Kiedy temperatura dochodzi do 30 stopni Celsjusza, w Urzędzie Miejskim w Bychawie nie ma warunków do pracy - relacjonuje sekretarz gminy Jolanta Cajzer
Nie wszędzie klimatyzacja jest standardem. Kiedy temperatura dochodzi do 30 stopni Celsjusza, w Urzędzie Miejskim w Bychawie nie ma warunków do pracy - relacjonuje sekretarz gminy Jolanta Cajzer.
Zgodnie z przepisami, gminni urzędnicy pracują wtedy krócej. Podobne kroki podjęto w Zawidowie (Dolnośląskie), gdzie przy okazji zeszłorocznych upałów urząd miejski był czynny do godziny 13.
Władze Bychawy (Lubelskie) zaznaczają, że wyposażenie urzędu miasta w klimatyzację nie jest na razie możliwe. Zawsze pojawiają się bowiem inne potrzeby: trzeba złatać dziurawe drogi lub dołożyć z budżetu do pensji nauczycieli.
W ostatnim czasie zmodernizowano budynki należące do gminy, teraz etapami będą doposażane. Dlatego w ratuszu nie ma klimatyzacji, w wielu pokojach brakuje też rolet.
Sekretarz Bychawy Jolanta Cajzer wyjaśnia, że zakup zasłon jest już zaplanowany, jednak nabycie klimatyzacji to perspektywa dwóch kolejnych kadencji. Choć może się wydawać, że nie jest to znaczny wydatek, to - jak mówi sekretarz - niektóre urzędy samorządowe nie mogą sobie pozwolić na podobne udogodnienia.
Kiedy warunki panujące w urzędzie nie pozwalają na pracę przez 8 godzin, zapada decyzja o skróceniu godzin funkcjonowania magistratu. Według sekretarz, są to sporadyczne przypadki; ostatni miał miejsce w piątek. Cajzer nie wyklucza podobnych działań w przyszłości.
„Jeżeli przez kilka dni będzie utrzymywała się wysoka temperatura, dochodząca do 30 stopni, to zaproponuję burmistrzowi skrócenie czasu pracy” – zaznacza. Dotychczas pracę skracano o dwie godziny.
Podczas upałów pozwalają na to przepisy Kodeksu pracy. Zgodnie z ustawą, pracownikom, którzy pracują w szczególnie uciążliwych lub szkodliwych dla zdrowia warunkach można ustanowić dodatkowe przerwy, wliczane do czasu pracy, albo skrócić czas pracy.
/kic/Serwis Samorządowy PAP