Od tego roku mam powiedzenie, że już nie jestem skarbnikiem, który zarządza budżetem, ale skarbnikiem, który zarządza biedą - powiedziała skarbnik powiatu średzkiego Elżbieta Czarnota podczas Forum Miasteczek Polskich.
Elżbieta Czarnota, która wzięła udział w panelu na temat finansowania inwestycji JST opisała, na przykładzie swojego samorządu, skalę trudności, z jakimi borykają się niektóre powiaty ziemskie.
Skarbnik poinformowała, że dochody budżetowe jej powiatu to ok. 100 mln zł, z czego 40 proc. to dochody majątkowe pozyskane z różnych źródeł. Przy czym, jak zaznaczyła, nie ze sprzedaży majątku. Zdaniem skarbnik „to pokazuje, że jesteśmy skuteczni i nie można nam zarzucić, że nie korzystamy z okazji”.
„Odebraliśmy też nagrodę z tego tytułu na Forum Miasteczek Polskich” - dodała.
Zaznaczyła jednak, że „na tym kończą się dobre informacje o budżecie jej powiatu”. Czarnota powiedziała, że 30 proc. ze 100-milionowego budżetu stanowią dochody własne, które w ostatnim roku spadły o 6 mln na skutek zmian związanych z reformą tzw. Polskiego Ładu oraz innych przepisów jak np. zniesienia obowiązku wymiany tablic rejestracyjnych.
Jej zdaniem sytuację pogorszył drastyczny wzrost wydatków bieżących związany ze wzrostem cen energii, gazu czy kosztów obsługi długu.
„W efekcie w obecnym budżecie nie mam już żadnych możliwości wygenerowania środków własnych na inwestycje. Powiem więcej, ja w tym budżecie nie wygeneruję już środków na spłatę dotychczasowego długu i na jego obsługę” – mówiła skarbnik.
Czarnota przypomniała, że jej powiat wspólnie z 4 gminami przystąpił do I edycji rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Projekt miał kosztować 20 mln zł, ale po przetargu okazało się, że kwota wzrosła do 27 mln zł. „Mało tego, to był projekt 2-letni. Już go skończyliśmy, ale w międzyczasie wykonawcy wystąpili o waloryzację wynagrodzenia, do czego mieli prawo. Efekt jest taki, że projekt skończył się w lipcu, ale jeszcze za niego nie zapłaciliśmy, bo nie mamy skąd wziąć 1-1,5 mln zł” – mówiła skarbnik.
Dodała, że w międzyczasie pojawiają się kolejne możliwości i projekty, ale powiat nie jest już w stanie wygenerować wkładu własnego do nich.
Czarnota zwróciła też uwagę na rosnące koszty wynagrodzeń. „Musieliśmy dać podwyżkę pracownikom, bo za 4,5 tys. zł brutto nikt już nie chce u nas pracować. Nie dość, że odchodzą, to jeszcze nikt nie przystępuje do kolejnych konkursów” – skarżyła się skarbnik.
Zwróciła przy tym uwagę, że wzrost wynagrodzenia minimalnego powoduje, że niewykwalifikowany pracownik obsługi zarabia teraz tyle, co inspektor, który wydaje decyzje w imieniu starosty. „To nie jest fajnie” - skwitowała.
Podsumowując swoją wypowiedź, Czarnota powiedziała, że od tego roku nie czuje już, że jest skarbnikiem, który zarządza budżetem. „Ja jestem skarbnikiem, który zarządza biedą” – powiedziała. Zaznaczyła jednak, że chciałaby, aby zapowiedzi, że w przyszłym roku będzie więcej pieniędzy w samorządach, się spełniły.
Zdaniem wiceministra finansów Sebastiana Skuzy rok 2024 zapowiada się dla samorządów bardzo optymistycznie. W środę podczas Forum Miasteczek Polskich zapowiedział, że dochody JST z PIT wzrosną o 40 proc., a z CIT o 20 proc. Będzie też kontynuowane wsparcie z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych.
mp/