Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła oświadczenie majątkowe w ustawowym terminie - zapewnia jej rzeczniczka. Wojewoda informuje, że 2 dni po czasie otrzymał oświadczenie o działalności gospodarczej męża pani prezydent
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła oświadczenie majątkowe w ustawowo przewidzianym terminie, czyli w 30 dni od ślubowania - poinformowała w sobotnim oświadczeniu PAP p.o. dyrektora Gabinetu Prezydenta Renata Wiśniewska. Dodała, że "interpretacje, co do ewentualnego złożenia dokumentu po terminie należy zostawić kompetentnym prawnikom, a nie politykom".
Renata Wiśniewska odniosła się do sobotniej publikacji "Dziennika". Gazeta napisała, że Hanna Gronkiewicz-Waltz może mieć kłopoty, bo z opóźnieniem złożyła oświadczenie majątkowe o działalności gospodarczej męża. "Dziennik" twierdzi, że prezydent Warszawy złożyła ów dokument dwa dni po terminie. Tę informację potwierdził gazecie wojewoda mazowiecki Wojciech Dąbrowski.
"Jest kilka osób z naszego terenu, które złożyły oświadczenia dzień lub dwa po terminie" - powiedział reporterowi "dziennika" wojewoda, dodając, że tak też było z oświadczeniem dotyczącym męża pani prezydent. "Wybory były 26 listopada, więc oświadczenie męża pani prezydent powinno być złożone 26 grudnia" - uważa Wojciech Dąbrowski i dodaje, że przepisy będą musieli zinterpretować prawnicy z MSWiA.
"Wyrażane publicznie opinie wojewody traktujemy jako próbę odwrócenia uwagi od jego własnych problemów , o których donosiły media. Został on skazany przez sąd grodzki za wykroczenie (jazda na rowerze pod wpływem alkoholu)" - tak komentuje słowa Wojciecha Dąbrowskiego Renata Wiśniewska. Podkresla też w swoim komunikacie że "warszawiacy dokonali wyboru, opowiedzieli się za dobrą zmianą. Nie chcą kolejnych politycznych wojen PiS-u, tylko rozwiązania warszawskich problemów".
Na pytanie dziennikarzy, czy Gronkiewicz-Waltz może utracić fotel prezydenta Warszawy, bo za późno złożyła oświadczenie majątkowe swojego męża, szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło odpowiedział: "Nie wiem". Dodał, że przypadek ten analizują prawnicy Urzędu Wojewódzkiego oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wyjaśnił, że "doświadczenie innych województw pokazuje, że tego rodzaju uchybienia kończą się najczęściej tym, że dana osoba traci mandat radnego, albo stanowisko wójta, burmistrza, prezydenta".
Z kolei szef PO Donald Tusk przyznał w sobotę, że docierają do niego informacje, że "szykuje się taka interpretacja przepisów prawnych, żeby pozbawić Hannę Gronkiewicz-Waltz fotelu prezydenta".
"Wydaje mi się to równie nieprawdopodobne jak wiele innych takich pomysłów czy interpretacji ze strony PiS-u. Ale diabeł nie śpi, mam wręcz wrażenie, że w polskiej polityce diabeł czuwa 24 godziny na dobę, więc kto wie, czy rzeczywiście pan minister (spraw wewnętrznych) Ludwik Dorn na taką interpretację przepisów pójdzie" - mówił Tusk. "Mimo wszystko wierzę w zdrowy rozsądek i elementarną przyzwoitość. Mam nadzieję, że rezultaty wyborów samorządowych nie zostaną wywrócone do góry nogami tylko przez kruczek o charakterze formalnym" - stwierdził Tusk.