Miasto wyda na walkę z komarami prawie cztery razy więcej pieniędzy niż w zeszłym roku.
Po ulewnych deszczach w całym mieście utworzyły się sadzawki i bajorka. Przyrodnicy ostrzegają, że takie miejsca to idealna wylęgarnia dla owadów - można przeczytać na łamach "Głosu Szczecińskiego".
Nikt nie odwadnia tych terenów. Straż pożarna ma obowiązek wypompowywania wody tylko wtedy, gdy woda wlewa się do domów, piwnic, zalewa dojazdy do posesji.
W tym roku będziemy odkomarzać 5 tysięcy hektarów - mówi Krzysztof Szpytko, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i środowiska. - Zwykle było to około 180 ha.
Miasto podpisało umowę na odkomarzanie na trzy lata. W sumie wyda na ten cel milion złotych. Efekty ma sprawdzać m.in. specjalna komisja. Będą szli do parku czy na promenadę i na sobie sprawdzać, czy są komary i jak dużo.
asta
Źródło: "Głos Szczeciński"