Listy naszych czytelników dowodzą, że absurdalnych przepisów w obszarze szeroko rozumianego prawa samorządowego nie brakuje i że dotyczą większości dziedzin którymi zajmują się gminy, powiaty i województwa
Życie pracownika samorządowego, który w swojej codziennej pracy musi sprawnie poruszać się w gąszczu ustaw, rozporządzeń, regulaminów i uchwał nie należy do łatwych i przyjemnych. Szczególnie irytujące bywają przepisy, które zamiast ułatwiać i usprawniać pracę urzędników, przysparzają im dodatkowych, najczęściej bezproduktywnych obowiązków.
Już pierwsze odpowiedzi czytelników na nasz poniedziałkowy apel dowodzą, że absurdalnych przepisów w obszarze, szeroko rozumianego, prawa samorządowego nie brakuje i że dotyczą większości dziedzin którymi zajmują się gminy, powiaty i województwa. Prezentujemy niektóre z propozycji nadesłanych przez naszych czytelników i zachęcamy do przysyłania kolejnych (na skrzynkę: samorzad@pap.pl). Najciekawsze będziemy publikować, a wszystkie przekażemy sejmowej komisji nadzwyczajnej „Przyjazne Państwo”.
1. „Ustawa Prawo zamówień publicznych zezwala na zawieranie umów na okres do 4 lat, podczas gdy ustawa o finansach publicznych zezwala na zawieranie umów jedynie w ramach jednego roku budżetowego. Wyjątki od tej reguły są nieliczne i obwarowane szeregiem zastrzeżeń. W efekcie praktycznie co roku należy ogłaszać przetargi na usługi i dostawy oczywiste, powtarzalne każdego roku: materiały biurowe, prasę, sprzątanie i odśnieżanie, czy usługi telekomunikacyjne. Jednym słowem absurd!”
2. „Do rozliczenia delegacji koniecznie trzeba dołączyć bilety. Powinno wystarczyć (jeżeli już koniecznie coś musi być na potwierdzenie) potwierdzenie pieczątką, że byłem tam gdzie mnie wysłano. Zazwyczaj jest tak, że delegacja opiewa na PKP, PKS - tymczasem mam taką możliwość żeby jechać swoim samochodem. Przecież jeżeli w związku z tym ponoszę większe koszty niż cena biletu to już moja sprawa (dla mnie ten czas jest cenniejszy, jadąc swoim środkiem załatwiam więcej spraw i szybciej). Tymczasem księgowość a już szczególnie kontrola domaga się bzdurnych oświadczeń, co się stało z biletami, że się zagubiły - i tak tworzymy stertę niepotrzebnych dokumentów. Przecież powinna liczyć się skuteczność.”
3. Za absurdalny uważam art. 90m. ustawy z dn. 7 września 1991 r. o systemie oświaty, który stanowi, że świadczenie pomocy materialnej o charakterze socjalnym przyznaje wójt, burmistrz lub prezydent miasta, a do załatwiania indywidualnych spraw z zakresu pomocy materialnej o charakterze socjalnym dla uczniów rada gminy nie może upoważnić ośrodka pomocy społecznej.
Z praktyki wynika, że i tak wszystkie wnioski o przyznanie pomocy materialnej o charakterze socjalnym pracownik urzędu miasta weryfikuje w lokalnym ośrodku pomocy społecznej. Wnioskodawcy (rodzice) składają praktycznie podwójną dokumentację (np. o uzyskiwanych dochodach w rodzinie) – do UMiG – w sprawie stypendiów oraz do MOPS – w sprawie przyznania świadczeń rodzinnych czy też zapomóg losowych. Dokumentacja jest powielana i składana w dwóch różnych miejscach. A przecież dyrektor (kierownik) MOPS ma delegację do wystawiania decyzji administracyjnych w sprawie przyznania świadczeń rodzinnych. Zmiana w/w przepisu uprości i przyspieszy procedurę przyznawania pomocy dla rodzin potrzebujących i kwalifikujących się do tej pomocy a także zaoszczędzi i czas wnioskodawców a także wyeliminuje podwójną dokumentację.
Czytaj także: Samorządowa lista absurdów
/mp/