Znamienite, ale jakże wąskie, grono osób, które ukończyły co najmniej 90 lat powiększyło się o kolejną mieszkankę naszej gminy. 15 stycznia najmłodszą członkinią tej szacownej grupy stała się Pani Władysława Bielak z Miłocina.
Seniorka rodu urodziła się w małej wiosce Poddouche w gminie Chlewczany niedaleko Lwowa. Miejscowość nie była bogata, ale – jak wspomina jubilatka – żyło się w niej dobrze i zgodnie.
- Ten spokój został zburzony 10 lutego 1940 roku. Około tuzina rosyjskich żołnierzy z karabinami stało pod domem, w którym mama mieszkała z rodzicami i rodzeństwem. Miała wtedy 6 lat. Całą rodzinę załadowano do bydlęcych wagonów. W każdym było mnóstwo ludzi. Podróż trwała miesiąc. Trafili na Syberię do gminy Tułuń. Tu spędzili prawie 6 lat. Na Syberii zmarła moja babcia i jeden z jej synów, a w drodze powrotnej do kraju dziadek – opowiada Anna Bzdzikot, córka Pani Władysławy.
W 1946 roku razem z dwoma braćmi i siostrą nasza bohaterka wróciła w końcu do kraju. Kuzyn przywiózł ich najpierw do Szczecina, a następnie do Gdańska. Stamtąd przenieśli się do Lipców, a ostatecznie los zaprowadził ich do Miłocina – wówczas jeszcze Miłej Góry.
- Tam mama zamieszkała ze swoją siostrą Anielą. Swojego przyszłego męża Albina poznała u brata Michała w niedalekich Cedrach Małych, gdzie wybranek jej serca pracował w melioracji – kontynuuje córka Anna.
Narzeczeni stanęli na ślubnym kobiercu 1 czerwca 1952 roku. Najpierw mieszkali w Trutnowach, a następnie wrócili do Miłocina. Państwo Bielak wychowali syna Kazimierza oraz córki Jadwigą i Annę.
- W roku 1972, kiedy zmarł tata, mama musiała sama zatroszczyć się o rodzinę. Zarabiała, opiekując się małymi dziećmi i pracą u gospodarzy. W roku 1979 podjęła pracę jako sprzątaczka w Szkole Podstawowej w Cedrach Wielkich, gdzie pracowała do emerytury – dodaje córka.
Najstarsza mieszkanka Miłocina doczekała się 6 wnuczek i 4 wnuków oraz 8 prawnuczek i 8 prawnuków. Co ciekawe jej prawnuki – Zosia i Gabryś są z kolei najmłodszymi mieszkańcami wsi.
Pani Władzia całe życie kochała pracę w ogrodzie i do tej pory – na ile oczywiście starcza sił – dba o ogród. Jak sama przyznaje ze smutkiem, tych sił jest z każdym rokiem coraz mniej. Nie zamierza jednak siedzieć bezczynnie. Z niecierpliwością czeka na pierwsze, wiosenne słońce, które ma przynieść dodatkowe siły do działania w ukochanym ogrodzie.
Wśród wielu gości, którzy odwiedzili jubilatkę z Miłocina znalazł się również wójt Janusz Goliński.
- Życie nie rozpieszczało Pani Władysławy. Taki los spotkał wielu jej rówieśników. Dziś jednak jubilatka z Miłocina może cieszyć się miłością najbliższych, co jest chyba najlepszym prezentem w jesieni jej życia. Korzystając z okazji raz jeszcze życzę Pani Władysławie dobrego zdrowia na dalsze lata życia, dziękuję za miłe spotkanie i do zobaczenia niebawem – życzy Janusz Goliński.