Fiasko przetargu w stolicy i decyzja o przesunięciu wdrożenia reformy śmieciowej może Warszawę słono kosztować - twierdzi dr Marek Goleń z SGH
Fiasko przetargu w stolicy i decyzja o przesunięciu wdrożenia reformy śmieciowej oznacza wiele problemów i może Warszawę słono kosztować - twierdzi dr Marek Goleń z SGH.
Zdaniem eksperta zapowiedziane przez prezydent Warszawy opóźnienie wdrożenia reformy śmieciowej jest co prawda niezgodne z ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, jednak w praktyce możliwe do wykonania.
Po wtorkowym orzeczeniu Krajowej Izby Odwoławczej, która nakazała miastu zmianę warunków przetargu na odbiór i zagospodarowanie śmieci w stolicy prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że firmy odbierające obecnie odpady od mieszkańców będą to robiły do końca roku. Dodała, że w związku z tym od 1 lipca nie wejdą nowe stawki opłat za odbiór śmieci.
Według dra Golenia powodzenie całego przedsięwzięcia związanego z opóźnieniem wdrożenia reformy w dużej mierze zależy od dobrej woli właścicieli nieruchomości i wykonujących usługi śmieciowe.
- Dziś stolica się poddała, bo jej najwyższy przedstawiciel przyznał, że nie wykona usług, które ma obowiązek wykonać po 1 lipca. Przede wszystkim miasto będzie musiało zapłacić za usługę wywozu odpadów. A więc za opłaty pobrane od mieszkańców po 1 lipca Warszawa będzie musiała opłacić faktury wystawione przez wykonawców usług na zlecenie właścicieli nieruchomości - tłumaczy Goleń.
Zdaniem eksperta jest to potencjalny obszar nadużyć. - Tak naprawdę nigdzie nie jest zapisane ile te usługi powinny kosztować. W efekcie indywidualne zamówienia na odbiór odpadów będą droższe niż skoordynowane plany wywozowe z wielu nieruchomości. Może też dochodzić do wystawiania znacznie zawyżonych faktur za usługę wywozu śmieci przez firmy, które dogadają się w tej sprawie z właścicielami nieruchomości - wyjaśnia doktor.
W środę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że miasto będzie musiało zmodyfikować dokumentację przetargową, co wydłuży postępowanie. Zapewniła jednak, że "nie istnieje zagrożenie, że śmieci po 1 lipca nie będą odbierane". Ponadto prezydent zaproponowała, by na czas okresu przejściowego opłaty były niższe niż te, które miały być wprowadzone 1 lipca.
Zgodnie z uchwałą Rady Warszawy mieszkańcy stolicy mieli płacić 19,50 zł miesięcznie, jeżeli lokal zamieszkuje jedna osoba. W przypadku dwóch osób w gospodarstwie stawka miała wynieść 37 zł, trzech - 48 zł, a w cztero- i więcej osobowych gospodarstwach - 56 zł. W przypadku domów jednorodzinnych jedna osoba miała płacić 44,5 zł, dwie - 68 zł, a trzy i więcej - 89 zł miesięcznie za odpady posegregowane.
mp/
Serwis Samorządowy PAP
Czytaj też:
Dialog przy koszu. Minister będzie rozmawiał z prezydent Warszawy
Pół roku do tyłu. Hanna Gronkiewicz-Waltz zawiesza rewolucję odpadową