Malwina Jasińska, uczennica Samorządowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Tarnowie Podgórnym zajęła pierwsze miejsca w konkursie pianistycznym Golden Classical Music Awards i wystąpiła w koncercie laureatów w Weill Hall (Carnegie Hall) w Nowym Jorku
Malwina Jasińska, uczennica Samorządowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Tarnowie Podgórnym zajęła pierwsze miejsca w konkursie pianistycznym Golden Classical Music Awards i wystąpiła w koncercie laureatów w Weill Hall (Carnegie Hall) w Nowym Jorku.
Dlaczego wybrałaś fortepian?
Malwina Jasińska: Fortepian wybrali dla mnie rodzice. Jak szłam na egzamin do szkoły muzycznej, byłam jeszcze mała. Pamiętam, że musiałam zaśpiewać piosenkę. Pamiętam też, że na egzaminie była pani dyrektor, pani wicedyrektor i pani Agnieszka Liman, która teraz jest moją nauczycielką. No i potem okazało się, że idę na fortepian.\
Czy zachęcali Państwo córkę do nauki w szkole muzycznej czy sama chciała?
Rodzice: Malwina szła do szkoły w wieku pięciu lat, myślę, że w tym wieku takie decyzje najczęściej podejmują jeszcze rodzice. Tak właśnie było w przypadku Malwiny. Choć nasz syn, który jest młodszy od Malwiny, wie już czym jest szkoła muzyczna, często podśpiewuje utwory które ćwiczy Malwina i chce, żebyśmy jego również zapisali do szkoły muzycznej. Oboje z żoną jesteśmy absolwentami szkół muzycznych. Ja jestem klarnecistą, absolwentem Akademii Muzycznej w Poznaniu, a Ela jako altowiolistka ukończyła szkołę muzyczną drugiego stopnia w Pile. Posłanie dzieci do szkoły muzycznej było więc dla nas czymś naturalnym. Obcowanie z żywą muzyką, w której za powstawanie dźwięku nie odpowiada procesor komputera i membrana głośnika, tylko umysł grającego i akustyczny instrument muzyczny, który zresztą sam w sobie jest doskonalonym przez pokolenia dziełem sztuki, to doświadczenie, którego nie da się niczym zastąpić. Umiejętność gry na instrumencie otwiera dostęp do dzieł najwspanialszych umysłów w historii: Bacha, Beethovena, Chopina, Bartoka i innych. I nie chodzi tylko o grę na instrumencie. Ktoś kto sam potrafi grać na instrumencie, staje się również zupełnie innym odbiorcą muzyki, wrażliwszym na harmonię, frazę, jakość dźwięku, dynamikę.
Ile czasu poświęcasz na ćwiczenie na fortepianie?
Malwina Jasińska: Od poniedziałku do piątku ćwiczę godzinę, półtorej, a w weekendy staram się ćwiczyć dwie godziny. Lubię ćwiczyć, chociaż czasami trochę bardziej, a czasami trochę mniej. Najbardziej lubię ćwiczyć utwory Bacha. Bach jest fajny.
Co może zrobić rodzic ucznia szkoły muzycznej, by pomagać mu w nauce?
Rodzice: Na pewno w szkole pierwszego stopnia warto, żeby rodzic uczestniczył w lekcjach instrumentu. Ważne jest również ćwiczenie z dzieckiem. My akurat jesteśmy absolwentami szkół muzycznych, ale jestem pewien, że także rodzic, który nie ma przygotowania muzycznego, ale uczestniczy w zajęciach, przy odrobinie zaangażowania może bardzo pomóc dziecku w ćwiczeniu. Myślę również, że jeśli w rodzinie są takie umiejętności, to warto wykorzystywać wszelkie okazje do wspólnego grania czy śpiewania – na przykład kolęd w okresie Bożego Narodzenia. To świetna okazja na praktyczne i przyjemne wykorzystanie umiejętności zdobytych w szkole muzycznej. Warto też zainwestować w dobry, akustyczny instrument. Trzeba pamiętać, że szkoła muzyczna jest dość wymagająca. Oprócz zajęć z gry na instrumencie jest również kształcenie słuchu, rytmika, chór, poznaje się zasady muzyki.
Czy nauka córki w szkole muzycznej i jej sukcesy zmieniły jakoś wasze codzienne życie?
Rodzice: Tak, i to bardzo. Szkoła muzyczna w Tarnowie Podgórnym, zlokalizowana w Jankowicach, to wyjątkowe miejsce. Nie spotkałem się z drugą tak pięknie położoną szkołą, wyposażoną w taką liczbę naprawdę świetnych fortepianów. W naszym domu w centralnym miejscu również stoi fortepian. Malwina ćwiczy godzinę do dwóch dziennie, co po uwzględnieniu czasu szkoły i pracy stanowi istotną część naszego dnia. Póki co, Malwina nie ćwiczy jeszcze sama – zawsze jedno z nas jej w tym pomaga. Więc można powiedzieć, że szkoła ma wpływ na każdy dzień naszego życia. Oprócz tego często jeździmy na konkursy, każdy z nich wymaga kilku miesięcy przygotowań. To bardzo angażuje nas wszystkich. Ale tak się szczęśliwie złożyło, że z każdego konkursu Malwina przywozi dyplom laureata, co jest dla niej wielką satysfakcją i daje jej paliwo do dalszej pracy. Jeździmy całą naszą czteroosobową rodziną (a czasem również z babcią lub dziadkiem), w podróżach zawsze towarzyszy nam również nauczycielka Malwiny – Agnieszka Liman, której pomoc w przygotowaniu Malwiny do występu jest niezastąpiona. To zawsze dla nas wszystkich bardzo ważne wydarzenie.
Czy lubisz występować publicznie?
Malwina Jasińska: Lubię, choć bardzo się denerwuję przed występem. Ale im dłużej jestem na scenie, tym mniej się stresuję. Największą przyjemność sprawia mi granie na konkursach pianistycznych.
Czy szykujesz się na kolejny konkurs?
Malwina Jasińska: W najbliższym czasie szykuję się na konkurs w Nowym Jorku. W grudniu, jeśli zdążę przygotować program, to pojadę do Belgii. W maju planuję jechać na konkurs do Szafarni. A w przyszłym roku chciałabym pojechać do Japonii.
Czy masz jakieś inne pasje oprócz muzyki?
Malwina Jasińska: Oprócz muzyki, interesuje mnie malarstwo, jazda na rolkach, na nartach i na łyżwach. Bardzo lubię też chodzić po górach. Razem z rodzicami i moim młodszym bratem planujemy zdobyć Koronę Europy. Do tej pory byliśmy już na Śnieżce (najwyższy szczyt Czech), na Ben Nevis (najwyższy szczyt Wielkiej Brytanii) oraz w ostatnie wakacje zdobyliśmy Rysy (najwyższy szczyt Polski). W słowackim schronisku Chata Pod Rysami było pianino. Zagrałam na nim dla gości schroniska, bo akurat przygotowywałam się na koncert z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Przy okazji konkursu w Belgii chcielibyśmy zdobyć jej najwyższy szczyt, co nie powinno być trudne, ponieważ ma on tylko 700 metrów. Byłby jeszcze trochę niższy, ale zbudowano na nim wieżę. A pod tą wieżę wjeżdża się samochodem.
Gratulujemy Malwince i jej rodzicom licznych sukcesów i trzymamy kciuki za dalszy rozwój muzyczny!
JZ (przygotowanie materiału: Magdalena Moruś)