Wiceprzewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego i były wójt Płużnicy Marcin Skonieczka, fot. PAP/Marcin Obara
Pierwszy i najważniejszy cel to naprawa finansów samorządowych, w tym przede wszystkim dochodów. One muszą być stabilne i przewidywalne – przekonuje w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP nowy wiceprzewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego, a do niedawna wójt Płużnicy Marcin Skonieczka.
Serwis Samorządowy PAP: Jakie są Pana pierwsze wrażenia po tych kilku tygodniach w Sejmie jako byłego samorządowca?
Marcin Skonieczka, wiceprzewodniczący sejmowej komisji samorządu terytorialnego: Założenie miałem takie, że jeśli wejdę do Sejmu, to pierwsze tygodnie będę się przyglądał, jak to wszystko działa. Natomiast rzeczywistość okazała się inna, bo zostałem wybrany do prezydium klubu Polska 2050, gdzie pełnię funkcję sekretarza. Można więc powiedzieć, że od razu znalazłem się w centrum wydarzeń i centrum kreowania polityki. Tak więc od samego początku praca w Sejmie jest bardzo intensywna.
Z drugiej strony mam pewną sprawczość. Bo kiedy rozmawiałem z wieloma samorządowcami, którzy przede mną przechodzili z samorządu do parlamentu, to często mówili, że jest z tym problem. Wspominali, że gdy byli wójtami, burmistrzami czy prezydentami miast, to mieli dużą sprawczość, a w Sejmie niestety jeden poseł niewiele może zrobić. Z perspektywy bycia w prezydium widzę, że ta sprawczość jest.
Mam nadzieję, że dzięki temu będę mógł procedować wiele spraw samorządowych.
W Pana przypadku ta sprawczość, zwłaszcza w obszarze samorządów, będzie większa, bo został pan także wiceprzewodniczącym sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej. Które obszary funkcjonowania administracji lokalnej chciałby Pan zmienić?
Jest kilka takich obszarów. Pierwszy i najważniejszy to naprawa finansów samorządowych, w tym przede wszystkim dochodów. One muszą być stabilne i przewidywalne.
Konieczne jest też naprawienie bałaganu, który był wynikiem wprowadzenia Polskiego Ładu. To nie będą łatwe decyzje i też pewnie różne samorządy będą miały różne pomysły, bo jeden do jednego nie da się tego cofnąć, bo też mamy już inne dochody. To będzie największy i najtrudniejszy obszar działania.
Drugi cel, jaki sobie stawiam, to cofnięcie zmian związanych z odbieraniem kompetencji samorządom, czyli przywrócenie kompetencji w tych obszarach, gdzie doszło do centralizacji władzy. Jestem wielkim zwolennikiem idei samorządu i tego, aby jak najwięcej spraw było załatwianych na najniższym możliwym szczeblu.
Trzeci obszar to są różnego rodzaju ulepszenia i udoskonalenia procedur, w tym związane ze zmniejszeniem biurokracji. Jest wiele przepisów, które wydają się nielogiczne, ale utrudniają życie zarówno urzędnikom, jak i mieszkańcom. Czasem wystarczy zmienić jeden przepis i przez to ułatwić komuś życie lub pracę.
Bardzo ważny temat, który był też jednym z powodów, dla którego kandydowałem do Sejmu, to konkursy organizowane przez rząd, w których nie było kryteriów merytorycznych podziału środków. Mam tu na myśli Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych i Program Inwestycji Strategicznych. Będę dbał o to i zabiegał, aby wszystkie przyznawane środki publiczne były wydatkowane na podstawie obiektywnych i mierzalnych kryteriów.
W trakcie kampanii mówił Pan o konieczności przeniesienia dobrych praktyk działalności w samorządzie na zarządzanie krajem. Co miał Pan na myśli?
Chodzi przede wszystkim o słuchanie ludzi i konsultowanie się ze społeczeństwem. Realizacja postulatów będzie łatwiejsza, ponieważ szef naszej partii Szymon Hołownia został marszałkiem Sejmu i de facto pokazuje, że można to robić.
Z moich doświadczeń wynika, że im bardziej przedyskutuje się jakiś pomysł z różnymi środowiskami, to jest on lepszy. Oczywiście to wymaga czasu, ale ten czas warto poświęcić. I o tym też przekonałem się w mojej pracy w samorządzie.
Rozmawiał Marcin Przybylski
mp/