Takich inwestycji nie było chyba nigdy w historii gminy – mówi Bronisław Węglewski, wójt gminy Buczek.
Takich inwestycji nie było chyba nigdy w historii gminy – mówi Bronisław Węglewski, wójt gminy Buczek.
Jak mógłby Pan podsumować mijającą kadencję?
Bronisław Węglewski, wójt gminy Buczek: - Była to kadencja wszystkich kadencji. Takich inwestycji nie było chyba nigdy w historii gminy Buczek. Przez te ostatnie 3 lata, średnio, co roku 40 proc. budżetu przeznaczamy na inwestycje. Pozyskaliśmy bardzo dużo pieniędzy.
Przy budżecie w 2012 r., który wynosił prawie 15 mln zł, pozyskaliśmy 5 mln zł z zewnątrz, nie tylko z UE, ale z też z budżetu państwa, zainwestowaliśmy ponad 6 mln, nie mając ani złotówki kredytu. Kadencja upływa pod znakiem bardzo dużych inwestycji.
Kiedy zostałem wójtem, gmina miała 16 km drogi asfaltowej, teraz jest 105 km. Noszę się z planami poszerzenia dróg o ciągi pieszo-jezdne, aby zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców. W jednej z gminnych miejscowości te plany już weszły w życie, 3 km jezdni poszerzamy o 140 cm ciągu pieszo–jezdnego.
Największym wydatkiem jest kanalizacja. Nasz gmina jest już skanalizowana w około 70 proc. Oprócz tego w Buczku działa ponad 300 przydomowych oczyszczalni ścieków. W tym roku dofinansujemy kolejne 50 gospodarstw domowych, w których nie jest planowana sieć kanalizacji, po 7 tys. zł.
Jak ocenia Pan obecną sytuację finansową gminy?
Jesteśmy jedną z nielicznych gmin, która nie ma żadnych zobowiązań. Do tego wyniku dochodziliśmy systematycznie. Kiedy objąłem urząd, w 2002 r. mieliśmy zadłużenie około 250 tys. zł, wtedy było to stosunkowo dużo. Systematycznie dążyliśmy do tego, by je zredukować. Od siedmiu lat nie mamy żadnych kredytów. Jestem zdania, że kredyty się bierze, kiedy naprawdę zaistnieje potrzeba. Lepiej dołożyć, niż wziąć kredyt, który trzeba i tak spłacić, na czym mogą ucierpieć plany na inne lata.
Jakie ma Pan plany inwestycyjne względem gminy?
W latach wyborczych starałem się nie robić dużych inwestycji. Od momentu objęcia urzędu, przez pierwsze trzy lata kadencji, kładłem na szalę wszystko, by na koniec wyhamować. Jednak w tym roku tak nie będzie, mamy dużo zaplanowanych inwestycji,.
Moim marzeniem zawsze było zamontowanie solarów i pomp ciepła w gminie. Takie zadanie obecnie realizujemy. Doszło już do przetargu na solary, za które mieszkaniec zapłaci 500 zł, a gmina dopłaci 6 tys. 200 zł. Na rynku koszt takiego urządzenia to 9 tys. 140 zł. Przy zakupie detalicznym należałoby zapłacić prawie 18 razy więcej. Planujemy dofinansowanie 52 takich urządzeń.
Natomiast koszt pomp ciepła przekracza 1 mln zł. Obecnie oferujemy mieszkańcom 350 szt. urządzeń za kwotę 500 zł każde. Są objęte pięcioma latami gwarancji, a za pierwszy przegląd płaci gmina. Całe przedsięwzięcie finansowane jest w 55 proc. z naszych środków, a w 45 proc. z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Moje marzenie zostało spełnione.
Drugą bardzo ważną inwestycją jest budowa szkoły z przedszkolem w Buczku oraz rozbudowa szkoły w Czerstkowie wraz z salą gimnastyczną. Ekologia i edukacja to dla mnie najważniejsze pola, na których chcę inwestować.
Co sądzi Pan o relacjach na linii rząd – samorząd terytorialny, czy wymagają zmian?
- Myślę, że rząd powinien częściej pytać samorządy, co myślą o jego propozycjach. Sejm, głosując, nie patrzy, jakie koszty poniesie państwo i na to, że to jednak samorząd zapłaci. Jest dużo zadań, za których realizację płacimy, a nie dostajemy wystarczająco dużo pieniędzy z kasy państwa na pokrycie kosztów.
Jednak do wszystkiego trzeba się przyzwyczaić, podejść z dystansem. Nasza gmina nie ma z tym większych problemów.