty, aby mógł reagować na takie skrajne sytuacje" - dodał.
Zapewnił, że takie sytuacje są jednostkowe i "nie będzie jakiegoś masowego zwalniania dyrektorów".
"Słuchając państwa mam wrażenie, że państwo chcieliby, aby organizacje pozarządowe zastąpiły szkoły, reagowały w sytuacjach trudnych, aby to przedstawiciele organizacji pozarządowych wychowywali dzieci wbrew obowiązkom nauczyciela i wbrew zadaniom szkoły" - mówił Piontkowski do opozucji. W jego ocenie byłoby to sprzecznie z zapisami karty nauczyciela.
Piontkowski mówiąc o roli rodziców wskazał, że ustawa jest w dużej mierze reakcją na prośby i wnioski rodziców.
"To oni, zaniepokojeni działaniem niektórych samorządów, zwłaszcza w dużych miastach, kiedy to samorządy wykraczając poza swoje uprawnienia (...) Część samorządów próbuje (...) wprowadzać takie elementy indoktrynacji w szkołach, zmieniać kolejne pokolenia Polaków na modłę i wyobrażenia szefów danych samorządów" - powiedział.
Dlatego - jak mówił - wprowadzono odpowiednie przepisy, by temu problemowi zaradzić. "Każda organizacja pozarządowa, która chciałaby prowadzić zajęcia z uczniami musi przedstawić program, według którego będą zajęcia realizowane oraz materiały które będą wykorzystywane w czasie zajęć" - mówił.
"Wprowadziliśmy również dodatkową opinię kuratora, która ma sprawdzać, czy ten program zajęć oferowanych przez zajęcia pozalekcyjne spełnia warunki określone w art. 1 ustawy prawo oświatowe, czyli, czy jest to program i zajęcia odpowiednie do wieku i osiągniętego rozwoju przez dzieci i uczniów" - powiedział.
szz/ mhr/ kic/