Rozmowa z księdzem Januszem Jędryszkiem, franciszkaninem pochodzącym z Gniewu, który postanowił zostać pustelnikiem
Rozmowa z księdzem Januszem Jędryszkiem, franciszkaninem pochodzącym z Gniewu, który postanowił zostać pustelnikiem.
Agnieszka Świercz-Hyska: Skąd pomysł na życie pustelnicze, nie lubi ksiądz ludzi?
ks. Janusz Jędryszek: Pustelnikiem jest się właśnie z miłości do ludzi! Pustelnie spełniają taką rolę uszu, pozwala usłyszeć to co w normalnym życiu jest zagłuszane przez bełkot. Najważniejsze jest przykazanie „Szema Izrael- słuchaj Izraelu”. Mamy w końcu tylko jedne usta, a aż dwoje uszy, to też pokazuje jak powinny wyglądać proporcje między mówieniem, a słuchaniem. Można słuchać Boga przy obieraniu ziemniaków, podczas codziennych monotonnych czynności.
A. Ś-H: Co można usłyszeć podczas takiej codziennej kontemplacji?
J.J: Straszne rzeczy o sobie, i wspaniałe o Bogu. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Pustelnia ma oczyścić naszą duszę, tak żebyśmy mogli być sobą, a nie zwracać cały czas uwagę na innych. Byłem przez 15 lat proboszczem w Darłowie, i wiem, że w towarzystwie innych ludzi zawsze staramy się sprostać czyimś oczekiwaniom, tłumimy swoje emocje, staramy się dopasować. Dopiero w pustelni mogę się skupić na ciszy, tej dla oczu, uszu i intelektu. Dla oczu, bo w pustelni nie ma prądu, reklam, telewizji. Dla uszu, bo nie ma hałasów miasta, radia, bełkotu polityków, rozmów o niczym. Dla intelektu, bo czasem zapominamy już samodzielnie myśleć, sugerując się na przykład wiadomościami z internetu.
Przebywając w Rosji, ucząc się o życiu pustelnika, dowiedziałem się od miejscowej ludności, że im pustelnik daje poczucie bezpieczeństwa, bo kiedy inni śpią on czuwa i się modli. W końcu to pustelnicy czuwają nad ponownym przyjściem Chrystusa. Jak nadejdzie Ta noc, my pierwsi będziemy go witać.
A. Ś-H: Dla kogo jest przeznaczona pustelnia.
J.J.: Na pewno nie jest to miejsce dla dziwaków i ludzi pobożnych. Ci pierwsi, potrzebują centrum miasta, kogoś, kto by oglądał ich wyczyny i podziwiał działania. Ci drudzy natomiast mają Radio Maryja, i nie chcą słuchać o tym, że nie są doskonali. Pustelnie są natomiast dla grzeszników.
A. Ś-H.: A jak wygląda taki normalny dzień w pustelnika?
J.J.: Pustelnia, w której mieszkam mieści się na Świętej Górze Polanowskiej. Jest tam kaplica, kuchnia, izba główna i cztery cele. Mój dzień zaczyna się o 2 w nocy, jest modlitwa, godzina czytań i godzina adoracji za świat i ludzi. Drzemka, potem głośna modlitwa poranna o 6ej. Ważne, żeby mówiona na głos, bo ma być ona słyszana nawet przez demony. Następnie msza święta, śniadanie, codzienna praca. O 12.00 modlitwa na Anioł Pański, modlitwa brewiarzowa, obiad, i praca fizyczna, np. w ogrodzie. W zależności od pory roku o 17ej, lub 18ej nieszpory, przygotowania do następnego dnia. Dzień kończę około 21.00 różańcem i modlitwą brewiarzową.
A.Ś-H: Czy praca w pustelni jest konieczna, nie wystarczyłoby czytać mądre książki i się modlić?
J.J: Praca jest bardzo ważna, ponieważ największym wrogiem duszy jest bezczynność. Moja praca jest przepełniona modlitwą, daje mi satysfakcję, to mistyka. Pustelnia nie ma też być miejscem do czytania, od tego są biblioteki, w pustelni mamy się uczyć od Boga, a nie z ksiąg.
A. Ś-H.: Jak często pustelnik może opuszczać swój dom?
J.J.: Pustelnię mogę opuścić tylko za zgodą przełożonych. Pustelnik nie chodzi też do ludzi, za to ludzie często przychodzą do niego.
A.Ś-H.: Ksiądz pochodzi z Gniewu, jak go pan po tylu latach wspomina?
J.J.: Mieszkałem tu będąc małym chłopcem. Mogę się przyznać, że mam nawet znamię Gniewu, po tym jak spadłem z murów tutejszego zamku. Miałem starszych braci, z którymi nawet na krze po Wiśle skakaliśmy, teraz się głowie jak to było w ogóle możliwe. Zanim zostałem ministrantem zdarzało mi się nawet zostać wytarganym za uszy przez księdza, za to, że wbijałem siedzącym przede mną w kościele ludzie agrafkę w plecy. Bardzo miło, więc wspominam dzieciństwo w tym miasteczku.