Lubię tę pracę - mówi Anna Bogucka, burmistrz Czyżewa, która - mając kontrkandydata - uzyskała w wyborach samorządowych najwyższy wynik procentowy w Polsce
Lubię tę pracę - mówi Anna Bogucka, burmistrz Czyżewa, która - mając kontrkandydata - uzyskała w wyborach samorządowych najwyższy wynik procentowy w Polsce.
Serwis Samorządowy PAP: W wyborach samorządowych uzyskała Pani 91,14 proc. poparcia – to najwyższy procentowy wynik w Polsce. Jak się osiąga taki sukces?
Anna Bogucka, burmistrz Czyżewa: Jednej recepty na dobry wynik na pewno nie ma – za każdym razem jest to uzależnione od wyborców i to oni najlepiej by wiedzieli, w czym tkwi tajemnica. Na pewno trzeba lubić to, co się robi, bo to wyzwala większy potencjał. A ja tę prace lubię, lubię ludzi i kontakt z nimi.
Właściwie nie prowadziła Pani kampanii – wysoko zaprocentował więc ten codzienny kontakt z mieszkańcami?
- Myślę, że w moim przypadku jest to właśnie efekt codziennej pracy. Mój gabinet jest właściwie zawsze otwarty. Mamy oczywiście wyznaczony dzień przyjęć interesantów, ale nie zdarzyło się, żeby ktoś nie został przyjęty, jeśli byłam w urzędzie. Ja z tej gminy pochodzę, tu się urodziłam, tu wychowałam i tu mieszkam - spotykam mieszkańców każdego dnia, również w czasie wolnym. Wcześniej byłam dyrektorem szkoły, mam dużo absolwentów, więc po prostu znam mieszkańców, a oni znają mnie.
To nie jest Pani pierwsza kadencja. Spodziewała się Pani takiego wyniku?
- Z samorządem Czyżewa związana jestem od dwunastu lat – najpierw byłam wójtem gminy Czyżew Osada, a od 1 stycznia 2011 r., kiedy Czyżew stał się miastem, jestem tu burmistrzem. Zawsze miałam mocno powyżej 80 proc. poparcia. Tym razem również czułam sympatię mieszkańców. Już nie miało znaczenia, czy będzie to 80 czy 85 procent.
Nie było z kim przegrać?
- Zawsze można przegrać – nawet samemu ze sobą, dlatego niezbędna jest pokora.
Jaki ma Pani plan na tę kadencję?
- Pracować tak ciężko, jak dotychczas, i wsłuchiwać się w głos mieszkańców. To według mnie bardzo ważne, żeby nie tracić z nimi kontaktu i nie być oderwanym od rzeczywistości.
Czyżew jest gminą miejsko-wiejską. Łatwo jest godzić potrzeby obu obszarów?
- Tych potrzeb jest bardzo dużo, bo mamy dużo miejscowości, ale dotychczas udawało nam się godzić interesy. W radzie nie było sztucznych podziałów: to dla miasta, a to dla wsi. Staraliśmy się wyważać politykę, tak żeby zaspokajać potrzeby wszystkich mieszkańców. Konfliktów nigdy nie było.
Ta kadencja potrwa pięć lat, o rok dłużej niż do tej pory. To dobra zmiana?
- Tak, w ciągu pięciu lat można więcej projektów spokojnie zrealizować. Cztery lata to było za mało, szczególnie dla tych, którzy dopiero obejmują funkcję, bo zawsze sporo czasu zajmuje wdrożenie w nowe obowiązki.
W tym roku o samorządach było głośno nie tylko ze względu na wybory, ale też obniżenie pensji wójtów, burmistrzów. Nie miała Pani przez to chwili zwątpienia?
- Nie zniechęciło mnie to; może kobiety przywiązują mniejszą wagę do zarobków. Na pewno wyższa pensja jest miła, ale nie wybierałam pracy w samorządzie ze względu na finanse. Jeżeli już, to mogłam się zastanawiać, czy jestem w stanie dalej pracować na wysokich obrotach, bo ta praca wymaga dużo zaangażowania. Moim problemem jest to, że trudno mi oderwać się od spraw samorządu i często przenoszę je do domu. Nawet jak jadę rowerem po pracy, to widzę po drodze, że coś jeszcze można poprawić.
Czy tak wysokie poparcie nie kusi Pani, żeby zrobić karierę „wyżej”?
- Na razie nie. Ucieszyło mnie, że mieszkańcy dobrze mnie oceniają. Praca w samorządzie mnie satysfakcjonuje. Przede mną pięć lat.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Banasik