Połowa uczniów podlaskich szkół to ofiary szkolnej przemocy - alarmują dane opublikowane w raporcie "Diagnoza szkolna 2008”. Najwięcej ofiar jest w gimnazjach, najmniej - w szkołach ponadgimnazjalnych. Nowa "Diagnoza szkolna” oparta jest na sondażu przeprowadzonym w prawie 300 polskich szkołach (w tym też w województwie podlaskim) w ramach ogólnopolskiej kampanii "Szkoła bez przemocy”
Połowa uczniów podlaskich szkół to ofiary szkolnej przemocy - alarmują dane opublikowane w raporcie "Diagnoza szkolna 2008”. Najwięcej ofiar jest w gimnazjach, najmniej - w szkołach ponadgimnazjalnych. Nowa "Diagnoza szkolna” oparta jest na sondażu przeprowadzonym w prawie 300 polskich szkołach (w tym też w województwie podlaskim) w ramach ogólnopolskiej kampanii "Szkoła bez przemocy”, której patronuje "Gazeta Współczesna”.
Anonimowe ankiety sprawdzały skalę przemocy wśród uczniów i nauczycieli. Uczniowie skarżą się w nich na częste zatargi z kolegami. Są przez nich publicznie ośmieszani, obrażani, zmuszani do kupowania im różnych rzeczy, okradani, a nawet bici.
Co trzeci uczeń w naszym województwie ma zaś do czynienia z agresywnymi zachowaniami nauczycieli. Im wyższy szczebel edukacji, tym więcej niewłaściwych zachowań pedagogów. Przemoc z ich strony (obrażanie, straszenie, a nawet przemoc fizyczną) najdotkliwiej odczuwają uczniowie techników i szkół zasadniczych.
Zastraszani przez uczniów czują się też nauczyciele. Wychowankowie ignorują ich polecenia, celowo prowokują wybuchy gniewu, obrażają, zmuszają do spełniania swoich żądań. Zdarzają się też przypadki spoliczkowania lub pobicia, grożenia niebezpiecznym narzędziem, a nawet zranienia ciała. Na agresywne zachowania uczniów najbardziej narażeni są nauczyciele techników i gimnazjów.
Problemem podlaskich szkół są też nałogi uczniów: palenie papierosów, picie alkoholu.
- Młodzieży wydaje się, że aby być trendy, trzeba zapalić i wypić piwko - przyznaje Piotr Górski, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Białymstoku. - Co gorsza, szkoły mają problemy ze współpracą z rodzicami. Tylko połowa przychodzi na wywiadówki. I zazwyczaj nie ma tych, których dzieci sprawiają kłopoty!
Psycholog Ewa Czemierowska w następujący sposób tłumaczy konflikt interesów rodziców i nauczycieli:
- Rodzice pragną, aby nauczyciel był w szkole "zastępczym rodzicem”, a więc czasem przymknął oko na niektóre zachowania. Nauczyciele zaś oczekują, że rodzice będą postępować z dzieckiem bez taryfy ulgowej.
Źródło: Wrota Podlasia