Strzegomskie Centrum Kultury zaprasza na spotkanie poświęcone filmom Leo Kantora. W mieście jest kilka miejsc związanych z kulturą żydowską
Smakiem porzeczek i wiśni, zapachem magnolii, czerwienią maku, jakiej nigdzie indziej nie ma, spotkaniem na którym serce bije mocniej i szybciej, przywoływane są wspomnienia, które pozostają już na zawsze.
Jakie były losy Żydów w czasie wojny? I gdzie w tym wszystkim jest Leo Kantor? A czy my potrafimy dbać o naszą tożsamość?
W 1946 roku pierwszy raz zawitał do Strzegomia jako mały chłopiec. Razem ze swoją mamą i ojczymem zaczynał nowe życie. Przywitały go tu kwitnące kasztany, maki i porzeczki, których smak zapamiętał już na zawsze. Leo Leszek Kantor, bo o nim mowa, pokochał Strzegom „od pierwszego wejrzenia” i ta miłość trwa po dziś dzień.
Wszystko zaczęło się podczas II Wojny Światowej kiedy to prawa człowieka, jego przywileje, zostały zupełnie wymazane z rzeczywistości, którą zastał młody Leo.
Urodził się gdy wojna trwała już od roku. Beztroskie lata dzieciństwa nie były mu znane od kołyski, szybko stracił ojca, zginął on z rąk niemieckich żołnierzy. Bez wątpienia, nie był jedynym dzieckiem pozbawionym któregoś z rodziców. Rozpętana już na dobre wojna co sekundę pochłaniała nowe ofiary, niewinnych ludzi, którzy niczym nie zawinili, no chyba, że ich pochodzenie nie odpowiadało Niemcom. Czystość rasy, tego pilnowano, dlatego też Żydzi podczas wojny zostali zdziesiątkowani. Holokaust, eksterminacja… zupełny brak ludzkich odruchów, to wszystko przełożyło się na młodzieńcze lata życia Leo Kantora.
Będąc Żydem, nie miało się żadnych praw. Ludzi tłoczono w gettach, zmuszano do pracy, likwidowano im wszelkie swobody i zabierano cały majątek. Na tym oparta była cała wojna. Chęć władzy, bogactwa i wielkości, do której dążył Hitler. Powstawały obozy koncentracyjne w Oświęcimiu, Brzezince czy taki jak w pobliskiej Rogoźnicy - KL Gross Rossen. Nad bramą wjazdową sławetny napis „Arbeit macht frei” – praca czyni wolnym. Czy faktycznie takim wolnym czyniła? Część więźniów została uratowana, część niestety nie. Byli jednak ludzie, którzy cenili ponad wszystko życie, nie tyle swoje, co innych. Przykładem takiego człowieka jest Oskar Schindler, człowiek który ocalił ponad 1100 Żydów. Przyczyniając się tym samym do ocalenia w jakimś stopniu samej kultury żydowskiej.
Wróćmy jednak do 1946 roku kiedy to młody Leo Kantor wraz z matką i ojczymem zawitał do powojennego Strzegomia. W tym samym czasie do miasta przybyły setki innych rodzin żydowskich, pełnych nadziei na nowe życie, normalne życie. W Strzegomiu po wojnie niewiele ocalało. Kilka kamienic, kościół, basen i aleja lipowa, która do dzisiaj prowadzi na Górę Krzyżową. Wszędzie było widać jeszcze wojnę zakończoną kilka chwil wcześniej.
Kamienica przy obecnej ulicy Paderewskiego 33 stała się domem młodego Leosia. Wszystko jakby zaczęło się układać… Mieszkanie, nowe miejsce, ludzie i szkoła. Leo bardzo lubił się uczyć, miał bardzo dobre oceny, jak wspominają jego koledzy ze szkolnej ławy. Czas ciągle biegł do przodu, pierwsza miłość, ból po stracie matki i sentyment do Strzegomia, którego źródła do dzisiaj nie jest w stanie opisać.
Sytuacja Żydów w Polsce powoli się klarowała. Dyskryminacja powoli zaczęła ustępować, jednak nigdy do końca nie ustąpiła, nawet dziś widać pewną niechęć do narodu żydowskiego. Tożsamość i kultura tego narodu ewaluuje, jednak nie możemy zapomnieć o tym, że dość ściśle przeplata się ona z kulturą naszego narodu. Podczas wojny pomagaliśmy sobie i jak powiedział błogosławiony Jan Paweł II - „Żydzi i chrześcijanie powinni iść ramię
w ramię”.
W Strzegomiu jest kilka miejsc, w których kultura żydowska przeplata się z naszą. Cmentarz żydowski, który w ostatnim czasie przeszedł gruntowną renowację w ramach projektu polsko – niemieckiego oraz była synagoga a obecnie kościół św. Barbary.
Leo Kantor darząc nasze miasto ogromnym sentymentem, stworzył film, który był wyemitowany w telewizji kilkukrotnie. „Tam gdzie rosną porzeczki”, ogromy sukces i garść wspaniałych wspomnień z lat dzieciństwa, którymi autor zechciał się podzielić z widzami. Teraz gdy film ten trafił do naszej świadomości, a młodzież odpowiedziała spektaklem „Tu rosną porzeczki”, powstaje nowy film „W poszukiwaniu utraconego krajobrazu”. Jest to historia chłopca w przykrótkich spodenkach, który wyemigrował do Szwecji i teraz, po raz kolejny, po 45 latach, wraca do miasta, w którym spędził swoje dzieciństwo, i które nieustannie kojarzy mu się ze smakiem porzeczek, zapachem magnolii oraz wiśniami nazywanymi szklankami.
Kontynuacja historii… w tle powojenny Strzegom… nasze miasto w którym przenikają się różne kultury. Bogactwo tradycji i historii nie do ogarnięcia jednym tchem, cała rzeka emocji, które poruszają nawet najgłębsze pokłady uczuć ukryte gdzieś w zaciszu serca. Każda poświęcona chwila na poznanie tych tajemnic i historii jest zbyt krótka, zbyt błaha a żadne słowa nie są w stanie oddać tego, co towarzyszy przy poznawaniu tak poruszającej historii jaką ukazują filmy Leo Kantora.
Spotkajmy się 19 lipca 2013 r. o godzinie 17:00 w Strzegomskim Centrum Kultury i powspominajmy razem. Zachowajmy naszą współczesną historię od zapomnienia.
Źródło: materiały nadsyłane przez jednostki samorządu terytorialnego.
Za treść tych informacji PAP S.A. nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności.