Zwycięzca wyborów prezydenckich w Gorzowie Wlkp., bezpartyjny wójt Deszczna Jacek Wójcicki powiedział PAP, że jest zaskoczony wygraną w I turze
Zwycięzca wyborów prezydenckich w Gorzowie Wlkp., bezpartyjny wójt Deszczna Jacek Wójcicki powiedział PAP, że jest zaskoczony wygraną w pierwszej turze, gdyż liczył się z wyborczą dogrywką z urzędującym od 16 lat Tadeuszem Jędrzejczakiem.
PAP: Jak pan tłumaczy tak dobry wynik?
Jacek Wójcicki: Myślę, że wpłynęło na niego wiele rzeczy. Na pewno w pewnym sensie zmęczenie materiału: czasami ludzie mają dosyć pewnych spraw, czasami im po prostu coś się znudziło. Pan prezydent (Tadeusz Jędrzejczak – PAP) miał też swój bardzo dobry czas. Ale jesteśmy społeczeństwem, które bardzo szybko reaguje i potrzebuje też bodźców – nowych, szybszych; potrzebuje też zmian.
Myślę też, że mieszkańcy poczuli potrzebę takiego naprawdę poważnego ruchu, by miasto drgnęło, by o mieście było głośno, by miasto było liderem w przyszłości i to chyba jest bardzo ważne - kampania wyborcza to był tylko finał. Myślę, że moje doświadczenie – 8 lat pracy w samorządzie, właściwie 11, bo wcześniej byłem radnym, było też takim twardym dowodem, że można coś zrobić.
PAP: Nie obawia się pan pracy w urzędzie miasta, znacznie większym samorządzie niż Deszczno?
J.W.: Oczywiście, że tak. Dlatego pierwszą rzeczą, którą zrobię, będzie poznanie urzędu. Trzeba poznać się z pracownikami, zobaczyć na jakim etapie są sprawy w urzędzie, jak to funkcjonuje i na pewno to będzie chwilę trwało. Natomiast po tym, co się wydarzyło w wyborach widzę, że warto to ryzyko podjąć, bo to miasto jest pełne świetnych ludzi, którzy chcą coś zrobić, którzy są zaangażowani.
PAP: Jakie będą pana pierwsze decyzje jako prezydenta?
J.W.: W tej chwili trudno powiedzieć. Trzeba poznać urząd, nie da się w mieście zrobić rewolucji. Nie można wejść do urzędu i jednym podpisem coś zmienić, jeśli się tego nie zna. Znam mechanizmy funkcjonujące w samorządzie, prowadziłem jednostkę samorządową, natomiast każda taka jednostka ma swój klimat, który trzeba sprawdzić (...).
Nie można tu czegoś przekreślić grubą kreską, trzeba zacząć od jakiegoś audytu i zobaczyć, jak ten urząd funkcjonuje. Jestem bardzo daleki od wymiatania. Uważam, że trzeba poznać potencjał pracowników, jeżeli są jakieś deficyty, to trzeba pomóc, żeby je uzupełnić, bo naprawdę nie ma takiej konieczności, żeby w tej chwili jakoś radykalnie zwalniać. Uważam, że to zupełnie zbędne.
PAP: Czy planuje pan wymianę poglądów z prezydentem Tadeuszem Jędrzejczakiem?
J.W.: Bardzo liczę, że pan prezydent weźmie dobry wynik do sejmiku (w tym przypadku Jędrzejczak kandydował z listy SLD), będzie świetnym radnym i będziemy na pewno współpracować. To jest świetny samorządowiec, charyzmatyczny, z dużym doświadczeniem i myślę, że nie ma drugiej osoby, która by tak dobrze znała miasto. Mam nadzieję, że będzie otwarty i będzie chciał pomóc.
PAP: Stosunki prezydenta z radą miejską nie były najlepsze. Jak pan zamierza z nią współpracować?
J.W.: Jestem przekonany, że z radą dogadamy się, że będziemy tworzyć jeden wspólny front na rzecz przyszłości miasta, bo nie wyobrażam sobie, żeby jakieś podziały polityczne wchodziły w grę. Jeżeli coś będziemy robili sensownie, to czy to będzie prawa, czy lewa strona, to trzeba taką inicjatywę podjąć.
Jeżeli moje działanie będzie niezgodne z oczekiwaniami mieszkańców, to rada jest właśnie od tego, żeby powiedzieć nie. Zaproszę całą radę, wszystkie kluby, żeby stworzyć jeden komitet.
PAP: Do jakich poglądów panu bliżej – prawicowych, liberalnych, lewicowych?
J.W.: Uważam, że kompletnie nie ma znaczenia, jaka partia, jaka opcja, czy prawa, czy lewa strona. Naszą partią są mieszkańcy Gorzowa, to 60 proc. wyborców powiedziało "tak" dla bezpartyjnego samorządu, a w związku z tym kompletnie są dla mnie nieistotne barwy polityczne i to, kto jakie ma poglądy.
PAP: Co Jacek Wójcicki może obiecać mieszkańcom Gorzowa?
Mogę obiecać, że całą swoją energię, całe swoje życie, które poświęcałem samorządowi, poświęcę dalej i zrobię wszytko, żeby to miasto za parę lat tętniło naprawdę energią, życiem, żebyśmy byli po prostu z niego dumni.
Rozmawiał: Marcin Rynkiewicz (PAP)