Rozpoczął się proces byłych członków zarządu Głogowa. Odpowiadają za niegospodarność i narażenie gminy na wielomilionowe straty. Chodzi o prywatyzację komunalnej firmy wodociągowej w 2002 roku
Przed sądem w Głogowie rozpoczął się proces byłych członków zarządu miasta. Odpowiadają za niegospodarność i m.in. narażenie gminy na wielomilionowe straty.
Na ławie oskarżonych zasiada pięć osób, które piastowały w przeszłości różne funkcje w zarządzie Głogowa. Politycy ci wywodzili się wtedy z lokalnych ugrupowań, także z lewicy i Unii Wolności. Wśród nich jest były prezydent miasta, Zbigniew R., zajmujący to stanowisko do ostatnich wyborów samorządowych.
Były prezydent, podobnie jak inni oskarżeni, nie przyznaje się do winy i uważa, że nie naraził gminy na straty, a przeciwnie - działał w jej interesie.
Byłym samorządowcom zarzuca się niegospodarność i przestępstwa urzędnicze - niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień, za co grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Chodzi o prywatyzację komunalnej firmy wodociągowej w 2002 roku. Inwestorem była niemiecka spółka, która kupiła wtedy 46-procentowy pakiet udziałów w przedsiębiorstwie, a dalsze 24 proc. otrzymała od gminy w nieodpłatne użytkowanie.
Prokuratura twierdzi, że utracone korzyści gminy z tytułu nieuzyskiwanej dywidendy za 24 procent udziałów przekazanych nieodpłatnie inwestorowi, wynosiłyby ponad 22 mln (chodzi o okres 14 lat, który przewidywała umowa). Rzeczywistą stratę w majątku gminy oszacowano natomiast na 7,7 mln zł, na tyle bowiem biegły określił wartość prawa użytkowania przekazanych nieodpłatnie niemieckiej firmie 24 procent udziałów spółki komunalnej.
Według biegłego, umowa była niekorzystna dla gminy i tak skonstruowana, że to gmina ponosiła ryzyko działalności gospodarczej, podczas gdy nowy właściciel mógł czerpać 70 procent zysków.
Zgodnie z umową gmina zobowiązywała się na przykład, że do 2008 roku będzie w razie potrzeby dopłacać do cen wody, tak aby były one utrzymane na poziomie gwarantującym nowym właścicielom rentowność.
Prokuratura kwestionuje też poprawność wyceny spółki, bowiem dokonano ją na rok przed sprzedażą i nie zaktualizowano jej, podczas gdy w tym czasie przedsiębiorstwo zostało przez miasto dokapitalizowane.