Skomplikowaną operację prowadzą ekipy kanalizacyjne w Pleszewie. Aby usunąć zagrożenie powodziowe, biegnącą przez miasto rzekę Ner trzeba „schować” w kolejnej wielkoformatowej rurze.
Kilkadziesiąt lat temu Ner został na obszarze miasta przykryty. To znaczy, poprowadzono go w dwóch rurach, które przykryto asfaltem (biegnąca nad nim jezdnia) oraz deptakami. Obecnie w ścisłej zabudowie Pleszewa rzeka jest niewidoczna.
Jak jednak wykazały ekspertyzy, rozwiązanie przestało spełniać swoją funkcję ze względu na spowodowany upływem czasu spadek drożności infrastruktury. W razie znacznego podwyższenia stanu wody, instalacja nie byłaby w stanie jej odebrać i transportować. To z kolei groziłoby powodzią, jaką starsi mieszkańcy pamiętają z lat 80. XX w.
W pierwotnych założeniach rury miały być całkowicie usunięte, a Ner odkryty jako miejsce widokowe w otoczeniu nowej zieleni. Na takie rozwiązanie nie zgodziło się jednak Państwowe Gospodarstwo Wody Polskie. Stąd jedynym rozwiązaniem pozostało dołożenie trzeciej rury.
– Bardzo żałuję, że nie udało się „odzyskać” rzeki dla Pleszewa, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze – tłumaczy burmistrz Arkadiusz Ptak.