"Skarb Wrocławski" z Bremy dotarł we wtorek w południe do Wrocławia. W opancerzonym samochodzie przyjechały cztery skrzynie z 36 zabytkowymi obiektami sztuki złotniczej, na zakup których wrocławianie zbierali pieniądze od kilku miesięcy. Całość kosztowała ponad 1,3 mln euro.
"Skarb Wrocławski", czyli kolekcja wyrobów złotniczych pochodzących z XVI-XIX w., była własnością jednej z niemieckich galerii. Skarb składa się z 50 przedmiotów, z których - jak ocenili wrocławscy eksperci - 30 jest szczególnie cennych dla miasta i historii Wrocławia.
Dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu Maciej Łagiewski, który wpadł na pomysł zakupu skarbu i stworzenia konta bankowego, na które wrocławianie mogli wpłacać pieniądze, przyznał dziennikarzom, że odetchnął z ulgą, kiedy skarb w całości dotarł na miejsce. Dodał, że najbardziej wzruszały datki od tych najmniej zamożnych: rencistów, emerytów czy nawet przedszkolaków i ich rodziców.
Łagiewski przypomniał zarazem, że kupno skarbu było możliwe również dzięki radnym wrocławskim oraz ministrowi kultury Kazimierzowi M. Ujazdowskiemu, którzy dołożyli pieniądze. Dzięki temu można było kupić cały skarb.