Przepisy nakazują, by placówki publiczne rozpisywały przetargi na dostawę prądu. Tymczasem firmy energetyczne nie chcą w nich startować.
Dopóki na lokalnych rynkach panował monopol, urzędy, szkoły czy szpitale nie musiały organizować przetargów na dostawę prądu. Mogły udzielać zamówień z wolnej ręki. Od uwolnienia rynku energii powinny stosować któryś z trybów konkurencyjnych - przypomina "Rzeczpospolita".
W Urzędzie Regulacji Energetyki zorganizowano niedawno konferencję prasową, aby przypomnieć o tym obowiązku. Ze statystyk wynikało bowiem, że tylko nieliczne urzędy się do tego stosują.
Tymczasem okazuje się, że firmy nie są zainteresowane startowaniem w ogłaszanych przez urzędy przetargach.
– Jakiś czas temu ogłosiliśmy przetarg na dostawę prądu dla warszawskiego ratusza. Okazało się, że nikt nie złożył oferty. Nawet dotychczasowy dostawca nie był tym zainteresowany – mówi Marek Okniński, dyrektor warszawskiego Biura Zamówień Publicznych.
Nowe firmy nie czują się na tyle silnie, aby konkurować z dotychczasowym dostawcą, a lokalni potentaci nie chce ujawnić ceny, a raczej tego, o ile jest gotów ją zmniejszyć. Woli ustalić zapłatę w bezpośrednich negocjacjach prowadzonych w trybie z wolnej ręki.
Jeśli w przeprowadzonym przetargu nie złożono żadnej oferty, można zastosować tryb z wolnej ręki.
Pozostaje mieć nadzieję, że za jakiś czas sytuacja się zmieni i dostawcy energii rzeczywiście zaczną ze sobą rywalizować.
Przepisy nakazują, by placówki publiczne rozpisywały przetargi na dostawę prądu. Tymczasem firmy energetyczne nie chcą w nich startować.
Dopóki na lokalnych rynkach panował monopol, urzędy, szkoły czy szpitale nie musiały organizować przetargów na dostawę prądu. Mogły udzielać zamówień z wolnej ręki. Od uwolnienia rynku energii powinny stosować któryś z trybów konkurencyjnych - przypomina "Rzeczpospolita".
W Urzędzie Regulacji Energetyki zorganizowano niedawno konferencję prasową, aby przypomnieć o tym obowiązku. Ze statystyk wynikało bowiem, że tylko nieliczne urzędy się do tego stosują.
Tymczasem okazuje się, że firmy nie są zainteresowane startowaniem w ogłaszanych przez urzędy przetargach.
– Jakiś czas temu ogłosiliśmy przetarg na dostawę prądu dla warszawskiego ratusza. Okazało się, że nikt nie złożył oferty. Nawet dotychczasowy dostawca nie był tym zainteresowany – mówi Marek Okniński, dyrektor warszawskiego Biura Zamówień Publicznych.
Nowe firmy nie czują się na tyle silnie, aby konkurować z dotychczasowym dostawcą, a lokalni potentaci nie chce ujawnić ceny, a raczej tego, o ile jest gotów ją zmniejszyć. Woli ustalić zapłatę w bezpośrednich negocjacjach prowadzonych w trybie z wolnej ręki.
Jeśli w przeprowadzonym przetargu nie złożono żadnej oferty, można zastosować tryb z wolnej ręki.
Pozostaje mieć nadzieję, że za jakiś czas sytuacja się zmieni i dostawcy energii rzeczywiście zaczną ze sobą rywalizować.
Nie przeocz tego, co najważniejsze – zapraszamy do bezpłatnej subskrypcji newslettera, wysyłanego od poniedziałku do piątku przez redakcję Serwisu Samorządowego PAP. Łatwy przegląd informacji i bezpośredni dostęp do strony samorzad.pap.pl.