Pomysł wprowadzenia 12-miesięcznej odprawy dla zwalnianego skarbnika uzyskał największy aplauz uczestników panelu poświęconego pozycji skarbników samorządowych, który odbył się podczas V Krajowego Kongresu Forów Skarbników.
Debatę na temat statusu i pozycji samorządowych skarbników zdominował wątek dotyczący formy zatrudnienia. Paneliści zastanawiali się, czy większą stabilność oraz pewność podejmowania trudnych decyzji dałaby skarbnikom umowa o pracę, czy jednak powołanie.
Zdaniem Anny Krzysztofik, skarbnik powiatu puławskiego, gdy nie układa się współpraca między skarbnikiem a organem stanowiącym lub wykonawczym, „to czy będziemy zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, czy na podstawie powołania, to myślę, że zawsze znajdzie się sposób, żeby takiego skarbnika zwolnić”.
„Jednak patrząc na to, co wywalczyli sobie w pewnym momencie sekretarze, wydaje się, że powinniśmy dążyć do tego, żeby sposób zatrudnienia skarbnika zmienić na umowę o pracę” – podkreśliła skarbnik przy aprobacie obserwujących debatę.
Również Dorota Pudło-Żylińska, skarbnik Szczecina oceniła, że więcej korzyści przyniosłoby skarbnikom zatrudnienie na podstawie umowy o pracę. „Właściwie jedynym plusem powołania jest posiadanie ładnej uchwały w ładnej oprawie” – żartowała skarbnik.
Pudło-Żylińska przypomniała, że w gminach skarbnik jest, oprócz organu wykonawczego, jedynym stanowiskiem zatrudnionym na podstawie powołania. „W rezultacie jeśli w regulaminach wynagrodzeń są zapisane nieobligatoryjne premie – to my i prezydent (burmistrz i wójt) ich nie dostajemy, bo dotyczy to tylko osób zatrudnionych na umowę o pracę” – zaznaczyła skarbnik Szczecina.
Jej zdaniem powołanie daje skarbnikom fałszywą iluzję stabilności zatrudnienia i komfortu pracy.
„Może się wydawać, że jeśli się pokłócimy z wójtem, bo mu powiemy, że np. wodociągu nie ma z czego sfinansować i on się obrazi i nas zwolni, to rada stanie za nami i nas nie odwoła. Ale jak w tej sytuacji dalej kontynuować taką współpracę? Nawet to, że mamy wentyl bezpieczeństwa w postaci rady, to jest to rozwiązanie na krótką metę” – oceniła skarbnik Szczecina.
Odmiennego zdania był z kolei Grzegorz Czarnocki, prezes RIO w Opolu. Jego zdaniem zabezpieczenie w postaci konieczności wyrażenia zgody na zwolnienie skarbnika przez organ stanowiący nie jest iluzoryczne.
„Za mało patrzymy na ustrój, na budowę samorządu i na ryzyka związane z tym, co jest długoterminową stabilnością finansową. Oczywiste jest, że impuls do odwołania skarbnika wychodzi ze strony prezydenta miasta. Chodzi o to, czy my uważamy, czy ten impuls ma prawo być chwilowy i szybki do zrealizowania i wtedy otrzymujemy iluzoryczną ochronę w sądzie, czy tworzymy mechanizm weryfikacji tej decyzji” – przekonywał Czarnocki.
Prezes RIO w Opolu zgodził się, że nie da się na siłę zmusić wójta i skarbnika do współpracy.
„Chodzi jednak o budowanie systemu równoważenia się. (…) Prezydent, który chce odwołać skarbnika, nie może tego załatwić w swoim gabinecie, ale musi pójść do rady i wyjaśnić powody odwołania. To nie jest tylko iluzja, to jest też problem dla organu wykonawczego” – tłumaczył Czarnocki.
Największy aplauz sali zdobyła jednak wypowiedź Dominika Pawińskiego, skarbnika Bielsko-Białej, który stwierdził, że najlepszym zabezpieczeniem pozycji skarbnika byłoby wprowadzenie rocznej odprawy w przypadku odwołania.
„Pracujemy, odpowiadamy za finanse i na pewno każdy samorząd będzie stać na to, żeby nam dać przynajmniej ten komfort 12-miesięcznej odprawy. W momencie kiedy nas odwołają, nam się to po prostu należy. Spokój na to, żeby sobie dalej znaleźć pracę” – powiedział skarbnik.
mp/